sobota, 13 września 2014

Czego pozbawił nas Arkady Fiedler

Podejrzewam, że niewiele się pomylę twierdząc, że niemal wszystkie polskie dzieciaki, nawet te mające bardzo nikłe pojęcie o geografii, słyszały o Madagaskarze. Stało sie to oczywiście za przyczyną popularnego filmu o zwierzakach z nowojorskiego ZOO, które przypadkiem trafiają na tę afrykańską wyspę, wprost w świat lemurów rządzonych przez ekscentrycznego króla Juliana.
  
Madagaskar to jedno z tych miejsc, które przyciąga tajemniczością, egzotyką, piekną, choć już nieco przetrzebioną, przyrodą, a przez to staje wymarzonym celem wyprawy. Niewielu jednak udaje się ten cel osiągnąć, bo to nie najtańsza wyprawa, a i logistyka pozostawia wiele do życzenia...
Tak więc pewien młody, fantazjujący o wyprawie na Madagaskar absolwent romanistyki miał ogromne szczęście, bowiem udało mu się spełnić to marzenie i nie zostać przy okazji bankrutem. Tomasz Owsiany, bo o nim mowa, został zatrudniony jako nauczyciel francuskiego w szkole prowadzonej przez polskich misjonarzy w miejscowości Mampikony, leżącej w północnej części wyspy. Przez dziewięć miesięcy pracował z młodymi Malgaszami, poznawał ich kulturę, zwyczaje i wierzenia, oglądał malgaskie wsie i miasteczka i chłonął dziką przyrodę i piękno kraju.
Madagaskar, który wyłania się z książki to kraj ogromnych kontrastów - piękna przyroda stanowiąca sama w sobie atrakcję turystyczną, bogactwa mineralne, ogromne ilości cennych gatunków drewna, mnóstwo przypraw w najlepszym gatunku powinny sprawić, że wyspa będzie jednym z najbogatszych państw w Afryce. Tymczasem jest to jedno z najbiedniejszych miejsc na świecie, przeżarte korupcją, zacofane nawet w stosunku do swoich słabo rozwiniętych sąsiadów. Madagaskar przez wiele dziesięcioleci był dominium francuskim - Europejczycy zagospodarowali przede wszystkim wybrzeża wyspy, natomiast wnętrze kraju pozostało stosunkowo słabo ucywilizowane i do dnia dzisiejszego żyjący tam ludzie postępują według odwiecznej tradycji.
Autor książki to dla Malgaszów człowiek z zewnątrz, biały, a więc stojący wyżej w hierarchii, bogaty (nawet jeśli w kieszeni ma tylko kilkaset ariów) i... trochę naiwny, więc trzeba go wykorzystać. Podobnie zresztą mieszkańcy Mampikony traktują misjonarzy, którzy żyją i pracują wśród nich od wielu lat - biały to "dojna krowa", którą trzeba jak najlepiej wykorzystać. Malgaszów zepsuły czasy kolonialne, a także współcześni turyści traktujący ich jak ciekawostkę przyrodniczą, jak małpkę w ZOO, której trzeba dać cukierka, bo pomachała do nas łapką. Mieszkańcy Mampikony (a przynajmniej duża ich część) nie widzą więc nic zdrożnego w żebraninie, wyłudzaniu pieniędzy czy drobnych kradzieżach - przecież muszą z czegoś żyć. Równocześnie to ludzie serdeczni i przyjaźnie nastawieni do świata, pogodni pomimo ogromnej biedy, powolni, trochę leniwi i prostoduszni. Jeśli uda im się coś uzyskać od wazahy (to określenie białego człowieka) cieszą się, jeśli nie - nie obrażają się, a za jakiś czas próbują ponownie...

Nie chciałabym, żeby ktoś odniósł wrażenie, że Tomasz Owsiany uprawia krytykanctwo i zachowuje się jak biały kolonizator. Autor opisuje rzeczywistość w której przyszło mu żyć, punktuje różnice kulturowe, które mogą wpływać na nasz osąd tamtejszych stosunków i, co szczególnie ważne, stara sie być bezstronnym i nie oceniać Malgaszów według europejskich standardów.

Jak wszystkie książki z serii "Poznaj świat" tak i ta urzeka starannym wydaniem i bogatą szatą graficzną. Jeśli dodamy do tego ciekawy styl autora, który z opisu samotnego drzewa potrafi stworzyć literacką perełkę to możemy być pewni, że w nasze ręce trafi ciekawa i ekscytująca lektura. Warto po nią sięgnąć, bo Madagaskar to fascynujące miejsce, nawet bez Juliana, pingwinów i całej reszty filmowej ferajny...

Ach, i jeszcze na koniec wyjaśnienie tytułu tego tekstu - otóż w 1937 roku Arkady Fiedler, wybitny pisarz i podróżnik przebywał na Madagaskarze z pewną tajną misją. Miał mianowicie sprawdzić, czy wyspa nadawałaby sie na polską kolonię. Niestety, niespecjalnie wywiązał sie z tego zadania, obejrzał sobie jedynie niewielki fragment kraju (jeden z niewielu zupełnie nieatrakcyjnych) i na jego podstawie stwierdził, że szkoda zachodu. I dzięki temu nie zostaliśmy mocarstwem kolonialnym...

Książkę przeczytałam dzięki 


9 komentarzy:

  1. No dobrze, Fiedler może i nas pozbawił kolonii, ale za to zostawił wiele książek o wyspie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety? :-) Od Fiedlera, nawet gdyby zachwalał Madagaskar, niewiele w gruncie rzeczy zależało a już na pewno nie nasza zagraniczna mocarstwowość, bo Polska wcale nie miała dostać całego Madagaskaru a te tereny, które miałaby dostać i tak stanowiłyby kondominium, a w dodatku francuska opinia publiczna była przeciwna dzieleniu się Madagaskarem z Polską więc wszystko było pisane patykiem na wodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toż to ironia była... Kudy nam w dwudziestoleciu międzywojennym do mocarstwa było - ledwie się udało posklejać w jedno trzy zabory, a już kolejna wojna stała za progiem :(

      Usuń
  3. Bardzo mi tę książkę zareklamowałaś, nawet pomijając kolonizatorskie zapędy Polski

    OdpowiedzUsuń
  4. O ile wiem, to Polska miała jakąś kolonię w Afryce zachodniej ale i tak niespecjalnie korzystnie na tym wyszła finansowo i politycznie. A Arkadego Fiedlera bardzo lubię jako autora. Co prawda nie wszystkie jego książki przeczytałam, ale za to niektóre po kilkanaście razy :D A książki w tej serii też bardzo mi się podobają.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedawno spotkałam informację, że Cypr miał być Polską kolonią, a w głowie zawsze miałam Madagaskar.
    Przyznam się bez bicia, że książki Fiedlera mi niezbyt pasowały. Czytałam w młodości, a nawet w dzieciństwie mnóstwo książek przygodowych, podróżniczych i reportaży i jakoś do jego pozycji nie zapałałam miłością. Poza jedną książką, rewelacyjnym "Dywizjonem 303". Ale to całkiem inna historia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię serię "Poznaj świat". Chyba od niej zaczęła się tendencja, by książki podróżnicze wydawano szczególnie starannie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie byłam pewna czy ta seria jest w moim guście. Teraz już wiem, że mogę spróbować...

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)