Baśniowe wiedźmy można było poznać z daleka - haczykowaty nos z obowiązkowymi brodawkami, skołtunione, siwe włosy, garb, pętający się w pobliżu kot, szklana kula oraz miotła, ożóg lub poczciwa sztacheta stanowiące ich ulubiony środek lokomocji. Ale jak będzie wyglądać współczesna czarownica? Może tak - glany, bojówki, podkoszulek i ciemne okulary, do tego krótka, nastroszona fryzura, zamiast kota biały szczur, a zamiast szklanej kuli laptop z dostępem do internetu?
Krystyna Szyft, przez najbliższych zwana Reszką otrzymuje niespodziewany spadek po dalekiej krewnej - dom z ogrodem w zapomnianej przez Boga i ludzi okolicy. Kiedy udaje się jej odnaleźć Czcinkę (wieś, której nie ma nawet na mapie) okazuje się, że ciotka Katarzyna miała bardzo nieciekawą opinię u miejscowych. Krótko mówiąc sąsiedzi uważali ją za wiedźmę - w dosłownym tego słowa znaczeniu. Rekonesans po obejściu zdaje się potwierdzać prawdziwość tych opinii - Krystyna znajduje w sadzie zawieszone na drzewach kawałki luster, które tworzą krąg wokół domu, na drzwiach komórki widnieje jakiś dziwny pentagram, a w zabezpieczonej niczym sejf piwnicy odkrywa swoiste "archiwum", stanowiące koronny dowód na to, że poprzednia właścicielka zajmowała się uprawianiem czarów. A gdyby jeszcze Reszka miała wątpliwości co do rodzaju zajęć swojej spadkodawczyni, to ta ostatnia pojawia się przed nią i wyjaśnia dlaczego to ją wybrała na kontynuatorkę swojej misji. Tylko czy Reszka, przyzwyczajona do tego, że sama kieruje swoim życiem, będzie chciała spełniać życzenia nachodzącego ją ducha?
"Wiedźma.com.pl" wchłonęła mnie od pierwszego rozdziału i nie dała się odłożyć na półkę dopóki nie dotarłam do ostatniej kartki. Ewa Białołęcka stworzyła ciekawą i wciągającą opowieść z pogranicza powieści obyczajowej i fantastyki. Reszka to osoby nieco może zwariowana, ale pełna humoru, inteligentna i otwarta na świat - nawet ten nierzeczywisty. Początkowe oszołomienie nadnaturalnymi zjawiskami szybko mija i nowa mieszkanka Szyftówki powoli oswaja się z wpadającymi z wizytą duchami (bo nie tylko ciotka Katarzyna ją odwiedza), odkrywa, że sama ma pewne magiczne umiejętności i nawet zaczyna ich używać wobec miejscowych.
Powieść przesiąknięta jest humorem słownym i sytuacyjnym, szczególnie kiedy pojawiają się najbliżsi Reszki - jej rodzice i sześcioletni syn Jeremi. W ogóle wszyscy bohaterowie Białołęckiej (poza ciocią Katarzyną rzecz jasna) budzą ogromną sympatię - i duchy, i doktor z problemem alkoholowym a nawet miejscowe zakapiory, przy bliższym poznaniu, okazują się całkiem do rzeczy.
Ogromnym plusem powieści jest język - współczesny, przepełniony internetowym slangiem, miejscami dosadny (ale tylko tam gdzie jest to niezbędne), a miejscami niezwykle liryczny. Dialogi (jako, że prowadzący je to w zdecydowanej większości ludzie inteligentni) skrzą się dowcipem i ciętymi ripostami. Odkładając książkę było mi autentycznie smutno, że to już koniec...
Gdzieś wyczytałam, że "Wiedźma" przypomina powieści Chmielewskiej. Czy ja wiem? Owszem podobnie jak u pani Joanny wartka akcja, humor, inteligentna i żywiołowa główna bohaterka, ale to chyba jedyne podobieństwo. Natomiast mnie w pewnym stopniu ta książka przywołała na myśl "Dożywocie" Marty Kisiel, chociaż to też takie mocno ulotne podobieństwo.
Jakby nie było książka zdecydowanie warta poświęconego jej czasu.
Uwielbiam tę książkę ;) Czyta się ją szybko i do tego co chwile wybucha niekontrolowanym śmiechem - no przynajmniej ja tak miałam w trakcie jej czytania :D Strasznie żałuje, że nie mam swojego egzemplarza Wiedźmy:(
OdpowiedzUsuńMiałam okazję ją czytać. I potwierdzam - jest świetna! :)
OdpowiedzUsuńIntrygująco się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńKocham tę książkę :) Zwłaszcza doktorka.
OdpowiedzUsuńStrasznie żałują, że Panie Ewie tak słabo idzie pisanie o Naznaczonych Błękitem. Tkacz iluzji był kiedyś moją ulubioną książką.
OdpowiedzUsuńO autorce słyszałam, ale jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z jej twórczością. Może zatem warto zacząć od tej książki? :) Zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i kocham tę książkę :D humor jest rozbrajający :3
OdpowiedzUsuńAniu przesyłam Ci link do mojej recenzji Bogusi, nie gniewaj się, ale musiałam wspomnieć w niej o Tobie, dziękuję! http://asymaka.blog.interia.pl/?id=2406012
OdpowiedzUsuńKitek miał widać czuja, bo korzystając z drugiego kuponu z targowej akcji "Książka za książkę" zassał "Wiedźmę" właśnie :D
OdpowiedzUsuńOwszem, calkiem zabawne. Jedyna rzecza jaka mialabym do zarzucenia sa brutalne bledy jezykowe w niemieckich wypowiedziach Ericha. To razi,zwlaszcza ze bohaterka jest z zawodu korektorka,tropiaca bez wytchnienia bledy w ksiazkach. Z podziekowan wynikalo, ze byl jakis konsultant jezykowy. Jesli autorka mu zaplacila to zmarnowala pieniadze. Pomijam juz fakt, ze przejscie jezyka ojczystego do podziemia w sytuacji emigracji totalnej odbywa sie zupelnie inaczej. Bialolecka nie odrobila pracy domowej. Przykre. Czytalam Roze Selerbergu i Wiedzme. To ten sam rodzaj humoru i po pewnym czasie zaczal mnie nuzyc. Jej fanfiki do Harrego Pottera utrzymane sa w podobnym stylu.
OdpowiedzUsuńŚwietna, to samo pisałam swego czasu. :)
OdpowiedzUsuń