Kolejne książki przeczytane przy odgruzowywaniu biblioteczkowych półek - i znów dylemat: zostają czy wędrują do biblioteki...
Ta książka na pewno zostaje!
Mowa tu o powieści Macieja Grabskiego "Ksiądz Rafał. Niespokojne czasy", stanowiącej drugą część tomu "Ksiądz Rafał", którym zachwycałam się dokładnie 6 lat temu - LINK I również 6 lat temu książkę zakupiłam, przeczytali ją wszyscy "krewni i znajomi królika", a następnie, jako, że stanowiła moją własność, wylądowała na półce, bo inne książki (czyt. recenzyjne) miały pierwszeństwo...
Akcja powieści rozpoczyna się 17 października 1978 roku. Dzień wcześniej Karol Wojtyła został wybrany na kolejnego papieża, a ksiądz Rafał i jego parafianie dowiedzieli się o śmierci biskupa Jakuba. Obydwa te wydarzenia będą miały ogromny wpływ na gródeckiego proboszcza i jego ludek.
Gródek powoli przestaje być enklawą spokoju gdzieś na uboczu wielkiego świata. I chociaż nikt z miejscowych o to nie zabiega to świat i jego problemy zaczynają wchodzić na parafie i do domów. Ksiądz Rafał zostaje wciągnięty w konflikty personalne w dekanacie i kurii (co jest tym bardziej nieprzyjemne, że nowy ordynariusz nie kryje swojej niechęci do niego) i jest naciskany aby zajął jakieś konkretne stanowisko. Do Gródka docierają również zmiany, które dotknęły wówczas całą Polskę - powstaje "Solidarność", władze robią się coraz bardziej nerwowe aż wreszcie nadchodzi pamiętny 13 grudnia 1981...
Powrót do Gródka to jak ponowne spotkanie z długo niewidzianymi przyjaciółmi - już po kilku chwilach znalazłam się w centrum wiejskiego życia, kibicowałam bohaterom znanym z poprzedniego tomu, poznawałam nowych sąsiadów, razem z nimi przeżywałam radości i zmartwienia.
Zastanawiałam się na czym polega wyjątkowość tej powieści i właściwie nic mądrego nie wymyśliłam. Gródek jest taki trochę baśniowy ale równocześnie bardzo realny i prawdziwy, ludzie nie są idealni, nawet ci najbardziej pozytywni mają swoje wady i uprzedzenia. Chyba najważniejszy jest główny bohater - ksiądz Rafał Nowina to taki duszpasterz, którego życzyłabym każdej parafii, duchowny z powołania i wierny zasadom.
Szkoda, że Maciej Grabski poprzestał tylko na tych dwóch powieściach...
Artur Andrus nie należy do moich ulubieńców jeśli chodzi o naszych rodzimych satyryków. Owszem, podobały mi się jego dwie książki poświęcone Marii Czubaszek i Wojciechowi Karolakowi, jednak prawda jest taka, że to były wywiady, więc pan Artur nie miał (biorąc pod uwagę osobowość swojej interlokutorki)zbyt wielkiego pola do popisu... Natomiast jego twórczość sceniczna to nie do końca moje klimaty.
Nic więc dziwnego, że tom "Vietato fumare czyli reszta z bloga i coś jeszcze" (ktoś mnie nim obdarował...) poleżał sobie na półce ponad dwa lata. Teraz wychynął z czeluści zapomnienia i został wreszcie przeczytany.
Jest to zbiór felietonów, które pierwotnie pojawiały się na autorskim blogu pana Artura, w "Gazecie Lekarskiej" oraz miesięczniku "Zwierciadło" - taki trochę groch z kapustą.
Artur Andrus jest mistrzem skojarzeń odbiegających od utartych schematów - jego myśli biegają sobie jak zajączki po zielonej łączce i czytelnik nijak nie może być pewny co z czym zostanie połączone w zgrabną całość. Ma też manierę tworzenia "poezji zaangażowanej" - rytm i rym niejednokrotnie pozostawiają co nieco do życzenia ale już puenta jest zawsze błyskotliwa i trafia w punkt.
Nie ukrywam, że przy kilku tekstach zdarzyło mi się uśmiechnąć, ale jednak mojego nastawienia do tego pana ta książka nie zmieniła. To w dalszym ciągu nie moja bajka, więc książka wędruje do biblioteki.
********************************************
To chyba wie każdy czytelnik - jeżeli książki stanowią cykl należy je czytać po kolei. W innym wypadku, kiedy czytamy "od końca" albo nie połapiemy się w fabule (bo nawiązuje do poprzednich tomów) albo zniknie element zaskoczenia (bo wiemy co będzie dalej).
Tak było w przypadku powieści "Powrót na Staromiejską" Anny Mulczyńskiej. Książka stanowi pierwszy tom opowieści o Weronice Peterson, którą ja poznałam przy okazji "Przyjaciółek ze Staromiejskiej" - LINK, będących jej kontynuacją.
Weronika przez kilka lat mieszkała w Szwecji - tam studiowała, wyszła za mąż, prowadziła wraz z przyjaciółkami niewielki sklepik. Teraz wraca do Polski i w odziedziczonym po dziadku domu zakłada swoją własna firmę - sklep noszący wdzięczną nazwę "Robótkowo" w którym każda wielbicielka rękodzieła poczuje się jak w niebie.
"Powrót" to jedna z ciekawszych książek obyczajowych, jakie dane mi było ostatnio przeczytać - Weronika to osóbka z charakterem - trochę już w życiu przeszła, ale nadal patrzy w przyszłość z optymizmem. W kontaktach z płcią przeciwną jest raczej ostrożna (nauczyło ją tego jej małżeństwo) ale jeśli kogoś polubi i mu zaufa to będzie prawdziwa przyjaźń, a może i coś więcej.
Na Staromiejskiej znajdzie Weronika prawdziwych przyjaciół, trafi też na ludzi, którzy nadwyrężą jej zaufanie, jak to w życiu. Zawróci też w głowie pewnemu właścicielowi restauracji z drugiej strony ulicy...
I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że dokładnie wiedziałam jak się książka skończy, bo znałam już drugi tom. Tak więc powieść godna uwagi, jednak tylko i wyłącznie w odpowiedniej kolejności, czyli najpierw "Powrót na Staromiejską" a dopiero potem "Przyjaciółki ze Staromiejskiej".
A książka wędruje do biblioteki - niech i inni sobie poczytają.
Powrót do Gródka to jak ponowne spotkanie z długo niewidzianymi przyjaciółmi - już po kilku chwilach znalazłam się w centrum wiejskiego życia, kibicowałam bohaterom znanym z poprzedniego tomu, poznawałam nowych sąsiadów, razem z nimi przeżywałam radości i zmartwienia.
Zastanawiałam się na czym polega wyjątkowość tej powieści i właściwie nic mądrego nie wymyśliłam. Gródek jest taki trochę baśniowy ale równocześnie bardzo realny i prawdziwy, ludzie nie są idealni, nawet ci najbardziej pozytywni mają swoje wady i uprzedzenia. Chyba najważniejszy jest główny bohater - ksiądz Rafał Nowina to taki duszpasterz, którego życzyłabym każdej parafii, duchowny z powołania i wierny zasadom.
Szkoda, że Maciej Grabski poprzestał tylko na tych dwóch powieściach...
***********************************
Artur Andrus nie należy do moich ulubieńców jeśli chodzi o naszych rodzimych satyryków. Owszem, podobały mi się jego dwie książki poświęcone Marii Czubaszek i Wojciechowi Karolakowi, jednak prawda jest taka, że to były wywiady, więc pan Artur nie miał (biorąc pod uwagę osobowość swojej interlokutorki)zbyt wielkiego pola do popisu... Natomiast jego twórczość sceniczna to nie do końca moje klimaty.
Nic więc dziwnego, że tom "Vietato fumare czyli reszta z bloga i coś jeszcze" (ktoś mnie nim obdarował...) poleżał sobie na półce ponad dwa lata. Teraz wychynął z czeluści zapomnienia i został wreszcie przeczytany.
Jest to zbiór felietonów, które pierwotnie pojawiały się na autorskim blogu pana Artura, w "Gazecie Lekarskiej" oraz miesięczniku "Zwierciadło" - taki trochę groch z kapustą.
Artur Andrus jest mistrzem skojarzeń odbiegających od utartych schematów - jego myśli biegają sobie jak zajączki po zielonej łączce i czytelnik nijak nie może być pewny co z czym zostanie połączone w zgrabną całość. Ma też manierę tworzenia "poezji zaangażowanej" - rytm i rym niejednokrotnie pozostawiają co nieco do życzenia ale już puenta jest zawsze błyskotliwa i trafia w punkt.
Nie ukrywam, że przy kilku tekstach zdarzyło mi się uśmiechnąć, ale jednak mojego nastawienia do tego pana ta książka nie zmieniła. To w dalszym ciągu nie moja bajka, więc książka wędruje do biblioteki.
********************************************
To chyba wie każdy czytelnik - jeżeli książki stanowią cykl należy je czytać po kolei. W innym wypadku, kiedy czytamy "od końca" albo nie połapiemy się w fabule (bo nawiązuje do poprzednich tomów) albo zniknie element zaskoczenia (bo wiemy co będzie dalej).
Tak było w przypadku powieści "Powrót na Staromiejską" Anny Mulczyńskiej. Książka stanowi pierwszy tom opowieści o Weronice Peterson, którą ja poznałam przy okazji "Przyjaciółek ze Staromiejskiej" - LINK, będących jej kontynuacją.
Weronika przez kilka lat mieszkała w Szwecji - tam studiowała, wyszła za mąż, prowadziła wraz z przyjaciółkami niewielki sklepik. Teraz wraca do Polski i w odziedziczonym po dziadku domu zakłada swoją własna firmę - sklep noszący wdzięczną nazwę "Robótkowo" w którym każda wielbicielka rękodzieła poczuje się jak w niebie.
"Powrót" to jedna z ciekawszych książek obyczajowych, jakie dane mi było ostatnio przeczytać - Weronika to osóbka z charakterem - trochę już w życiu przeszła, ale nadal patrzy w przyszłość z optymizmem. W kontaktach z płcią przeciwną jest raczej ostrożna (nauczyło ją tego jej małżeństwo) ale jeśli kogoś polubi i mu zaufa to będzie prawdziwa przyjaźń, a może i coś więcej.
Na Staromiejskiej znajdzie Weronika prawdziwych przyjaciół, trafi też na ludzi, którzy nadwyrężą jej zaufanie, jak to w życiu. Zawróci też w głowie pewnemu właścicielowi restauracji z drugiej strony ulicy...
I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że dokładnie wiedziałam jak się książka skończy, bo znałam już drugi tom. Tak więc powieść godna uwagi, jednak tylko i wyłącznie w odpowiedniej kolejności, czyli najpierw "Powrót na Staromiejską" a dopiero potem "Przyjaciółki ze Staromiejskiej".
A książka wędruje do biblioteki - niech i inni sobie poczytają.
czytałam serię o Księdzu Rafale kilka lat temu i się zakochałam, jest wspaniale. Poczytałabym jeszcze coś w tym stylu
OdpowiedzUsuńJa też...
UsuńŁączę się w bólu. To znaczy też czytałam, uwielbiam i ubolewam, że autor nie uraczył nas kolejną powieścią
UsuńA ja "Powrót na Staromiejską" zostawiłam wyjątkowo na swojej półce:) Nie tyle ze względu na wątki obyczajowe, co na rękodzieło i klimatyczny sklepik! Och, jak wspaniale się o nim czytało!
OdpowiedzUsuńKsiędza Rafała też uwielbiam, i też nie wiem, w czym tkwi ten fenomen...
O tak - "Robótkowo" ma swój niepowtarzalny urok. Zwłaszcza dla osób parających się jakimś rękodziełem. Ja niestety nie mam cierpliwości do tego typu działań, ale z niesłabnącym zachwytem podziwiam wytwory rąk moich bardziej uzdolnionych koleżanek :)
UsuńWiele osób zachwyca się serią o ks. Rafale, więc chyba muszę po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńTo jedna z tych książek, które po prostu trzeba przeczytać.
UsuńGrabski jest cudny! Muszę kiedyś wrócić do tych książek. A autor mógłby wrócić do pisania. :P
OdpowiedzUsuń