czwartek, 6 listopada 2014

Już Mickiewicz wiedział, że "Grzeczność nie jest nauką łatwą ani małą."

Od razu spieszę z wyjaśnieniem, że post nie będzie traktował o naszej epopei narodowej, chociaż właściwie od pierwszej strony książki, o której za chwilę, pętała mi się po głowie "Ważna Sędziego nauka o grzeczności", czyli fragment pierwszej księgi "Pana Tadeusza".

Kuba i Buba to bliźnięta - Kuba jest chłopcem, a Buba dziewczynką. Rodzice i babcia Joasia mają z nimi przysłowiowe "siedem światów", bo to co potrafi wymyślić ten duecik nie przyszłoby do głowy nawet najlepszym filmowym scenarzystom. Jako, że dzieciaki są dosyć rozbrykane babcia wpadła na pomysł, aby kupić im podręcznik dobrego wychowania - może jak przeczytają to coś im w głowach zostanie...

Kuba i Buba oraz ich najbliżsi to bohaterowie książki "Bon czy ton. Savoir-vivre dla dzieci", której autorem jest Grzegorz Kasdepke. Większości rodziców dzieci w młodszym wieku szkolnym nie trzeba tego pana przedstawiać, natomiast dla tych którzy jeszcze go nie znają napiszę, że jest autorem wielu książek dla najmłodszych i laureatem kilku znaczących nagród literackich, a fragmenty jego utworów można znaleźć w podręcznikach przeznaczonych dla klas I-III. 

Książka ma formę leksykonu, więc od autografu poprzez m.in. drób, kłócenie się przy ludziach, paznokcie, sygnet, windę i zęby zmierzamy do żegnania się, po którym to pożegnaniu młody czytelnik powinien stać się osobnikiem niezwykle eleganckim i kulturalnym, przedmiotem zazdrości innych rodziców i naszym powodem do dumy.

Niestety jest to marzenie z gatunku utopijnych i nie ma co liczyć na to, że po jednym przeczytaniu książeczki dziecię nam się ucywilizuje (no chyba, że z natury jest spokojne - niestety mnie się trafił egzemplarz obdarzony szatańską wyobraźnią i wprost ułańską fantazją), więc lekturę pewnie będzie trzeba kilkakrotnie powtórzyć. I dobrze, bo dawno się tak dobrze nie bawiłam jak przy czytaniu tego dziełka.

Grzegorz Kasdepke oczarował mnie po raz kolejny (a i moje dziecko takoż) niesamowitym poczuciem humoru, fantazją i sprawnością językową. Niektóre tematy (jak np. wspomniany wyżej sygnet) były dla mojego dziecka zupełną nowością, ale większość sytuacji opisanych w książce Piotrek zna z autopsji, tak, że lektura przerywana była opowieściami na temat kolegów i koleżanek (o sobie młody nie wspominał, być może przez wrodzoną skromność). Od razu zaznaczam, że nie było to plotkowanie, o którym również można w książce przeczytać, a jedynie wyszukiwanie argumentów na poparcie trafności prezentowanej przez autora tezy ;)
W książeczce dostaje się również nam, dorosłym. Bo uderzmy się w piersi - zdarza się, że za coś strofujemy swoją pociechę, a sami również nie mamy w danym temacie czystego sumienia...

Integralną część książki stanowią ilustracje, których autorką jest Ewa Poklewska-Koziełło - ciekawe, śmieszne, stylizowane na dziecięce rysunki - moim zdaniem rewelacja.

"Bon czy ton" to książeczka, która powinna się znaleźć w biblioteczce każdej małej damy i każdego małego dżentelmena, jak również osób dopiero pretendujących do tych tytułów

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości


3 komentarze:

  1. Znam tę książkę od kilku lat i mam ją w swojej biblioteczce z autografem autora. I dorośli mogą się z tej pozycji wiele nauczyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam tę lekturę, czytałam ją jeszcze w czasach podstawówki wielokrotnie :)
    serdecznie pozdrawiam, zwariowana książkoholiczka

    OdpowiedzUsuń
  3. Nazwisko mi znane, czytałam dzieciakom ze dwie książeczki pana Kasdepke, a że nad brakiem odpowiedniego wychowania u młodzieży ubolewam, mam zamiar książeczkę zakupić i do głów tłoczyć, bo nauka to dziś niemodna i zapomniana.

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)