wtorek, 2 lutego 2016

Kraków to magiczne miasto

A co by było gdyby Polska nadal była monarchią, Kraków stołecznym miastem a najnowsze zdobycze techniki mieszały się w życiu codziennym z magią? Oj, działoby się, działo...

Na Wawelu rezyduje od kilku lat najmiłościwiej panujący władca Polonii Julian Łukomski, na Uniwersytecie Jagiellońskim oprócz innych kierunków wykładana jest magia, w mieście od czasu do czasu pojawiają się niezbyt przyjaźnie nastawione do ludzi magiczne istoty, o bezpieczeństwo mieszkańców stołecznego grodu (oprócz oczywiście zwyczajnej policji) dbają oddziały specjalne przeszkolone do walki z wodnikami, strzygami i innymi upiorami a w kraju działa Loża Magów Polonii, kontrolująca osoby obdarzone nadprzyrodzonymi mocami. Najważniejszą po królu osobą jest Pierwsza Czarownica Polonii, który to urząd od siedmiu lat piastuje Sara Weronika Sokolska, przez niektórych zwana Saniką.
Sara pojawiła się właściwie znikąd, jej nominacja na najwyższe stanowisko w kraju spotkała się z oburzeniem i potępieniem ze strony przywódców Loży Magów, a sama zainteresowana zachowuje się tak, jakby na niczym jej nie zależało. Sanika w niczym nie przypomina bajkowej czarodziejki - jej maniery pozostawiają bardzo wiele do życzenia, jest impulsywna, łatwo wpada w złość (niektórzy wprost nazywają ją Piekielnicą) i nie posiada żadnego magicznego wykształcenia. Jeżeli do tego dodać niemal zupełny brak dbałości o wygląd, paradowanie w obszarpanych spodniach, glanach i burych koszulkach to właściwie nie ma się co dziwić wrogom Sary- czarownica nijak nie nadaje się na swoje eksponowane stanowisko... Jednak Sokolska ma coś co jest o niebo ważniejsze niż dyplom uniwersytecki czy najmodniejsze sukienki - ma MOC. Magia Sary jest bardzo silna, dzika i nieokiełznana tak jak jej właścicielka, a przy tym czarownica jest piekielnie inteligentna i skuteczna. Niestety okazuje się, że są moce silniejsze od Saniki, a komuś bardzo zależy, żeby Krakowem zawładnął chaos i zniszczenie. Weronika musi stanąć do walki, choć wydaje się, że nie ma w niej większych szans na zwycięstwo...

"Spalić wiedźmę" to debiutancka powieść Magdaleny Kubasiewicz, aktualnie zamieszkującej w Krakowie studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Akcja powieści toczy się we współczesnym Krakowie wzbogaconym o magiczne elementy, aczkolwiek nawet wielka Pierwsza Czarownica Polonii nie jest w stanie zredukować korków, które w godzinach popołudniowych tworzą się w Alejach Trzech Wieszczów...
Autorka wykorzystała w swojej powieści kilka krakowskich legend (chociażby o Twardowskim, nożu zawieszonym w Sukiennicach czy o krakowskich gołębiach) jednak opowiedziała je na nowo i nadała im całkiem odmienny magiczny wymiar.
Jednak elementem, który powoduje, że książkę czyta się właściwie jednym tchem jest główna bohaterka. Sokolska to jedna z tych postaci, którą czytelnik pokocha od pierwszego zdania, aczkolwiek biorąc na logikę powinien ją zupełnie znielubić. Oschła, zamknięta w sobie, złośliwa, lekceważąca wszystko i wszystkich - taka jest Sanika. Jednak pod tą maską kryje się osoba z ogromnym bagażem traumatycznych przeżyć, nieufna, odczuwająca czysto ludzkie emocje, potrafiąca poświęcić się w imię sprawy w którą wierzy czy złożonej przysięgi.

Jak wspomniałam wyżej, książkę czyta się niemal jednym tchem, co jest zasługą ciekawej i dynamicznej akcji.Autorka nie wyjawia wszystkich sekretów Sary, pewnych faktów z jej biografii możemy się jedynie domyślać. 
Tak przy okazji - czytając książkę miałam chwilami nieodparte wrażenie, że Magdalena Kubasiewicz tworząc postać Sokolskiej (świadomie lub nie) wzorowała się na Babuni Jagódce z opowiadań Anny Brzezińskiej, natomiast pomysł nowego odczytania krakowskich legend przywodzi na myśl "Opowiadania o Wiedźminie" Andrzeja Sapkowskiego. Być może takich nawiązań do innych dzieł polskiej lub obcej fantastyki jest w tej powieści więcej - ja niestety nie będąc znawcą tematu nie jestem ich w stanie wychwycić.

Serdecznie zachęcam do sięgnięcia po tę powieść. A ponieważ legend krakowskich jest jeszcze bardzo wiele to mam taką nieśmiałą nadzieję, że jeszcze kiedyś spotkam się Pierwszą Czarownicą Polonii Sarą Weroniką Sokolską. Obym nie musiała czekać zbyt długo...

5 komentarzy:

  1. Bo wiedźmy kocha się za ich wiedźmowatość ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadła mi ta książka w oko już wcześniej a Twoja recenzja zachęca jeszcze bardziej by po nią sięgnąć. Nie wiem czy znasz, ale czytając Twój tekst przyszło mi na myśl, że świat opisany w powieści przypomina nieco ten z "Czasu wiedźm" Diaczenków. Legendy krakowskie to jak wisienka na torcie. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też chciałabym drugi tom... ale chyba nie ma na to szans.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zacne inspiracje! Brzezińska i Sapkowski to wielkie nazwiska :)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)