czwartek, 7 stycznia 2016

Sekretarka na tropie

Monika Kapuśnik dostaje się na staż do dużej korporacji. Ma być sekretarką dyrektora Dagmara Różyka, przez pracowników (szczególnie pracownice) zwanego Diabłem. Jeden rzut oka na nowego szefa wyjaśnia dziewczynie jego pseudonim - facet jest nieprzyzwoicie wręcz przystojny i działa na kobiety jak lep na muchy. Monika jednak od początku stawia jasne granice - jest tylko i wyłącznie pracownicą, a jakiekolwiek bliższe relacje z szefem są wykluczone. Dyrektor Różyk, pomimo pewnych drobnych złośliwości, lubi i ceni swoją sekretarkę, więc współpraca pomiędzy nim a Moniką układa się całkiem nieźle. I wszystko byłoby świetnie gdyby nie to, że pewnego dnia Monika odkrywa w dyrektorskim gabinecie jego zwłoki...

"Diabli nadali", najnowsza powieść Olgi Rudnickiej to, w odróżnieniu od jej poprzednich książek, pełnoprawny kryminał. Są zwłoki, brak jednak narzędzia zbrodni i motywu... No właściwie motywów to może być nawet całkiem sporo, bowiem dyrektor Dagmar Różyk chętnie korzystał z wdzięków nadskakujących mu pań, niezależnie od ich stanu cywilnego, ale na stałe nie związał się z żadną. Tak więc jego śmierć mogła być skutkiem zemsty zdradzonego męża bądź narzeczonego, lub też którejś odstawionej na bok kochanki.

Monika, która przez dwa lata pracy poznała jako tako swojego szefa, dowiedziała się też co nieco o jego prywatnym życiu nie wierzy w zbrodnię w afekcie. A ponieważ jest kobietą przedsiębiorczą postanawia sama odkryć okoliczności śmierci Różyka. No, może nie całkiem sama - po sąsiedzku mieszka całkiem sympatyczny i przystojny policjant Mateusz Jankowski, któremu Monika już jakiś czas temu wpadła w oko...

Olga Rudnicka to jedna z ciekawszych postaci współczesnej literatury polskiej. Młoda (rocznik 1988) osoba z całkiem pokaźnym dorobkiem literackim - "Diabli nadali" to jej jedenasta powieść.
Jej ulubionym gatunkiem jest kryminał, chociaż jak dotąd, poza dwoma wyjątkami ("Cichy wielbiciel" i "Lilith") były to raczej komedie kryminalne.
W "Diabli nadali" też znajdzie czytelnik sporo humoru (chociażby bracia Moniki działający na zasadzie "Ociec, prać?") jednak całość nie jest już tak zwariowana jak chociażby cykl o Nataliach Sucharskich. Obraz korporacji w której pracuje Monika nie nastraja szczególnie optymistycznie - dwulicowość koleżanek, pomiatanie pracownikami przez osoby stojące nieco wyżej w hierarchii, podkładanie komuś przysłowiowej świni aby zająć jego miejsce to tylko niektóre "przyjemności" jakie ją tam spotykają. Na szczęście Monika może jest szarą wiejską myszką z niemodnymi zasadami, ale kiedy trzeba potrafi pokazać pazurki.

"Diabli nadali" to dobrze napisana historia, z ciekawymi bohaterami, z nagłymi zwrotami akcji, trzymająca w napięciu - taka, że kiedy już się ją zacznie czytać nie sposób jej odłożyć. Serdecznie zachęcam do lektury, aczkolwiek raczej w weekend ;)
No chyba, że potraficie funkcjonować w pracy po nieprzespanej nocy...


6 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie. Jak starczy czasu to się skusimy :)

    Pozdrawiamy! :*

    Zapraszamy do nas:
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się! Tej książki nie sposób odłożyć, bardzo zabawna, lekka historia, a przy tym można boki zrywać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi ciekawie, zachęciłaś mnie do lektury. Klimaty korporacyjne mnie interesują, bo sama miałam "przyjemność" poznać funkcjonowanie korpo od wewnątrz. Ale najbardziej zaintrygowała mnie autorka - rocznik 1988 i 11 powieści na koncie! To robi wrażenie. Koniecznie chcę coś przeczytać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)