środa, 9 lipca 2014

Terry Pratchett w dwóch odsłonach

Do książek Terrego Pratchetta nie trzeba mnie specjalnie przekonywać. To taka fantastyka jaką lubię najbardziej - trochę magii, trochę przygód, nietuzinkowi bohaterowie i niesamowite poczucie humoru autora sprawiają, że z dziką radością poznaję kolejne odsłony Świata Dysku. O tym, że Terry Pratchett pisze również powieści z zakresu fantastyki naukowej wiedziałam, ale jakoś nie mnie do nich nie ciągnęło, tym bardziej, że za s-f nie przepadam. Na całe szczęście (bez zastanowienia i z rozpędu) zapisałam się w biblionetkowej "wędrującej książce" na dwie pozycje pana Terrego, które okazały się fantastyką naukową, ale taką raczej lekką i, co może być nieco zaskakujące, pochłonęłam niemal jednym tchem.

Pierwsza z tych książek to tom o dramatycznym tytule "Tylko ty możesz uratować ludzkość". Powieść to pierwszy tom przygód dwunastolatka imieniem Johnny i przeznaczona jest dl młodego czytelnika, ale i dorosłym można ją polecić. 
Johnny to przeciętny chłopak: chodzi do szkoły, ma kilku najbliższych przyjaciół, a jedną z ulubionych form spędzania wolnego czasu są gry komputerowe. Szczególnie lubi te spod znaku wojen z kosmitami, więc łatwo zrozumieć jego zaskoczenie kiedy okazuje się, że najnowsza gra, którą dostał od kolegi nie działa. To znaczy działa, ale nie tak jak powinna - na ekranie komputera, zamiast floty obcych najeźdźców z kosmosu pojawia się informacja, że kosmici się poddają, a Johnny, który przyjmuje ich kapitulację, bierze na siebie obowiązek (dziwnym trafem kosmici wiedzą coś na temat konwencji genewskich) opieki nad jeńcami i przeprowadzenia ich bezpiecznie do granicy światów (naszego i ich).
Książka lekka, łatwa i przyjemna. Autor puszcza oko do czytelnika - pełno w niej nawiązań do klasyki, nie tylko literackiej. Ja akurat wyłowiłam te najbardziej charakterystyczne dzieła -  "Gwiezdne wojny", "Obcy", "Star Trek" czy "Gra Endera". Osoby bardziej siedzące w temacie pewnie znajdą wiele innych wątków.
Na uwagę zasługuje kreacja głównego bohatera - Johnny jest tak doskonale przeciętny, że wręcz niezauważalny w grupie innych nastolatków. Wyzwanie przed którym staje zmusza go do podjęcia działań, często niekonwencjonalnych, i wyjścia z bezpiecznego azylu własnego pokoju. Chłopiec ma jednak pewną bardzo ważną umiejętność, której niestety rak nie tylko ludziom młodym. Otóż Johnny potrafi słuchać -kosmici wysłali swoją wiadomość o poddaniu się do wszystkich użytkowników gry, jednak tylko on na nią zareagował. Johnny w ciągu kilku dni przechodzi szybki kurs odpowiedzialności za swoje decyzje, ale również za tych, których los spoczywa w jego rękach.
Tak jak pisałam wyżej - książka przede wszystkim dla młodszej młodzieży. Świetna rozrywka, ale i materiał do przemyślenia.

Druga książka Terrego Pratchetta, którą miałam okazję przeczytać w niedalekiej przeszłości to "Długa Ziemia" napisana wespół ze Stephenem Baxterem, znanym autorem książek fantastyczno-naukowych. 
Na początek takie pytanie - co można zrobić z ziemniaka? Oczywiście pierwsze odpowiedzi będą zapewne kulinarne - frytki, chipsy, placki ziemniaczane, zalewajkę, ruskie pierogi. No ewentualnie alkohol, ale to długo by trwało, bo zacier i takie tam... Co jeszcze? Hmm... Ziemniaki można przeznaczyć na paszę dla zwierząt gospodarskich. I chyba tyle...
Okazuje się, że nie do końca. Otóż mili państwo z ziemniaka, niewielkiego pudełka oraz kilku drucików można sobie zrobić krokera. Co to takiego? Ano, to takie ustrojstwo przy pomocy którego można sobie wędrować do światów równoległych. A takowych jest niezliczona ilość. Te najbliższe są bardzo podobne do tego który znamy - oczywiście bez żadnych śladów ingerencji człowieka, te dalsze oferują już całkowicie nieznane na "podstawowej Ziemi" rośliny, zwierzęta, formacje geologiczne i... niebezpieczeństwa.
Joshua Valiente to jeden z nielicznych ludzi, który ma zdolność wędrówki pomiędzy światami bez konieczności używania krokera. Wraz z tajemniczym Lobsangiem przemierza na specjalnym sterowcu kolejne światy - ich celem jest dotarcie do krańców Ziemi. Prowadzą obserwacje, zbierają próbki, od czasu do czasu ingerują w sytuację którą zastają na kolejnych miejscach postoju, ale przede wszystkim rozmawiają i uczą się od siebie - to swego rodzaju paradoks, bowiem Lobsang jest sztuczną inteligencją i teoretycznie jego wiedza jest nieograniczona. Tymczasem po raz kolejny okazuje się, że człowiek jest istotą nieprzewidywalną i Lobsang, który początkowo próbuje narzucić Joshui swój punkt widzenia, musi wziąć na to poprawkę i zacząć traktować mężczyznę jako równorzędnego partnera.
Książka całkiem niezła, powstała już jej kontynuacja pt. "Długa wojna" i chyba szykuje się następna. Kontynuacja znaczy się szykuje. Czy polecam? Właściwie tak, chociaż mało tu "cukru w cukrze", żeby zacytować pewnego klasyka. Ten kto będzie chciał tu znaleźć typowy styl i język Pratchetta będzie zawiedziony niestety...


4 komentarze:

  1. Ja nie przepadam za książkami Pratchetta. Kilka razy próbowałam, ale bardzo szybko odkładałam, bo mnie po prostu męczyły. Jedynie udało mi się przeczytać "Trzy Wiedźmy", które rzeczywiście mi się podobały ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam książki Pratchetta, szczególnie serię Świat Dysku. Tych dwóch utworów jeszcze nie czytałam, muszę nadrobić zaległości:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pratchetta bardzo lubię, choć czytałam jak na razie tylko początkowe części "Świata Dysku". Fajny humor, brytyjski to coś, co lubię, a zainteresowanie tymi dziwnymi, kolorowymi książkami zapoczątkował u mnie mój tata. :D
    "Długiej ziemi" jeszcze nie czytałam, bo z początku nieco niepewnie podchodziłam do tej serii, ale postaram się nadrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Pratchetta, ma niesamowity dar do pisania książek - nieodwracalnie zauroczył mnie swoim błyskotliwym stylem pisania pełnym humoru, ale nie idiotycznego jak w wielu przypadkach. Ma w sobie "to coś", co mnie niezaprzeczalnie przyciąga do niego. Pierwszej książki nie miałam okazji czytać, drugą już tak - mogę powiedzieć, że spodobała mi się bardzo. Nie mogę tego powiedzieć o dalszej części "Długiej wojnie", bo była bardzo słabiutka, niestety. Ale mimo tego wszystkiego dalej go uwielbiam i z niecierpliwością czekam na kolejne książki oznaczone jego nazwiskiem. :)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)