Elizabeth Gaskell - nazwisko tej dziewiętnastowiecznej angielskiej pisarki "prześladowało" mnie już od dłuższego czasu. Miałam szczere chęci poznać jej utwory, tyle, że jakoś nie było ich skąd wziąć - w naszej bibliotece ich nie ma, znajomi od których od czasu do czasu coś pożyczam też nie mieli, wydawnictwa z którymi w jakimś stopniu współpracuję nastawione są na zupełnie inną literaturę, a na zakupy nałożyłam sobie w ubiegłym roku całkowite embargo...
I pewnie dalej znałabym panią Gaskell tylko i wyłącznie z nazwiska gdyby nie półeczka z książkami w Biedronce ;) Postanowienie niekupowania książek zostało zepchnięte w głąb świadomości a ja stałam się szczęśliwą posiadaczką dwóch książek wzmiankowanej autorki - "Panie z Cranford" oraz "Północ i Południe". Dodam jeszcze, że książki wydane są w serii "Angielski Ogród" (wyd. Świat Książki) i mają śliczne kwiatowe okładki co stanowi dodatkowy bonus.
Cranford to niewielkie miasteczko w zachodniej Anglii w hrabstwie Cheshire. Zamieszkują go głównie kobiety - niezamożne stare panny i wdowy. Prowadzą one oszczędny i raczej nudny tryb życia i hołdują nieco już niemodnym zasadom i formom towarzyskim, które wyniosły ze swoich rodzinnych domów. Panuje wśród nich dosyć sztywna hierarchia, a każda nowa obywatelka Cranford musi się jej poddać jeśli chce być przyjmowana w domach innych pań.
"Panie z Cranford" nie są powieścią w ścisłym tego słowa znaczeniu. To raczej zbiór historii powiązanych osobami bohaterek i miejscem akcji.
Jakie są mieszkanki Cranford? Różne, bardzo różne. Najsympatyczniejsza jest moim zdaniem córka byłego pastora panna Matty Jenkyns: serdeczna, nieco nieśmiała, zahukana przez swoją siostrę kostyczną i zasadniczą Deborę. Sympatię budzi również panna Pole, której głównym życiowym celem jest rozprowadzanie wiadomości (żeby nie powiedzieć plotkowanie), jednak należy dodać, że nie kieruje nią złośliwość, a jedynie chęć zaistnienia w towarzystwie.
Najmniej sympatyczna postacią jest niejaka pani Jamieson - nudna, pompatyczna, snobująca się na arystokratyczne (mocno naciągane) koneksje, a przez to uważająca się za naturalną przywódczynię cranfordzkiej wspólnoty.
"Panie z Cranford" to ciepła, nostalgiczna, ale i pełna humoru książka, trochę w stylu powieści Jane Austen. Autorka jest świetną obserwatorką, potrafi barwnie i ciekawie opowiadać, jej bohaterki dają się lubić, chociaż nie brakuje im (oprócz niezaprzeczalnych zalet) rozmaitych wad i śmiesznostek. Całość aż skrzy się od anegdotek i rozmaitych "złotych myśli" tytułowych pań - swoją drogą niektóre z nich nadają się do wyszycia złotą nitką i powieszenia w widocznym miejscu...
Może nam się spodobać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy gorąco i zapraszamy do nas:
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Uwielbiam takie powieści! Na razie zabiorę się za "Ruth", która od dawna czeka na półce, a później pewnie sięgnę po kolejne powieści Gaskell.
OdpowiedzUsuńTez mam Gaskell na liscie autorow do poznania. Na podstawie Pan z Cranford nakrecony zostal serial z calkiem dobra obsada. Mozna obejrzec na youtube. Bardzo ladna ta seria kwiatowa :) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Panie z Cranford" pod koniec 2015 roku, urocza książka. Kilka lat temu oglądałam serial, równie cudowny i krzepiący. Serdecznie polecam :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Gaskell, ta powieść, jest mniej romansowa, a babka umie o motylki przyprawić, ale jest piękna. Polecam Ci serial, jak na nim można się popłakać.
OdpowiedzUsuńZasadzałam się na tę kwiatową serię od dawna, szczególnie zależało mi na książkach Gaskell. I tak się złożyło, że znalazłam dwie pozycje tej autorki pod choinką :) Już nie mogę doczekać się, kiedy wreszcie je przeczytam!
OdpowiedzUsuńLubię takie klimaty i muszę sobie "Panie..."sprawić pora odwiedzić biedronkę ;-) A tego że masz lekturę "Północ..." przed sobą zazdroszczę to świetna książka a jaki cudowny serial powstał na jej podstawie. Polecam i książkę i miniserial :-)
OdpowiedzUsuńMam na nią ochotę już od dawna, ale jeszcze jakoś nie trafiła w moje ręce.
OdpowiedzUsuńSerial kiedyś zaczęłam oglądać w necie, ale była słaba jakość więc zrezygnowałam.
Zresztą i tak wolę zacząć od książki.