poniedziałek, 30 kwietnia 2012

30 dni z książką i zapowiedź na dzień jutrzejszy:)

DZIEŃ 18 
Twoja ukochana książka, której już nie można kupić

Tu by się kilka książek znalazło - bo z pełną wersją "Błękitnego zamku" L.M. Montgomery są niejakie trudności, "Tajemniczy opiekun" J. Webster też pojawia się i znika, a jego kontynuacja pt. "Kochany Wrogu" ostatni raz wydana była w latach 70-tych, do niedawna "Tajemnica Abigail" M. Szabo też była takim białym krukiem...
Książka, którą dzisiaj chcę przywołać to przepiękna opowieść Jalu Kurka pt. "Księga Tatr" - nie do dostania, w każdym razie mnie się za rozsądne pieniądze nie trafiła. Znalazłam ją w bibliotece, już mocno nadgryzioną zębem czasu i wręcz pochłonęłam. Historia Zakopanego i ludzi z nim związanych od lat 40-tych XIX wieku aż do początków wieku XX - poetycka, baśniowa, nostalgiczna... Cudności.


******************************************************

Miałam jeszcze dzisiaj napisać recenzję przeczytanego na okoliczność wyzwania "Trójka e-pik" horroru. Ale po pierwsze nie do końca jestem przytomna a poza tym pisanie o tego typu książce w środku nocy nie jest najlepszym pomysłem. 
Tak, że z przeczytaniem w terminie się zmieściłam, ale recenzja się dopiero jutro ukaże:)
I to pewnie koło południa...

Śladami książki z czasów dzieciństwa

Sardegna postawiła mi w tym miesiącu baaardzo wysoko poprzeczkę - myślę o wyzwaniu "Trójka e-pik", bo w życiu nie przeczytałam jeszcze ani jednego horroru (a tu trzeba było) oraz nie do końca mi po drodze ze współczesną literaturą amerykańską. Żeby było jeszcze trudniej ograniczyła nasz wybór do trzech nazwisk. I tak do Vonneguta jeszcze chyba nie dorosłam, Whartona nawet lubię, ale nic pod ręką nie miałam - został mi więc jedynie Jonathan Carroll, którego "Kraina Chichów" gdzieś mi w oko wpadła przy przeglądaniu tego "spadkowego" stosu mojego szwagra. Z samym Carrollem już miałam kiedyś przyjemność (niestety wątpliwą) się spotkać więc do książki podchodziłam bez większego entuzjazmu...

Tomasz Abbey jest nauczycielem literatury angielskiej, kawalerem, kolekcjonerem masek z różnych stron świata i wielbicielem Marshalla France'a, autora, którego książkami zaczytywał się w dzieciństwie. Poza tym jest synem swojego ojca Stephenna Abbey'a - nieżyjącego już gwiazdora filmowego.
Pewnego dnia w antykwariacie zauważa jedną z książek swojego ulubionego pisarza - niestety, książka jest już sprzedana nowej właścicielce. W ten sposób Tomasz poznaje Saxony, równiez wielbicielkę France'a, młodą, samotną kobietę której pasją są marionetki. 
Przypadkowa znajomość przeradza się w romans, a Tomasz pod wpływem Saxony postanawia zrealizować swoje największe marzenie - chce napisać biografię France'a. W tym celu obydwoje udają się do Galen - sennego miasteczka na Środkowym Zachodzie, gdzie pisarz miał swój dom i gdzie w dalszym ciągu mieszka jego córka Anna.

Przybysze dosyć szybko zyskują sobie przychylność całego miasteczka oraz Anny France i Tomasz może rozpocząć pracę nad książką. Jednak coraz bardziej staje się widoczne, że z Galen jest coś nie w porządku. Nieoczekiwane wydarzenia i nie do końca logiczne reakcje mieszkańców, strzępy rozmów, pojawiające się w umyśle Tomasza niepokojące wizje zdają się dawać do zrozumienia, że to co widać to tylko cienka warstwa zewnętrzna, politura pod którą kryje się prawdziwe oblicze miasta i jego mieszkańców. 
Tomasz jest coraz bliżej szokującego odkrycia...

Przyznaję, że książka mi się dosyć podobała, zresztą przeczytałam gdzieś, że to najlepsza powieść w dorobku Carrolla. Trudno uściślić gatunek tego dzieła - to pomieszanie realizmu z fantastyką i horrorem. Początek nieco usypia ale z każdą chwilą zaczyna się robić coraz mroczniej a atmosfera gęstnieje. Czytelnik (a w każdym razie ja tak miałam) trochę podświadomie szuka wyjaśnienia zaistniałych faktów, a kiedy już, już się wydaje, że wiemy jak to się skończy wprowadza jakiś nowy element i cała wypracowana już teoria się rozpada.

Nie wiem czy jeszcze sięgnę po jakąś inną książkę tego autora, bo mimo wszystko to nie do końca moje klimaty (zwłaszcza o tę pewną horrorowatość chodzi) ale jakby nie było - to spotkanie z Jonathanem Carrollem zapisuję po stronie zysków:)

niedziela, 29 kwietnia 2012

Filmowa chała i wyniki konkursu ze Światem Książki

30 dni z książką
DZIEŃ 17
Książka, którą sfilmowano i zrobiono to źle

Tu "zwycięzca" może być tylko jeden - to co zrobiono z cyklem o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego woła o pomstę do nieba...


*******************************************************

A teraz o czymś przyjemniejszym, czyli wyniki konkursu z wydawnictwem Świat Książki.

W konkursie wzięło udział  19 osób a ja mogę obdarować tylko trzy...
Wybór był niesłychanie trudny, bo każda wypowiedź miała w sobie to "coś'. Ale po namyśle ogłaszam co następuje:

Miejsce I - Soulmate


Ach! Cudowny pomysł z takim oddzieleniem ciała od duszy i uniesieniem się ponad fizyczność gdzie tylko się chce. Jeden dzień to wiele i niewiele zarazem, jednak gdybym mogła mieć choćby jeden taki dzień...
Chciałabym wykorzystać go co do minuty. Wstałabym wraz ze świtem i wybrała się w podróż do Paryża (mogłabym za darmo polecieć samolotem! :)). Tam na śniadanie dostałabym najpiękniejsze na świecie krajobrazy. Architektonicznie syta wsiadłabym w kolejny samolot aby przejść ulicami Nowego Jorku, poczuć ten zgiełk ale i energię. Następnie Hollywood. Tam chciałabym zobaczyć moich ulubionych aktorów, najprzystojniejszych na świecie mężczyzn :) Wiem, prosty ze mnie człowiek! Następnie, na skraju omdlenia od tylu atrakcyjnych widoków wsiadłabym w kolejny samolot - do Polski. Tutaj, jako duch zrobiłabym trochę bałaganu na mojej uczelni. Niech wiedzą, że dobro i zło powraca ^^. A tak na poważnie, to nie wiem co mogłabym robić tego dnia. Trochę się boję, że go zmarnuję. Odwiedzam więc szybko dom i szepczę dobre słowa do ucha wszystkim domownikom. Przechodzę szczytami wzgórz, które otaczają mój dom słuchając z mp3 ulubionych piosenek aż rozładuje się bateria. Ściemnia się. Lecę więc na autobus a później do samolotu i pędzę co sił, tym razem na koncert aktualnie grającej ulubionej kapeli: One Republic, The Fray, Adama Lamberta, Bullet For My Valentine, Lady Pank, Kamila Bednarka, nie pogardzę żadnym :) Lekko zmęczona zahaczam jeszcze o pobliski klub gdzie resztki energii wyrzucam z siebie w tańcu do r'n'b :) Na nogach jak z waty wsiadam w ostatni samolot... Wracam do swoje łóżka i swojego ciała.

Miejsce II - ania

Jestem policjantką... I od dłuższego czasu pracuję na dość poważną sprawą. Muszę przyznać, że przydałoby się mojej duszy uwolnić od zestresowanego i zmęczonego ciała i poszybować do... mieszkania sprawcy owego zdarzenia nad którym ślęczę... Oj, wyszłyby wtedy na jaw skrywane przez niego tajemnice... A ja dostałabym nagrodę i w końcu odpoczęłabym na zasłużonym urlopie:)


Miejsce III - Joanna

Pierwsza mysl-nie sposób wybrać... Druga-przecież to oczywiste Carska Rosja na kilka lat przed I wojną światową i wybuchem rewolucji, poznać ten klimat, który tak bardzo stara się oddać wielu autorów, móc zobaczyć dwór cara Mikołaja, Petersburg w tamtych czasach, przejchać się saniami, odpocząć w jednej z rosyjskich daczy. Gdyby tylko tak można było...


Gratuluję zwyciężczyniom i proszę o namiary do wysyłki nagród - mój adres anek7@poczta.onet.pl




piątek, 27 kwietnia 2012

30 dni z książką, włóczykijka i jeszcze coś, a właściwie ktoś;)

DZIEŃ 16
Ulubiona książka, którą sfilmowano


Jest kilka naprawdę dobrych ekranizacji i trochę trwało zanim wybrałam tę jedną. Będzie to ekranizacja cyklu książek "Królowie przeklęci" M. Druon'a. Serial powstał w 2005 roku, wyprodukowali go Francuzi a w rolach głównych można w nim było zobaczyć m.in Jeanne Moreau i Philippe Torretona.


***********************************************************

Dzisiaj dotarła do mnie kolejna Włóczykijka. Oto ona:


Idealna lektura na majowy weekend:)

****************************************************************

Ci, którzy zaglądają tu w miarę często wiedzą, że przewagę liczebną w moim domu mieli faceci - ich jest dwóch a ja jedna....
Ale od trzech tygodni zapanowała równowaga, bo pojawiła się ONA:


Oficjalnie przedstawiam Wam Pyzę, nowego członka naszej rodziny, psicę rasy mieszaniec małopolski;)

środa, 25 kwietnia 2012

Ciągle w biegu...

Tak jak w tytule - ciągle gdzieś biegam, jeżdżę, denerwuję się, normalnie przysłowiowym palcem do nosa nie mogę sobie trafić. W ciągu ostatniego tygodnia 3 (słownie: trzy) razy byłam w Krakowie... W normalnych warunkach bywam raz na... 3 miesiące. Wyjazdy niby przyjemne  były, bo w czwartek na okoliczność wycieczki mojego Piotrka do Niepołomic (Kraków i McDonald's w drodze powrotnej), w niedzielę byłam na spotkaniu biblionetkowym a wczoraj z moją klasą na wycieczce ale umęczyły mnie nieziemsko. A jakby tego było mało dzisiaj byłam na podchodach (są egzaminy gimnazjalne klas trzecich, drugie mają zorganizowane coś na kształt próbnego egzaminu a moje i równoległe pierwszaki trzeba jakoś zająć w tych dniach, najlepiej poza szkołą) i trasa miała 10 km z okładem. Na szczęście w perspektywie majaczy długi majowy weekend:-)

Parę słów chciałabym poświęcić spotkaniu biblionetkowiczów z Krakowa i okolic. Po raz trzeci udało nam się skrzyknąć i spędzić kilka godzin w miłym towarzystwie moli książkowych. Wygląda więc na to, że wzorem innych miast Kraków również dorobi się cyklicznych książkowych posiadówek:) Tradycją takich spotkań jest przynoszenie ciekawych książek, które idą w pożyczki. Na zdjęciu poniżej stos książek, które zgromadziliśmy na stole w pizzerii Volcano (dla Krakusów - lokal mieści się na ulicy Librowszczyzna, to przecznica od Wielopola, bardzo sympatyczna obsługa, niezłe jedzenie i ogólnie miła atmosfera) i nieskromnie się pochwalę, że zdecydowana większość to moje książki są. Bo jak już jadę do Krakowa to staram się załatwić możliwie dużo spraw - tym razem uskuteczniłam wymianę z Fenrirem i Oisaj.

Swoją drogą trochę to śmiesznie wyglądało, bo umówiliśmy się pod Matrasem w Galerii Krakowskiej i wszyscy mieliśmy ograniczone możliwości czasowe. Jak już dotarłam na miejsce nastąpiła ekspresowa wymiana "z ręki do ręki" (to z Oisaj) oraz z plecaka do reklamówki (to z Fenrirem) i każde pogalopowało w swoją stronę. Normalnie jak dilerzy... Książka to jednak jest swego rodzaju narkotyk;)

***************************************************

Nie wiem kiedy blogger zmienił wygląd. W sensie wygląd tej strony roboczej. I ja jej niestety nie ogarniam, a nie da się przełączyć na starą wersję. Buuu... Jakaś ograniczona jestem... Buuu...

EDIT: Dzięki dziewczyny:) Już sobie zmieniłam:)

**************************************************

To już ostatnie chwile konkursu ze Światem Książki - kto jeszcze się nie wypowiedział może to zrobić TUTAJ.
Wszystkich, którzy wzięli udział chciałam poinformować, że ogłoszenie wyników najwcześniej w niedzielę wieczorkiem się odbędzie, bo niestety mocy przerobowych zaczyna mi brakować.
Dlatego proszę o cierpliwość i wyrozumiałość:)

***************************************************
30 dni z książką - żabimi skokami tworzę tę 30-tkę;)

DZIEŃ 15 
Ulubiona książka traktująca o innych kulturach

Nie będę pewnie zbyt oryginalna, ale wymienię tutaj książkę Wojciecha Cejrowskiego pt. "Rio Anaconda". Świetnie napisana, piękne zdjęcia, poczucie humoru, szacunek dla Indian, ich kultury, obyczajów i wierzeń - to wszystko sprawiło, że zupełnie inaczej spojrzałam nie tylko na bohaterów pana WC ale i na samego autora także. Bo wcześniej pana Wojtka organicznie nie znosiłam:(



sobota, 21 kwietnia 2012

Po trochu o różnych sprawach;)

Mam wrażenie, że na moim przykładzie los sprawdza prawdziwość powiedzenia "Jak nie urok to... przemarsz wojska". Jak już w miarę się wyprostowała sytuacja rodzinna, to chociaż Lapcio (mój laptop znaczy się) odmówił posłuszeństwa, a jakby tego było mało Internet zrobił sobie wakacje (mam radiówkę i cosik się w tym ustrojstwie na dachu popsuło) i dopiero dzisiaj raczył powrócić. A tu się parę spraw nazbierało.

*************************************************

PO PIERWSZE: 

Dotarła wczoraj paczka wymiankowa, którą przygotowywała dla mnie Irenka Bujaczkiem zwana. W paczce były słodycze (analiza organoleptyczna przeprowadzona przez Piotrka potwierdziła ich najwyższy standard), kawka, czekolada, prześliczna zakładka i oczywiście książki. I tu megabanan się na mojej twarzy pojawił, bo w paczce były dwie powieści mojej ukochanej Chmielewskiej oraz książka z "Czarnej Serii" wydawnictwa "Czarna Owca", które darzę również wielką sympatią.
I był jeszcze liścik sympatyczny, w którym Irenka martwiła się, czy mi się paczka spodoba...

IRENKO, NIE TYLKO SIĘ SPODOBAŁA - JESTEM NIĄ ZACHWYCONA.

A to dowody na to, że Irenka jest mistrzem wymiankowych paczek:

Całe paczkowe bogactwo


Najważniejsze w paczce były oczywiście książki

******************************************************
PO DRUGIE:

"30 dni z książką"  - zaległości od środy mają się tak:

Dzień 11 (środa)
 Książka, dzięki której zaraziłaś się czytaniem

To pytanie jest trudne z tego powodu, że czytam od zawsze - nauczyłam się tej sztuki zanim poszłam do szkoły (a rozpoczęłam znajomość z tą instytucją w wieku lat sześciu), a wcześniej czytała mi mama i ciocia-babcia.  Tak więc nie pamiętam niestety, a nie będę na siłę wymyślać ideologii.

Dzień 12 (czwartek)
Książka, która tak wycieńczyła cię emocjonalnie, że musiałaś przerwać jej czytanie lub odłożyć na jakiś czas

Tu też nie jestem w stanie wymienić żadnego konkretnego tytułu. Chociażby z tego powodu, że wybierając książki do czytania omijam te, które są "za mocne" jak na moje możliwości. Dlatego nie znajdziecie wśród moich lektur książek obozowo-łagrowych, omijam szerokim łukiem Holocaust i okolice a nade wszystko nie biorę do rąk książek, w których krzywda dzieje się dzieciom - moim prywatnym zdaniem książka ma służyć rozrywce, poszerzaniu horyzontów a nie wywoływaniu nocnych koszmarów - bo moja wyobraźnia tak niestety działa, że w takich nieludzkich sytuacjach w jednej chwili widzę swoje własne dziecko lub innych członków rodziny.

(A co do znajomości w/w tematyki nie jest ze mną najgorzej - na V roku studiów miałam egzaminy z historii XX wieku, zarówno polskiej jak i powszechnej, więc wtedy nie było zmiłuj, poczytać o tym musiałam i... wystarczy mi na całe życie.)

Dzień 13 (piątek)
Najukochańsza książka z dzieciństwa

O to będzie coś Makuszyńskiego... Po zastanowieniu wybieram "Szatana z siódmej klasy", chociaż po kilkakroć czytałam również "Szaleństwa panny Ewy" i "List z tamtego świata" - to pierwsza trójka z książek autorstwa pana Kornela. Bo inne też czytałam a jak już zaczęłam zarabiać pieniążki to kupiłam sobie wszystkie do domowej biblioteczki - mam wszak młodsze rodzeństwo, a i sama lubię do tych książek wracać od czasu do czasu.




Dzień 14 (sobota, czyli dzisiaj)
Książka, która powinna się znaleźć na obowiązkowej liście lektur w szkole średniej

Ot, zagwozdka...
Bo tak to jakoś bywa, że najlepsza nawet książka jeśli trafia na listę lektur szkolnych w jednej chwili zostaje przez młodzież znienawidzona. Czyli książki powinny się bronić kartkami i okładkami przed wpisaniem na wzmiankowaną "czarną" listę;)
Ale wyobraźmy sobie idealną szkołę, gdzie młodzież z dziką radością rzuca się na proponowane lektury i czyta je z wypiekami na twarzy. I takiej właśnie młodzieży zaproponwałabym coś z literatury iberoamerykańskiej. Nie jestem może jej największą fanką, ale uważam, że ze względu chociażby na ilość noblistów (na 104 nagrodzonych sześciu pochodziło z Ameryki Płd.) warto sięgnąć po jakąś pozycję z tego kręgu kulturowego. Może "Miłość w czasach zarazy" Marqueza?


******************************************************

PO TRZECIE:

Przypominam o konkursie ze Światem Książki. Jeśli ktoś jeszcze o nim nie wie to zapraszam TUTAJ.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Mija kolejny dzień z książką...

Dzień 10
Pierwsza książka przeczytana przez ciebie


Króciutko, bo już o tym gdzieś wcześniej pisałam. Pierwszą przeczytaną książką było "Na jagody" M. Konopnickiej z ilustracjami M. Szancera. Poezja Konopnickiej ma tak rytm i rym, że większość książki dosyć szybko nauczyłam się na pamięć:)


poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Optymiści żyją dłużej:)

30 dni z książką - dzisiaj
DZIEŃ 9
Książka wielokrotnie przez ciebie czytana

Książek, które czytałam po wielokroć jest całkiem sporo - są w jakiś sposób ważne, pomagają w ciężkich chwilach czy zwyczajnie i po prostu je lubię. Nie jestem w stanie określić, która z nich jest czytana najczęściej, ale z pewnością w czołówce znajduje się "Wszyscy jesteśmy podejrzani" Joanny Chmielewskiej. Uwielbiam kryminały pani Joanny (szczególnie te starsze) a ten jest mój najulubieńszy:)

******************************************************

Że książki Moniki Szwai lubię bardzo pisałam już wiele razy. Bawią ale i wzruszają, a nierzadko poruszają ważne problemy, z którymi spotykamy się w realnym świecie. Jednak to co jest w nich najważniejsze to optymizm, który wygląda zza każdego niemal zdania.

Eulalia Manowska, przez przyjaciół nazywana Lalką, bohaterka "Romansu na receptę", jest 48-letnią dziennikarką telewizyjną ze Szczecina. Posiada dom (pół bliźniaka), samochód, grono wiernych przyjaciół oraz jest mamą dziewiętnastoletnich bliźniąt, które są jej największym powodem do dumy ale równocześnie źródłem największych niepokojów, ponieważ postanowiły studiować z dala od rodzinnego domu - Kuba w Toruniu a Sławka w Poznaniu. Lalka jest samotną matką i chwila kiedy jej dzieci opuszczają rodzinny dom jest dla niej niezwykle trudna - zaczyna odczuwać coś na kształt depresji. Znajomy psychiatra, któremu zwierzyła się ze swoich emocji poradził aby w ramach leczenia... zakochała się. No ale łatwo powiedzieć - tylko z realizacją takiej recepty mogą być niejakie problemy. Lalka stosuje terapię zastępczą - wyjeżdża w ukochane góry, gdzie oprócz starych znajomych spotyka pewnego mocno niemiłego Gbura. Jeszcze nie wie, że namiesza on w jej uporządkowanym życiu...

Książka wręcz sama się czyta. To zasługa klarownej narracji, ciekawych postaci głównych bohaterów i poczucia humoru autorki, tak charakterystycznego dla jej powieści. Na Lalkę spadają przeróżne kłopoty, jak to w życiu - problemy w pracy, nadambitna bratowa, bratanica z pretensjami do bycia filmową gwiazdą (oczywiście ciocia pracująca w telewizji ma jej to załatwić), wtrącająca się we wszystko mamusia, a jakby tego było mało przyjaciółka bliźniaków została bez dachu nad głową i Sławka z Kubą spontanicznie przygarnęli ją pod swój (a właściwie swojej mamy) dach... Lalka miewa chwile zwątpienia i ma ochotę rzucić wszystko w diabły, ale jest też życiową optymistką, szybko otrząsa się z czarnych myśli i szuka sposobu na kłopoty swoje i swoich bliskich.

Książka Moniki Szwai to sympatyczna lektura dla wszystkich pań, ponieważ z podobnymi kłopotami i przeciwnościami losu boryka się wiele z nas - może właśnie Lalka Manowska uświadomi komuś, że zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji, nawet tej wydawałoby się beznadziejnej.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Wystarczy chcieć (chociaż parę dolców w kieszeni też się przyda...)

Na początek "Trzydzieści dni z książką"

DZIEŃ 8
Mało znana książka, która nie jest bestsellerem, a powinna nim być

Książka o której myślę to jedna z ulubionych książek mojej młodości - "Tajemnica Abigail" węgierskiej pisarki Magdy Szabo.

Niestety wydana w Polsce dawno temu, bo w 1977 roku, po raz drugi w 1995 i tyle... Historia węgierskiej nastolatki, która w czasie II wojny światowej zostaje wysłana przez ojca do prywatnej szkoły zakonnej i tam musi przejść przyspieszony kurs samodzielności i dorosnąć.
Na szczęście już niedługo, bo 9 maja b.r. pojawi się w księgarniach najnowsza edycja tej książki przygotowana przez wydawnictwo Bona. I mam nadzieję, że Abigail stanie się bestsellerem bo na to zasługuje:)

***************************************************************

Za oknem deszcz, zimno, bardziej na listopad niż kwiecień wygląda. Co zrobić, żeby odczarować wstrętną pogodę? Moim zdaniem do tego celu najlepiej nadaje się literatura podróżnicza. I o takiej właśnie literaturze słów kilka chciałabym napisać.

Leży przede mną zbiór reportaży, a właściwie wspomnień z licznych podróży w najodleglejsze zakątki naszego globu - morza i lądy na obydwu półkulach, miejsca odwiedzane przez liczne rzesze turystów ale też takie, gdzie biały człowiek pojawia się raz na kilka lat. Dobrym duchem (zwanym oficjalnie redaktorem) tej książki jest Marek Tomalik - podróżnik, wielbiciel australijskich bezdroży, autor kilku książek na temat tego najmniejszego z kontynentów (o jednej z nich pt. "Australia gdzie kwiaty rodzą się z ognia" pisałam TUTAJ).

Od 2004 roku datuje swoje istnienie Festiwal Podróżników Trzy Żywioły. Początkowo była tylko edycja zimowa, ale od 2008 roku wielbiciele podróży i podróżowania spotykają się dwa razy do roku, a w ubiegłym roku były nawet trzy edycje tego Festiwalu. Z opowieści przygotowywanych na te spotkania powstała książka "Pojechane podróże", która ukazała się w tym roku nakładem wydawnictwa Pascal. Dodam, że do książki dołączona jest płyta z filmami dokumentującymi kilka z opisanych w publikacji wypraw.

Razem z autorami reportaży wędrujemy po Indiach i Nepalu, pokonujemy polskim poczciwym Ursusem (traktor taki) Andy, kupioną w Pakistanie psychodeliczną ciężarówką (bez hamulców ale za to z 9 klaksonami) próbujemy dotrzeć do Polski, filmujemy bicie rekordu zanurzenia w Morzu Czerwonym, próbujemy wydostać się z lodowej szczeliny na Antarktydzie i przeżywamy wiele innych ciekawych, niezapomnianych, często niebezpiecznych przygód. Autorzy reportaży to ludzie w różnym wieku, przedstawiciele różnorakich profesji, których łączy zamiłowanie do przygody. Opowiadając o swoich przygodach udowadniają, że tak naprawdę najważniejsza jest chęć przeżycia czegoś wyjątkowego, duża doza samozaparcia i wytrwałość. Chociaż jakieś zaskórniaki w twardej walucie zdecydowanie ułatwiają życie.
Co jeszcze mnie uderzyło w tych reportażach to dystans do siebie i autoironia widoczne szczególnie przy opisach własnych błędów oraz różnego rodzaju przypadków jakich doświadczyli podróżnicy, a wynikających  m.in. z nieznajomości realiów odwiedzanych miejsc.

Myślę, że to książka, po którą powinien sięgnąć każdy pasjonat podróży i przygody. A dla zainteresowanych podaję LINK do strony Klubu Podróżników "3 Żywioły".
I trochę zazdroszczę warszawiakom, bo w najbliższy weekend, 20-22 kwietnia b.r. w stolicy odbędzie się kolejny Festiwal Filmów Świata - Trzy Żywioły.

sobota, 14 kwietnia 2012

Magia liczb czyli TOP10 i 30 dni z książką

Wracam do przerwanej przez niesprzyjające okoliczności wyliczanki 30 książek. Dzisiaj

DZIEŃ 7
Książka przez którą trudno przebrnąć


Są takie książki, przez które faktycznie ciężko było mi przebrnąć, ale w większości były to pozycje nieco gniotowate a takim nie będę robiła dodatkowej reklamy. Zdarzyło mi się jednak czytać jakiś czas temu pewną książkę nad którą, pomimo, że nie miała jakiejś potężnej objętości, mordowałam się prawie dwa miesiące. Były to "Wielkie nadzieje" Karola Dickensa. I do dzisiaj nie wiem czym był spowodowany taki stan rzeczy - bo i fabuła ciekawa, i bohaterowie świetnie wykreowani, i Dickensa ogólnie lubię...

******************************************************




Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.

Dziś przyszła pora na... Dziesięć ulubionych programów telewizyjnych.
Kurczę, już parę lat nie oglądam telewizji, więc ten zestaw będzie wspomnieniowy:)

Po pierwsze masę różnych teleturniejów oglądałam, ale takich gdzie trzeba się było wykazać wiedzą.


Wielka Gra

Jeden z dziesięciu

Milionerzy

Lubiłam też bardzo teleturnieje muzyczne - duża w tym zasługa prowadzących je Wojciecha Manna i Roberta Janowskiego.


Szansa na sukces


Jaka to melodia?

Pozostając w kręgu szeroko pojętej muzyki


Taniec z gwiazdami (jeszcze bez Józka i Nataszki)

Oglądałam też sporo programów najprościej mówiąc edukacyjnych. A na czoło wysuwają się


Z kamerą wśród zwierząt


Jak to jest zrobione?

Oczywiście programy informacyjne, a przede wszystkim


Teleexpress

I na koniec program, który jest swego rodzaju ewenementem. Jest to bowiem program o gotowaniu a ja zajęć kuchennych nie lubię jak mało czego... Ale, jako że prowadzący jest Krakusem a na dodatek historykiem i świetnym gawędziarzem to po prostu nie wyobrażałam sobie niedzielnego przedpołudnia bez


Podróże kulinarne Roberta Makłowicza

piątek, 13 kwietnia 2012

Piątek 13-tego... czyli najlepszy termin na początek konkursu;)

Wróciłam, żyję i nawet się nieźle mam...
Niestety czasami wypada coś na co nie jesteśmy w stanie nic poradzić - tak było ze mną w ostatnich dwóch tygodniach. Ale już wszystko idzie ku lepszemu i mam nadzieję, że takie przerwy w bywaniu tu i u Was się nie powtórzą:)

 A jak już jestem to zapraszam na konkurs ze Światem Książki.


Walczymy o książki Rosamund Lupton:



Co trzeba zrobić?

Puścić wodze fantazji i odpowiedzieć na takie pytanie:

 "Na jeden dzień Twój duch oddziela się od ciała i może się udać w dowolne miejsce. W jakim wydarzeniu chciałbyś wziąć udział lub jakie tajemnice chętnie byś poznał?"


Ciekawa jestem co napiszecie, bo ja gdybym miała taką możliwość to chciałabym... A nie, ja w konkursie nie biorę udziału...


Warunki konkursu:



  1. Konkurs trwa trzynaście dni - od 13.04 do 25.04. 2012 r. do północy.
  2. Wypowiedzi umieszczamy pod tym postem.
  3. Osoby nie posiadające blogów tradycyjnie proszę o zostawienie namiarów mailowych.
  4. Byłoby mi miło, gdybyście poinformowali o konkursie na swoich blogach, ale nie ma takiej konieczności. 
  5. Trójkę laureatów ( Im. - komplet książek R. Lupton, IIm. - "Potem", IIIm. - "Siostra") ogłoszę do końca kwietnia i skontaktuję się z nimi w celu ustalenia szczegółów odbioru nagród.
  6. Przyznaję, że zwracam uwagę na poprawność czytanego tekstu (takie skrzywienie zawodowe) i o ile jestem w stanie zrozumieć, że ktoś zapomina o przecinkach (sama mam z nimi problemy), o tyle błędy ortograficzne czy gramatyczne mają wpływ na końcową ocenę. No ale przecież tacy pasjonaci książek jak Wy nie robią błędów, prawda?

sobota, 7 kwietnia 2012

30 dni z książką - dzień szósty przedświąteczny




Z okazji Świąt Wielkanocnych
życzę Wam wiosny, wiosny i jeszcze raz wiosny!
Pękających na drzewach pąków,
ziemi, która zaczyna pachnieć
i słońca, które nie tylko świeci, 
ale wreszcie także grzeje.
Życzę Wam wiosny w życiu codziennym,
 rodzinnym, w pracy, na koncie bankowym
ale przede wszystkim życzę Wam wiosny w sercu:)

****************************************************

DZIEŃ SZÓSTY
Książka przy której płaczesz


Kolejny raz nie wiem co wybrać, bo płaczę nad książkami nagminnie... Ale najwięcej łez chyba przyjęły kartki "Małej Księżniczki" Frances Hodgson - Burnett. I chociaż doskonale wiem jak się skończy, bo czytałam ją  nie wiem ile razy jednakowo ryczę za każdym razem;(





piątek, 6 kwietnia 2012

TOP10 i dzień nr 5




Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.

Dziś przyszła pora na... Dziesięciu pisarzy, którzy powinni przyjechać do Polski.


Zaczynam wątpić, czy uda mi się wchodzić na bloga o jakiejś ludzkiej porze a nie w środku nocy... Miał być dzisiaj podstos fantastyczny z tej hałdy z zeszłego tygodnia ale nie będzie. Po pierwsze świąteczne zamieszanie (niewielkie ale jednak) a po drugie znów mi się trafiły historie szpitalne i one stanowią priorytet w tej chwili.
Tak, że dzisiejszy TOP10 z samych fotek składał się będzie:


Akunin Borys


Archer Jeffrey


Clancy Tom


Cunningham Michael


Cussler Clive


Deaver Jeffery


Eco Umberto


Gaiman Neil


Morrell David


Waters Sarah

**********************************************
DZIEŃ PIĄTY
Książka non-fiction, której czytanie sprawiło ci niekwestionowaną przyjemność


Ha! Po raz pierwszy bez wahania - "Ksiądz Paradoks" Magdaleny Grzebałkowskiej. Uwielbiam biografie, a ta jest po prostu genialna...


czwartek, 5 kwietnia 2012

U mnie Wielkanoc jest cały rok... a dzisiaj jest dzień czwarty (z trzydziestu)

Co by to było gdyby święta trwały cały rok?
Cóż pewnie dosyć szybko mielibyśmy dosyć świątecznego obżarstwa i leniuchowania - chociaż to ostatnie od czasu do czasu jest wskazane:)
Święta w tym roku będą oczywiście dwudniowe jak zawsze, ale ja mam to szczęście, że u mnie Wielkanoc jest cały rok;)
Jakim cudem? A takim, że od strony zachodniej moja rodzinna miejscowości sąsiaduje z Wielkanocą - jedyną taką wsią w Polsce:)


Na wjeździe do wsi od zeszłego roku stoi specjalny "witacz"

Po raz pierwszy w źródłach pisanych Wielkanoc pojawia się w roku 1382 - w okolicznościach niezbyt chwalebnych, bowiem Wilczko z Wielkanocy ukradł był Janowi ze Ściborzyc krowę z pastwiska i sprawa miała swój finał w sądzie.
Swoją największą świetność wieś przeżywała w XVI wieku będąc jednym z aktywniejszych ośrodków reformacji na Miechowszczyźnie. Powstał wtedy zbór, szkoła, drukarnia, szpital i młyn, założono również staw. W latach 30-tych XVII wieku zbór liczył około 300 osób - czyli jak na umiejscowienie z daleka od większych miast był całkiem spory. Ze wsią związany był m.in. profesor UJ Jan Brożek - wybitny matematyk i astronom miał tu dom w którym odpoczywał oraz tworzył swoje naukowe dzieła. W 1768 roku w wielkanockim zborze odbył się ślub Maurycego Beniowskiego, znanego podróżnika i awanturnika, bohatera poematu "Beniowski" Juliusza Słowackiego.
W XIX wieku zbór podupadł, majątek rozsprzedano, budynki powoli się rozpadały i dzisiaj jedynymi pamiątkami po dawnej historii wsi jest krzyż stojący na miejscu zboru oraz nazwisko Bonemberg noszone przez kilka miejscowych rodzin.

Co roku w okresie przedświątecznym Wielkanoc przeżywa najazd rozmaitej maści dziennikarzy szukających natchnienia do okolicznościowych artykułów prasowych lub reportaży telewizyjnych. Nie inaczej było w tym roku - w Niedzielę Palmową zjechał do wsi sam Jarosław Kret aby zrealizować kolejny odcinek cyklu "Polska według Kreta". Reportaż będzie emitowany w Wielkanocną Niedzielę o godzinie 9-tej rano na kanale TVP Info. 

**************************************************************

DZIEŃ CZWARTY
Książka, która przypomina ci o domu

Książki w moim rodzinnym domu są obecne od zawsze i trudno mi wybrać jakąś jedną, która szczególnie kojarzyłaby mi się z Domem właśnie. Zamiast zajmować się przedświątecznymi porządkami (nie lubię...) zaczęłam grzebać w półkach z książkami (zdecydowanie lubię!) szukając inspiracji. I tak oto znalazłam jedną z najstarszych książek w moim domu:


Książka należała do mojej babci, teraz ma ją moja mama a w przyszłości (oby jak najdalszej) będzie moja...

środa, 4 kwietnia 2012

Przygoda w biblijnych dekoracjach i Dzień Trzeci (z trzydziestu)

Na początek pytanie filmowe będzie - który film otrzymał najwięcej statuetek Oscara? Od razu powiem, że tych statuetek było aż 11.
Okazuje się, że takich filmów było w historii tej nagrody aż trzy - "Władca Pierścieni. Powrót króla" w 2003, "Titanic" w 1997 oraz "Ben Hur" w 1959 roku. O ile dwa pierwsze filmy są dosyć rozpoznawalne nawet przez młode pokolenie o tyle "Ben Hur" pokrył się już kurzem zapomnienia, a szkoda, bo chociaż to hollywodzka superprodukcja to naprawdę piękny film. No może trochę długi, bo ponad 3 godziny, ale mijają one nie wiadomo kiedy.
Coraz mniej osób wie również, że film jest ekranizacją powieści pod tym samym tytułem, którą w 1880 roku wydał Lewis Wallace. Książka niemal natychmiast stała się światowym bestsellerem - dla przykładu pierwsze polskie wydanie ujrzało światło dzienne w 1889 roku.

Autor był amerykańskim wojskowym i dyplomatą. Brał udział w wojnie meksykańskiej oraz wojnie secesyjnej po stronie Unii, wsławił się obroną Waszyngtonu przed wojskami Konfederacji, za co otrzymał stopień generała. Jeśli chodzi o karierę dyplomatyczną to był gubernatorem stanu Nowy Meksyk w latach 1878 - 81, a przez jakiś czas piastował urząd  ministra pełnomocnego rządu Stanów Zjednoczonych w Turcji na dworze sułtana Abd-ul-Hamida II.  
Jednak to nie zasługi wojenne ani nie działalność polityczna utrwaliły jego imię a historyczna powieść z czasów Jezusa Chrystusa. Początkowo planował Wallace napisać nowelkę o trzech mędrcach spieszących do betlejemskiego żłóbka (stanowi ona ostatecznie prolog całej historii)  ale pod wpływem byłego towarzysza broni, agnostyka i krytyka religii Roberta G. Ingersolla zdecydował się rozbudować dzieło do rozmiarów powieści, ukazać w nim zasady religii katolickiej oraz udowodnić tezę o historyczności Jezusa.

Bohaterem książki jest młody Żyd - Juda Ben Hur. Pochodzi z jednej z najznamienitszych i najbogatszych rodzin Jerozolimy, przyjaźni się z młodym Rzymianinem Messalą, prowadzi rozliczne interesy handlowe i nie ma większych trosk. Niestety los w jednej chwili niweczy spokój rodziny - na skutek nieszczęśliwego przypadku Juda zostaje oskarżony o zamach na namiestnika Judei i skazany na galery, matka i siostra trafiają do więzienia a cały majątek ulega konfiskacie - kluczową rolę odgrywa tu Messala. 
Młodzieńcowi udaje się przeżyć na galerach, co więcej w czasie bitwy ratuje życie dowodzącemu flotą konsulowi, który w dowód wdzięczności adoptuje go i czyni swoim spadkobiercą.
Juda przez cały czas żyje myślą o zemście na swoich prześladowcach, pragnie również odnaleźć matkę i siostrę...

"Ben Hur" to powieść którą trudno podciągnąć pod jakiś jeden gatunek. Szybka akcja, nieco czarno-biali bohaterowie wskazywaliby na powieść przygodową, liczne opisy życia codziennego, zwyczajów, zajęć i rozrywek ówczesnych ludzi stawiają powieść Wallace'a wśród książek obyczajowych zaś obecność wątków teologicznych, rozważania nad judaizmem, liczne nawiązania do nauki Chrystusa, wreszcie opis jego ostatnich chwil sugerują, że może to być literatura religijna. Jeżeli dodać do tego pojawiające się wątki uczuciowe, bo i takich w powieści nie brakuje, to mamy przekrój przez wszystkie gatunki literackie. I chyba to przede wszystkim stanowi o pięknie i wszechstronności tej książki. Bo tak naprawdę to powieść dla każdego niezależnie od wyznawanego światopoglądu.

Dla porządku dodam, że na naszym rynku istnieją dwie wersje tej powieści - cały tekst i wersja skrócona, z której wycięto sporo opisów jak również część rozważań na tle religijnym. Nie mnie sądzić czy wydawca miał prawo robić cięcia na tekście Wallace'a - osobiście czytałam pełną wersję i tę mogę polecić. I jeszcze jedno - jeśli ktoś oglądał film a dopiero pod wpływem mojej recenzji zapłonie (ha!ha!ha!) chęcią poznania literackiego pierwowzoru niech się przygotuje na spore zaskoczenie - filmowcy z jakichś sobie tylko znanych powodów pominęli w ekranizacji jedną z kluczowych postaci występujących w książce i losy bohaterów troszkę inaczej się w związku z tym toczą - aczkolwiek zakończenie jest takie samo;)

Na koniec kadr z filmu z 1959 roku, gdzie tytułową rolę grał Charlton Heston. Scena przedstawia wyścig rydwanów, który zamienia się w pojedynek pomiędzy Judą (biały zaprzęg) a Messalą (zaprzęg czarny). Jest to jedna z najdłuższych (jeśli nie najdłuższa) scen w historii kina - trwa 13 minut.



**********************************************
DZIEŃ TRZECI
Książka, która cię kompletnie zaskoczyła

Zaskoczenie przy lekturze może działać w dwie strony - bo coś może nas zaskoczyć pozytywnie lub wręcz przeciwnie... Tych negatywnych jakoś tak więcej się trafia niestety, ale ja chcę napisać o takim zaskoczeniu na plus. A takowym była lektura książki Wojciecha Cejrowskiego "Gringo wśród dzikich plemion", która przypadkiem znalazła się w moim domu razem z przygotowującym się do konkursu polonistycznego siostrzeńcem. Na temat samego autora miałam ugruntowane zdanie - zdecydowanie negatywne i nigdy bym nie przypuszczała, że jego książka mnie autentycznie zachwyci...