Mam wrażenie, że na moim przykładzie los sprawdza prawdziwość powiedzenia "Jak nie urok to... przemarsz wojska". Jak już w miarę się wyprostowała sytuacja rodzinna, to chociaż Lapcio (mój laptop znaczy się) odmówił posłuszeństwa, a jakby tego było mało Internet zrobił sobie wakacje (mam radiówkę i cosik się w tym ustrojstwie na dachu popsuło) i dopiero dzisiaj raczył powrócić. A tu się parę spraw nazbierało.
*************************************************
PO PIERWSZE:
Dotarła wczoraj paczka wymiankowa, którą przygotowywała dla mnie Irenka Bujaczkiem zwana. W paczce były słodycze (analiza organoleptyczna przeprowadzona przez Piotrka potwierdziła ich najwyższy standard), kawka, czekolada, prześliczna zakładka i oczywiście książki. I tu megabanan się na mojej twarzy pojawił, bo w paczce były dwie powieści mojej ukochanej Chmielewskiej oraz książka z "Czarnej Serii" wydawnictwa "Czarna Owca", które darzę również wielką sympatią.
I był jeszcze liścik sympatyczny, w którym Irenka martwiła się, czy mi się paczka spodoba...
IRENKO, NIE TYLKO SIĘ SPODOBAŁA - JESTEM NIĄ ZACHWYCONA.
A to dowody na to, że Irenka jest mistrzem wymiankowych paczek:
Całe paczkowe bogactwo |
Najważniejsze w paczce były oczywiście książki |
******************************************************
PO DRUGIE:
"30 dni z książką" - zaległości od środy mają się tak:
Dzień 11 (środa)
Książka, dzięki której zaraziłaś się czytaniem
To pytanie jest trudne z tego powodu, że czytam od zawsze - nauczyłam się tej sztuki zanim poszłam do szkoły (a rozpoczęłam znajomość z tą instytucją w wieku lat sześciu), a wcześniej czytała mi mama i ciocia-babcia. Tak więc nie pamiętam niestety, a nie będę na siłę wymyślać ideologii.
Dzień 12 (czwartek)
Książka, która tak wycieńczyła cię emocjonalnie, że musiałaś przerwać jej czytanie lub odłożyć na jakiś czas
Tu też nie jestem w stanie wymienić żadnego konkretnego tytułu. Chociażby z tego powodu, że wybierając książki do czytania omijam te, które są "za mocne" jak na moje możliwości. Dlatego nie znajdziecie wśród moich lektur książek obozowo-łagrowych, omijam szerokim łukiem Holocaust i okolice a nade wszystko nie biorę do rąk książek, w których krzywda dzieje się dzieciom - moim prywatnym zdaniem książka ma służyć rozrywce, poszerzaniu horyzontów a nie wywoływaniu nocnych koszmarów - bo moja wyobraźnia tak niestety działa, że w takich nieludzkich sytuacjach w jednej chwili widzę swoje własne dziecko lub innych członków rodziny.
(A co do znajomości w/w tematyki nie jest ze mną najgorzej - na V roku studiów miałam egzaminy z historii XX wieku, zarówno polskiej jak i powszechnej, więc wtedy nie było zmiłuj, poczytać o tym musiałam i... wystarczy mi na całe życie.)
O to będzie coś Makuszyńskiego... Po zastanowieniu wybieram "Szatana z siódmej klasy", chociaż po kilkakroć czytałam również "Szaleństwa panny Ewy" i "List z tamtego świata" - to pierwsza trójka z książek autorstwa pana Kornela. Bo inne też czytałam a jak już zaczęłam zarabiać pieniążki to kupiłam sobie wszystkie do domowej biblioteczki - mam wszak młodsze rodzeństwo, a i sama lubię do tych książek wracać od czasu do czasu.
Ot, zagwozdka...
Bo tak to jakoś bywa, że najlepsza nawet książka jeśli trafia na listę lektur szkolnych w jednej chwili zostaje przez młodzież znienawidzona. Czyli książki powinny się bronić kartkami i okładkami przed wpisaniem na wzmiankowaną "czarną" listę;)
Ale wyobraźmy sobie idealną szkołę, gdzie młodzież z dziką radością rzuca się na proponowane lektury i czyta je z wypiekami na twarzy. I takiej właśnie młodzieży zaproponwałabym coś z literatury iberoamerykańskiej. Nie jestem może jej największą fanką, ale uważam, że ze względu chociażby na ilość noblistów (na 104 nagrodzonych sześciu pochodziło z Ameryki Płd.) warto sięgnąć po jakąś pozycję z tego kręgu kulturowego. Może "Miłość w czasach zarazy" Marqueza?
(A co do znajomości w/w tematyki nie jest ze mną najgorzej - na V roku studiów miałam egzaminy z historii XX wieku, zarówno polskiej jak i powszechnej, więc wtedy nie było zmiłuj, poczytać o tym musiałam i... wystarczy mi na całe życie.)
Dzień 13 (piątek)
Najukochańsza książka z dzieciństwa
O to będzie coś Makuszyńskiego... Po zastanowieniu wybieram "Szatana z siódmej klasy", chociaż po kilkakroć czytałam również "Szaleństwa panny Ewy" i "List z tamtego świata" - to pierwsza trójka z książek autorstwa pana Kornela. Bo inne też czytałam a jak już zaczęłam zarabiać pieniążki to kupiłam sobie wszystkie do domowej biblioteczki - mam wszak młodsze rodzeństwo, a i sama lubię do tych książek wracać od czasu do czasu.
Dzień 14 (sobota, czyli dzisiaj)
Książka, która powinna się znaleźć na obowiązkowej liście lektur w szkole średniej
Ot, zagwozdka...
Bo tak to jakoś bywa, że najlepsza nawet książka jeśli trafia na listę lektur szkolnych w jednej chwili zostaje przez młodzież znienawidzona. Czyli książki powinny się bronić kartkami i okładkami przed wpisaniem na wzmiankowaną "czarną" listę;)
Ale wyobraźmy sobie idealną szkołę, gdzie młodzież z dziką radością rzuca się na proponowane lektury i czyta je z wypiekami na twarzy. I takiej właśnie młodzieży zaproponwałabym coś z literatury iberoamerykańskiej. Nie jestem może jej największą fanką, ale uważam, że ze względu chociażby na ilość noblistów (na 104 nagrodzonych sześciu pochodziło z Ameryki Płd.) warto sięgnąć po jakąś pozycję z tego kręgu kulturowego. Może "Miłość w czasach zarazy" Marqueza?
******************************************************
PO TRZECIE:
Przypominam o konkursie ze Światem Książki. Jeśli ktoś jeszcze o nim nie wie to zapraszam TUTAJ.
Przypominam o konkursie ze Światem Książki. Jeśli ktoś jeszcze o nim nie wie to zapraszam TUTAJ.
Ciekawa notka fajne są te wymiany, Chciałabym dołączyć. Jak to zrobić zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńŚwietna wymiankowa przesyłka :)
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że wymianka bardzo się udała. Irenka się postarała i trochę Ci Aniu zazdroszczę Chmielewskiej.
OdpowiedzUsuńŚwietne książki dostałaś w tej wymiance:) Ja też ze swoich jestem zadowolona i też miałam megabanana na buzi gdy zobaaczyłam Cobena:)
OdpowiedzUsuńpozazdrościć wymiany :) świetna paczuszka :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Z chęcią bym podkradła paczuszkę od Bujaczka ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam Chmielewska razem z mamą
OdpowiedzUsuńzapraszam na swoje rozdanie książkowe http://miu86.blogspot.com/2012/04/rozdawajka-uwaga-bardzo-krotka.html#more
Moim zdaniem "Miłość w czasach zarazy" zniechęciłaby potencjalnych czytelników :) Uwielbiam tę książkę i polecać znajomym będę ją zawsze i wszędzie, jednak ma ona ciężki klimat i bardzo powolną akcje, okraszoną sporą ilością opisów, a to już nie każdemu się podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zgadzam się, że nie jest to łatwa książka - podałam bardziej jako przykład literatury latynoamerykańskiej. A poza tym wydaje mi się, że lektury nie mają być tylko lekkie, łatwe i przyjemne ale nieść za sobą coś więcej:)
UsuńZgadzam się z Tobą jak najbardziej :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie mam czym się chwalić, ale samo słowo "lektura" w umyśle zarówno moim, jak i większości moich znajomych powoduje powstanie bariery, a słowa czytane stają się nagle bełkotem. Dlatego cieszę się, że na z twórczością Marqueza miałam okazję spotkać się już w gimnazjum, a teraz zarażam wszystkie koleżanki