Końcówka czerwca w przypadku mojego miejsca pracy to, delikatnie mówiąc, pomieszanie domu wariatów z pierwszym dniem wyprzedaży w centrum handlowym - kto ma szczęście pracować w szkole ten wie o czym piszę. Jeśli dodać do tego, że w tym roku żegnałam moją kochaną klasę IIIB i razem z bratnią IIIA przygotowywaliśmy występ na koniec roku to zamieszanie robi się jeszcze większe. Na to wszystko nakłada się oczywiście Mundial (nie jestem jakimś fanem futbolu, ale z dzieckiem oglądam, bo w grupie zawsze raźniej), który właśnie wszedł w decydującą fazę. A jakby tego było mało w sobotę zaginął nam chomik i dopiero przed chwilą szczęśliwie się odnalazł za szafą w sypialni. Na szczęście żywy, tylko silnie przestraszony...
Powyższe wydarzenia spowodowały, że na półeczce zagnieździło się kilka przeczytanych książek, o których grzechem byłoby nie napisać chociaż kilku słów. Tak więc zapraszam do lektury:)
*************************************
Agathy Christie przedstawiać nikomu nie trzeba - to chyba jedno z najbardziej rozpoznawalnych nazwisk w świecie literatury. Stworzyła dwie ikony powieści kryminalnej, niepokonanych detektywów, czyli Poirota i pannę Marple, ale od czasu do czasu dawała im wolne, a zagadki kryminalne rozwiązywali zdolni amatorzy. Tak dzieje się również w przypadku przeczytanego przeze mnie "Mężczyzny w brązowym garniturze".
Anna Beddingfeld przez przypadek jest świadkiem śmiertelnego wypadku w londyńskim metrze. Okoliczności tragedii sugerują, że nie jest to zwykły wypadek, a anonimowa ofiara może mieć coś wspólnego z morderstwem popełnionym w wiejskiej rezydencji pewnego wpływowego dżentelmena. Młoda kobieta, próbując rozwikłać zagadkę, udaje się w podróż do Rodezji i na statku płynącym do Afryki natrafia na kolejne niepokojące poszlaki. Wszystko wskazuje, że Anna wplątała się w porachunki większej grupy przestępczej, zajmującej się między innymi kradzieżą diamentów. Dziewczyna będzie musiała wykazać się niezwykłym opanowaniem i siłą woli aby wyjść cało z niebezpiecznej sytuacji. Będzie też musiała zdecydować czy tytułowy mężczyzna to wróg czy przyjaciel...
Książki Agathy Christie mają to do siebie, że intryga toczy się w dosyć wąskim gronie kilku osób, które wydają się być niewinne jak anioły, ale z drugiej strony wiadomo, że mordercą jest ktoś z nich. I biedny czytelnik łamie sobie głowę nad odwiecznym pytaniem "Kto zabił?", a kiedy już wydaje się, że człowiek rozwiązał zagadkę, to okazuje się, że trop był jak najbardziej mylący i nasz podejrzany jest czysty jak łza... I trzeba kombinować od nowa.
"Mężczyzna w brązowym garniturze" to jedna z pierwszych powieści jakie wyszły spod pióra wielkiej Agathy i chyba tylko temu mogę zawdzięczać fakt, że już tak mniej więcej w połowie książki miałam dwóch głównych podejrzanych i, jak się okazało, to jeden z nich był mordercą. Z późniejszymi powieściami już mi tak łatwo nie poszło.
W książce jest kilka słabszych momentów, gdzie autorka funduje czytelnikowi niesamowite wręcz zbiegi okoliczności, ale generalnie warto po nią sięgnąć. Chociażby dlatego, żeby zobaczyć jak rozwijał się talent królowej kryminału.
********************************************
Ewa Stec to jedna z tych autorek, po powieści których sięgam z ogromną przyjemnością i, jak dotąd, nigdy się nie zawiodłam. Tak było i tym razem, a okazją do czytelniczego spotkania stał się "Romans z trupem w tle" będący debiutem autorki.
Agnieszka Rusałka na kilkanaście dni przed ślubem dowiaduje się, że jej narzeczony ją zdradza. Postanawia się upić i w tym celu udaje się do jednego z krakowskich barów, gdzie przypadkiem poznaje przystojnego i opiekuńczego Jerzego Bonda - lekarza i, jak się szybko okazuje, faceta po przejściach.
Kiedy następnego dnia Agnieszce udaje się nieco złagodzić opłakane skutki alkoholowego szaleństwa podejmuje decyzję - smak zemsty jest słodki i już ona pokaże niewiernemu Jackowi co stracił. W zamiarze utwierdzają ją przyjaciółki i Agnieszka przystępuje do realizacji planu zemsty. Przede wszystkim postanawia uprzykrzać byłemu narzeczonemu życie. Okazja zdarza się niemal natychmiast - do jej mieszkania listonosz przynosi paczkę z Petersburga, w której ma być prezent ślubny od jakiegoś przyjaciela Jacka. Prezentem okazuje się gipsowy krasnal ogrodowy i chociaż nie jest on Agnieszce w żaden sposób do szczęścia potrzebny, to z czystej złośliwości odmawia jego zwrotu. Tymczasem gipsowe cudo budzi zainteresowanie osób trzecich, nie zawsze przychylnie nastawionych do panny Rusałki. I tu powstaje pytanie - jaka jest rola przystojnego pana Bonda?
Powieść, chociaż to kryminał, jest zabawna, pełno w niej humoru słownego jak i sytuacyjnego, i nawet czarne charaktery są sympatyczne (oczywiście w granicach rozsądku). Ewa Stec ma talent do tworzenia ciekawych bohaterów, zarówno pierwszo jak i drugoplanowych. Jeśli ktoś czytał inne powieści tej autorki, szczególnie "Klub Matek Swatek" to zapewne ucieszy go informacja, że w powieści pojawia się Klara Jasnowidząca, niezwykle skuteczna wróżka pesymistka.
Akcja powieści osadzona jest w Krakowie, więc jeśli ktoś zna miasto to dodatkowa atrakcję może stanowić rozpoznawanie opisanych w książce lokalizacji.
I chociaż sceneria powieści jest wyjątkowo śnieżna i mroźna (rzecz dzieje się w grudniu) to serdecznie polecam jako lekką wakacyjną lekturę.
***************************************
Przy stoisku na targu staroci spotykają się trzy kobiety - wszystkie zainteresował porcelanowy serwis do herbaty. Panie, zamiast rozpocząć kłótnię lub podbijać cenę upatrzonego kompletu dochodzą do porozumienia i kupują go wspólnie - tym bardziej, że każdej z nich porcelana potrzebna jest jednorazowo, a terminy szczęśliwie się nie pokrywają. Te wspólne zakupy stają się początkiem przyjaźni, która połączy kobiety nie mające ze sobą, na pierwszy rzut oka, nic wspólnego.
Jenny to dwudziestokilkulatka, która właśnie przygotowuje się do ślubu. Jest pełna rozterek zupełnie normalnych przed tym wydarzeniem, ale na te typowe problemy nakłada się trauma z dzieciństwa, kiedy to jej matka z dnia na dzień opuściła rodzinę, związała się z innym mężczyzną i przez ponad dwadzieścia lat nie szukała kontaktu z porzuconymi dziećmi.
Maggie jest po czterdziestce, kilka lat wcześniej rozwiodła się, ale nie robi z tego większej tragedii. Prowadzi dobrze prosperującą kwiaciarnię, zajmuje się oprawą florystyczną rozmaitych imprez i właśnie teraz otrzymała od losu wielką szansę - ma wykonać dekoracje na ślub miejscowej celebrytki, a zdjęcia z tej uroczystości mają być zamieszczone w ogólnokrajowej prasie. To ogromne wyzwanie pochłania mnóstwo czasu i nerwów Maggie. Tymczasem były mąż daje znać o swoim istnieniu, chce się spotkać, ą do Maggie dociera, że chyba nie do końca wyrzuciła Dylana ze swojego życia...
Trzydziestokilkuletnia Alison ma męża i dwie córki. Na zewnątrz są postrzegani jako szczęśliwa rodzina, jednak to tylko pozory - mąż Ali od kilku miesięcy jest bezrobotny i zajmowanie się domem nie stanowi szczytu jego marzeń a córki weszły właśnie w okres buntu i zapanowanie nad nimi wymaga ogromnego wysiłku i cierpliwości. Nawet pies przysparza problemów, bo korzystając z najmniejszej nieuwagi właścicieli ucieka na sąsiednią posesję i z zapałem niszczy wypielęgnowane klomby. Alison zajmuje się rękodziełem, sprzedaje swoje wyroby w internecie, ale przyjaciel proponuje jej spółkę i otwarcie sklepiko-kawiarni. Ali cieszy się z tej propozycji, jednak niespodziewanie rodzina popada w potężne problemy finansowe...
"Klub porcelanowej filiżanki" Vanessy Greene to opowieść o sile przyjaźni, o przełamywaniu problemów, o potrzebie bycia z drugim człowiekiem. Bohaterki stają się bliskie czytelniczkom, bo każda z nas odnajdzie w nich mniejszą lub większą cząstkę siebie. Jenny, Maggie i Alison to zwyczajne kobiety, takie, które miewają lepsze i gorsze dni, które muszą podejmować decyzje dnia codziennego, które borykają się z codziennymi problemami. Ich związki nie są idealne, ale starają się nad nimi pracować i nie poddają się przy chwilowych niepowodzeniach.
Ciepła, optymistyczna lektura.
*****************************************
A dla tych, co dobrnęli do końca tego posta taka mała próbka tego co potrafią moi (byli już, niestety) uczniowie:
Filiżankę chętnie "podkradnę" na letnie dni :) Tak pozytywnie jestem nastawiona :)
OdpowiedzUsuńJak się chomik zagubi to najlepiej przed szafą, za szafą, łóżkiem i innymi regałami wysypać jedzonko i obserwować :) A kryminały Christie lubię, kocham, szanuję :) Tylko chyba raz odgadłam kto zabił.
OdpowiedzUsuńAle teraz masz wakacje i nadgonisz trochę czas.
OdpowiedzUsuńA może i odpoczniesz, jak należy po ciężkim roku.
Książki podkradam wszystkie! :)
OdpowiedzUsuńNiezła gromadka :D Ale najważniejsze że ogarniałaś ten chaos!
P. Aniu dobrze, że znalazłam pani bloga :)
OdpowiedzUsuńBędę się kierować pani opiniami w wyborze książek.
Miłego wypoczynku :)