wtorek, 5 maja 2015

Wielkopolska saga

Za nami majowy weekend, który dla części z nas był okresem beztroskiego leniuchowania lub spotkań w gronie rodzinnym, dla innych był to czas nadrabiania lekturowych zaległości (niektórzy, jak na ten przykład Królowa Matka wykazali się wręcz nadludzkim poświęceniem przy tej czynności) wreszcie innym, do których ja się zaliczam, przeleciało te kilka dni nie wiadomo kiedy i właściwie nie wiadomo na czym... Aczkolwiek udało mi się dokończyć lekturę wspaniałej książki, która leżakowała na półce już od kilku lat. I o tej książce słów kilka.

Stary posagowy kufer prababci, który szczęśliwie przetrwał dwie wojny światowe ukrywał w swoim wnętrzu rozmaite papiery - dokumenty, rachunki, listy i karty pocztowe. Znajdował się w nim również dosyć pokaźny zbiór przepisów kulinarnych, porad gospodarskich, spisów bielizny i innego inwentarza, wycinki z gazet, poezja amatorska i jeden dobry Bóg wie co jeszcze. Tym zbieranym przez lata domowym archiwum zainteresowała się wreszcie pani Joanna Konopińska oraz jej przyjaciółka Janina Fedorowicz. Ponieważ żyła jeszcze matka pani Joanny więc uzupełniła tę dokumentację swoimi wspomnieniami. Z opowieści pani Stefanii z Jasieckich Konopińskiej i ze skarbów ukrytych w starym kufrze wyłonił się obraz wielkopolskiego dworu szlacheckiego i zamieszkującej go rodziny na tle burzliwych dziejów końca XIX i początku XX wieku, który stał się kanwą książki "Marianna i Róże". Dla porządku dodam, że książka po raz pierwszy ukazała się w 1977 roku nakładem Instytutu Wydawniczego PAX i niemal natychmiast zniknęła z księgarń. Na szczęście w 2008 roku wydawnictwo Zysk przygotowało jej kolejną, poprawioną edycję.

"Marianna i Róże" napisana jest w formie pamiętnika Marianny z Malinowskich Jasieckiej, babci Joanny Konopińskiej i obejmuje lata 1890-1914. Pani Marianna i jej mąż Michał zakupili właśnie swój pierwszy majątek (Jasiecki był uprzednio plenipotentem dóbr w Pakosławiu) - może niezbyt wielki, ale wygodny dwór w Polwicy, w którym zamieszkali z piątką dzieci (dwie najmłodsze córeczki przyjdą na świat dopiero w tym domu) oraz matką pani Marianny, Różą z Hoppów Malinowską (to właśnie ona była pierwszą właścicielką wspomnianego wyżej kufra). Po kilku latach Polwicę zamienią na większy majątek Ostrowieczko, w którym doczekają pierwszej wojny światowej i odzyskania niepodległości.  Jasieccy   nie mają arystokratycznych koneksji ani ogromnego majątku ale są ludźmi dla których Bóg, Honor, Ojczyzna nie są tylko pustymi frazesami.

Bycie Polakiem w Wielkopolsce na przełomie wieków nie należało do najłatwiejszych - nasilająca się germanizacja, działalność antypolskich organizacji, wykupowanie ziemi przez rząd i przekazywanie go niemieckim osadnikom, utrudnienia w działaniu polskich instytucji kulturalnych to tylko część problemów z którymi spotykają się mieszkający tam Polacy. Priorytetem stało się utrzymanie jak największej ilości ziemi w polskich rękach, podnoszenie poziomu gospodarki, unowocześnianie rolnictwa oraz wspieranie włościaństwa. Obydwoje Jasieccy są gorącymi zwolennikami ruchu spółdzielczego oraz kółek rolniczych, starają się o utrzymanie dobrych stosunków pomiędzy dworem a wsią, a kiedy trzeba spieszą również z pomocą materialną dla poszkodowanych przez los. Ambicją Michała jest stworzenie w Polwicy wzorowego gospodarstwa i temu zadaniu poświęca większość swojego czasu. Jego żona dba o dom oraz dzieci i,  jak na przykładną Wielkopolankę przystało, jest niezwykle oszczędna, gospodarna i pobożna. Manifestuje swoją polskość chociażby przez to, że nie robi zakupów w niemieckich sklepach oraz nie utrzymuje stosunków towarzyskich z niemieckimi rodzinami mieszkającymi w okolicy. W patriotycznym duchu wychowuje swoje dzieci - musi im wpoić najważniejsze wartości tak mocno, żeby państwowa edukacja nie była ich w stanie zniszczyć. Panienki uczęszczają co prawda  na prywatną pensję, gdzie obowiązuje język francuski, ale jedynego syna muszą Jasieccy posłać do pruskiego gimnazjum.
A kiedy dzieci dorastają pojawiają się nowe problemy - znalezienie odpowiedniej partii i wywianowanie sześciu córek może skutecznie spędzić sen z oczu rodziców, a niechęć jedynaka do zajęć gospodarskich też nie napawa optymizmem.

Ale państwo Jasieccy nie zamykają się tylko w kręgu swojego gospodarstwa - uczestniczą w wydarzeniach kulturalnych, odwiedzają rodzinę i znajomych, a swoim gościom starają się pokazać ciekawe i historyczne miejsca w najbliższej okolicy. Marianna podejmuje również dalsze podróże - jedzie z dziećmi do Wrocławia, Kołobrzegu, Krakowa czy Zakopanego, a przy okazji atrakcji turystycznych uzmysławia im, że są to polskie ziemie, które w skutek tragicznych okoliczności znalazły się w obcych rękach.

W ciągu prawie 25 lat opisanych w książce ogromnie zmienia się świat i zmienia się również Wielkopolska. Niektóre zmiany przyjmowane są przez Mariannę pozytywnie (chociażby lepsza komunikacja kolejowa czy pierwsze telefony), inne nie wzbudzają jej entuzjazmu (nowomodne suknie nie przypadają jej do gustu), ale są również takie, którym jest zdecydowanie przeciwna. Marianna jest zbulwersowana rozluźnieniem obyczajów wśród młodych i ich brakiem szacunku wobec starszych oraz ich odchodzeniem od nieprzejednanej antyniemieckiej postawy (strofuje dorosłą i zamężną córkę za użycie zwrotu "nasz cesarz" w stosunku do pruskiego władcy).

Dla Marianny najważniejszą wartość stanowi rodzina - wielkim szacunkiem i przywiązaniem darzy matkę, utrzymuje stały kontakt z siostrami i bratem, a swoje dzieci, pomimo pewnej surowości i dyscypliny w wychowaniu, kocha całym sercem. To dzięki takim kobietom jak Marianna, dzięki ich pracy i poświęceniu dla zachowania narodowej tożsamości wyrosło pokolenie, które mogło odbudować kraj po wyzwoleniu z wieloletniej niewoli.

"Marianna i Róże" to książka niezwykle wciągająca. Pomimo, że czasy się bardzo zmieniły i duża część poglądów Marianny (szczególnie na wychowanie dzieci) może się wydawać dzisiaj mocno anachroniczna czytałam ją z ogromnym zainteresowaniem. Autorkom udało się stworzyć autentyczną i ciekawą bohaterkę oraz ożywić dawno miniony świat. Aż szkoda było zegnać się z Marianną i jej pamiętnikiem...

5 komentarzy:

  1. Do tego typu książek zawsze podchodzę z dużym dystansem. Jako historyczka boję się braku historycznej zgodności. Twoja recenzja pokazuje jednak, że w tym wypadku moje obawy mogą nie być uzasadnione.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo mi się ta książka podobała, czytało się ją tak cudownie niespiesznie. Podróż do innego świata

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety lekturę tej książki mam już za sobą a szkoda. Bardzo mi się podobała. W internecie znalazłam blog, w którym autorka podążyła śladem Marianny i pokazała współczesne zdjęcia z miejsc związanych z książką co wzbogaciło moje czytanie i utwierdziło, że nie tylko mi podobała się ta opowieść.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię takie książki, muszę wpisać na listę poszukiwanych :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka idealna dla mojej teściowej! Dzięki wielkie! Zrobię jej wielką przyjemność podrzucając taką lekturę:) Jest w niej wszystko to, co sobie ceni i w książkach i w życiu! Super! hehe..a ja przy okazji skorzystam i też ją z przyjemnością czytnę:)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)