Pomimo, że nie mam w planach uszczęśliwienia reszty ludzkości tworami mojej wyobraźni, to z grubsza orientuję się jak wygląda droga książki od maszyny do pisania/komputera autora do eksponowanego miejsca w księgarni, najlepiej z rzucającym się w oczy banerem "Światowy bestseller". I z moich informacji wynika, że najmniejszy problem stanowi samo napisanie dzieła - schody zaczynają sie w chwili kiedy chcemy owo dzieło wydać.
O prawdziwości tego stwierdzenia miały możliwość przekonać się dwie przyjaciółki - dziennikarka Żenia oraz pracująca w biurze podróży Anfisa, która napisała właśnie swoją pierwszą powieść "Morderstwo w domu z kolumnami". Żenia, korzystając z kontaktów zawodowych próbuje załatwić wydanie książki Anfisy, jednak jej wysiłki nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Pozostaje tylko jedna droga - dziewczyny muszą znaleźć sponsora, który wyłożyłby fundusze potrzebne na publikację. Wydawać by się mogło, że mają szczęście - książką zainteresował się miejscowy biznesmen Jarosław Siergiejewicz Awerin i nawet złożył pewne obietnice dotyczące sponsoringu. Niestety, w ciągu kilku dni w dosyć tajemniczych okolicznościach żegna sie ze światem, ktoś kradnie wydruki powieści Anfisy, a ona sama z przerażeniem zauważa, że wymyślona przez nią historia zaczyna się dziać naprawdę...
Żenia i Anfisa to bohaterki wykreowane przez Tatianę Polakową, jedną z najbardziej znanych współczesnych rosyjskich pisarek, a książka "Pułapka na sponsora" jest pierwszą z cyklu opowiadającego o ich przygodach. Młode, przebojowe, z głowami pełnymi zwariowanych pomysłów, marzą o romantycznej miłości i beztrosko pakują się w niebezpieczne przygody. Jak na kryminał przystało są zwłoki (nadzwyczaj mobilne), gangsterzy, lokalny mafiozo, policja, służby specjalne - do wyboru, do koloru. A wszystko w lekkiej formie, pełne komizmu słownego i sytuacyjnego, jednym słowem świetna zabawa.
"Pułapka" przypomina w jakiś sposób powieści Joanny Chmielewskiej, szczególnie te wcześniejsze - można domniemywać, że nasza królowa kryminału (bardzo zresztą w Rosji popularna) stanowiła inspirację dla Tatiany Polakowej. Oczywiście nie jest to kalka "Klina" czy "Lesia" przeniesiona we wschodnie warunki - autorka ma swój styl, i co najważniejsze ma pomysł, który po mistrzowsku realizuje. Podobieństwo, o którym mowa dotyczy klimatu powieści, przymrużenia oka z jakim autorka traktuje swoich bohaterów i konwencji "kryminału z poczuciem humoru".
Ja w każdym razie do listy lubianych kryminalistek dopisuję kolejne nazwisko i będę się rozglądać za kolejnymi powieściami pani Tatiany.
Serdecznie zachęcam do lektury tej książki, ale odradzam jej nocne czytanie - niekontrolowane wybuchy śmiechu rozlegające się "wśród nocnej ciszy" mogą nie znaleźć zrozumienia u reszty domowników...
Serdecznie dziękuję oisaj za użyczenie mi tej książki:)
Ależ nie ma za co :) i dzięki za reklamę
OdpowiedzUsuńJest za co, jest:)
UsuńPolakowa u mnie od dawna znajduje się na liście "każdy pisze co innego - trzeba w końcu samemu przeczytać i się przekonać". Jedni piszą entuzjastyczne recenzje, inni wrzucają jej powieści do przegródki "nieukończone". Starą Chmielewską (w sensie - starych książek, nie autorki) bardzo lubię, więc powinno mi podejść.
OdpowiedzUsuńOisaj ma dobre zbiory i chętnie użycza - na prezydenta go!
Na prezydenta!
UsuńJestem za, a nawet przeciw;)
Ano tak - odniesienie się w recenzji do wczesnej Chmielewskiej to świetna dla książki rekomendacja- przynajmniej dla tej rzeszy wielbicieli J.Ch. , do której i ja się zaliczam :)
OdpowiedzUsuńJa też się na taką rekomendację załapałam właśnie:)
UsuńChmielewską uwielbiam, a skoro ta powieść jest podobna do jej książek, to z pewnością sięgnę. Gdyby nie twoja recenzja to pewnie bym się nawet o niej nie dowiedziała, a wydaje się ciekawa.
OdpowiedzUsuńwww.recenzje-cherry.blogspot.com
Miło mi, że mogę być pomocna:)
UsuńPolakową znam tylko z innej serii, ale tę kupiłam sobie już i na pewno przeczytam, bo lubię rosyjskie kryminały, ksiązki w ogóle. Jesli podobała ci się ona, na pewno Doncowa też, znasz?
OdpowiedzUsuńA Doncowej jeszcze nie znam - tzn. słyszałam ale nie czytałam.
UsuńOgólnie dochodzę do wniosku, że w rosyjskim "kobiecym" kryminale sporo się dzieje - gdzieś mi jeszcze w oko wpadła Marinina i też wydaje się ciekawa.
Marinina to KRÓLOWA, pisze z nich wszystkich najlepsze kryminały, ale też i najbardziej poważne, żadna tam jakaś Chmielewska w wydaniu rosyjskim. Gdybym miała porównywać do Polskich, to ma taki styl jak Fryczkowska na przykład. U niej jest świetna postać łącząca wszystkie kryminały = major Kamieńska. Bardzo polecam. A Doncowa ma dwie serie, jedna z Daszą Wasiliewą i tę znam i lubię, a drugą z inną bohaterką, której jeszcze nie znam
UsuńMarinina jest świetna, mocno polecam. A Polakovą wrzucam do schowka, żeby nie zapomnieć, dzięki!
UsuńNo to ja też: Marinina i Doncowa - DO SCHOWKA!!!
UsuńIle tomów mam ze sobą wziąć na następne spotkanie? :)
UsuńBez brawury - po jednemu;)
UsuńBo nawet najlepsza rzecz w za dużym stężeniu może się przejeść...
Doncowa ma aż CZTERY serie i nawet głowy nie dam, czy z piątą nie wystartowała :)
UsuńAle w Polsce chyba tylko dwie publikowane?
UsuńDziękuję:)
OdpowiedzUsuńOki, zaklepane, Doncowa raz, Marinina raz. Doncowej wezmę cykl o Eulampii, bo według mnie jest zabawniejszy.
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńŁyżka dziegciu :)
OdpowiedzUsuńJa bym powiedziała, że prawdziwe schody zaczynają się, gdy książka już została wydana, a teraz trzeba ją pod oczy czytelników podetknąć :)
OdpowiedzUsuń