wtorek, 3 października 2017

Przeczytane we wrześniu

Wrzesień to dla nauczycieli szczególnie trudny czas - początek nowego roku szkolnego generuje tony papierologii (szczególnie teraz, kiedy wdraża się kolejna reforma oświaty...), ogarnięcie starej klasy lub poznanie (jak w moim wypadku) nowej, niekończące się rady, konferencje, komisje. Czas na czytanie znajduje człowiek tylko nocą...
Dzisiaj parę słów o trzech książkach przeczytanych we wrześniowe noce.

Dwa miesiące temu, 2 sierpnia 2017r., zmarła Wanda Chotomska - najpopularniejsza polska autorka pisząca dla dzieci. Nie ma chyba wśród nas kogoś, kto nie znałby przynajmniej kilku jej utworów, bowiem wiersze i proza pani Wandy na stałe zagościły w podręcznikach szkolnych, a ilość publikacji, które ukazywały się od końca lat 50. może budzić podziw.
"Nie mam nic do ukrycia" to wywiad rzeka, który z panią Wandą przeprowadziła w 2007 roku inna pisarka, Barbara Gawryluk.

Książka ma układ chronologiczny - poznajemy naznaczone wojną dzieciństwo i ciężką powojenną młodość, pierwsze dziennikarskie kroki w redakcji "Świata Młodych" oraz początek kariery literackiej. Pisarka wspomina osoby z którymi spotkała się na swojej życiowej i zawodowej drodze - te z pierwszych stron gazet, ale również zwykłych ludzi, rzesze czytelników, tak małoletnich jak i dorosłych. Bo to czytelnicy jej wierszy oraz odbiorcy sztuk telewizyjnych i radiowych słuchowisk byli dla pisarki najważniejsi - to dla nich tworzyła nowe teksty, z nimi spotykała się objeżdżając całą Polskę, dla nich wymyślała osobiste wpisy do książek, kiedy przychodzili z prośbą o autograf.

Nie dane mi było osobiście poznać pani Wandy, chociaż kilka lat temu gościła w naszej gminnej bibliotece. Jednak relacje moich koleżanek uczestniczących w tym spotkaniu są wyjątkowo zgodne - przemiła, ciepła, energiczna osoba. I taka jest też Wanda Chotomska, która mówi do nas z kart tej książki.
Warto przeczytać.

**********************************************************

Pamiętacie Kalinę Radecką? Jej poprzednie przygody opisane są w tomach "I że ci nie odpuszczę" oraz "Kocha, lubi, szpieguje", których autorką jest Joanna Szarańska. Natomiast całkiem niedawno ukazał się trzeci tom przygód tej bohaterki noszący tytuł "Nic dwa razy się nie zdarzy".

Kalina właśnie po raz kolejny przygotowuje się do ślubu. Jednak te przygotowania stanowią zupełną odwrotność tego co działo się kilkanaście miesięcy wcześniej - skromna sukienka, niewielkie przyjęcie dla najbliższych osób, rezygnacja z wieczoru panieńskiego i, co najważniejsze, zupełnie inny pan młody. I kiedy wydaje się, że zły los został odczarowany na Kalinę spada grom z jasnego nieba - po raz drugi jej wymarzony ślub nie dochodzi do skutku... O ile poprzedni narzeczony dopiero w czasie uroczystości okazał się zdrajcą i łobuzem, o tyle ukochany Marek zdecydowanie odniósł poprzeczkę - wcale nie dotarł do kościoła, co więcej przepadł jak kamień w wodę. Zdesperowana Kalina rozpoczyna poszukiwania i nawet znajduje delikwenta w leżącej na obrzeżach miasta willi, jednak on udaje, że jej zupełnie nie zna... Amnezja? Choroba psychiczna? Jeszcze coś innego?

Kalina to taka osoba z którą nie sposób się nudzić. Jej kreatywność nie ma granic, a zwariowane pomysły mogą wbić w kompleksy nawet najbardziej szalonego scenarzystę filmowego. Dom do którego trafia to posiadłość pewnego gangstera o wdzięcznej ksywie "Bazylia" - Kalinka nie ma zupełnie instynktu samozachowawczego, działa impulsywnie i przez cały czas zastanawiałam się ile ten facet jest jeszcze w stanie wytrzymać? Fakt, książka to lekka humorystyczna historyjka z wątkiem kryminalnym, ale główna bohaterka momentami przegina...

Podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich tomów serii "Kalina w malinach" tak i ten stanowi doskonałą lekturę na poprawę humoru i odpoczynek po ciężkim pracowitym dniu.

***********************************************************

Gosława Brzózka, uczennica wiejskiej zielarki, którą poznałam w książce Katarzyny Bereniki Miszczuk "Szeptucha"powraca w kolejnym tomie pt. "Noc Kupały".

Młoda adeptka medycyny naturalnej podejmuje bardzo ryzykowną grę - składa bogom obietnicę, której nie zamierza spełnić. Zarówno Świętowit jak i Weles nie dowierzają jednak Gosi i posyłają w jej kierunku mniej lub bardziej zawoalowane groźby oraz swoich demonicznych wysłanników, którzy mają pilnować aby dziewczyna dotrzymała danego słowa. Jakby tego było mało pojawia się jeszcze jedna boska osoba - Mokosz, Matka - Ziemia, która również wie o przeznaczeniu dziewczyny i chce z niego zrobić użytek.
Ale te wszystkie boskie intrygi bledną wobec tego, co przygotowuje dla Gosi Ote, przedwieczna towarzyszka życia Mieszka. Mężczyzna sądzi, że Ote od wielu wieków nie żyje, jednak prawda jest zupełnie inna.
Życiu Gosi zagraża niebezpieczeństwo, tym większe, że tak naprawdę nie wie kto stoi po jej stronie i komu można zaufać.

Katarzyna Berenika Miszczuk prezentuje w "Nocy Kupały kolejną porcję wierzeń, legend i obrzędowości słowiańskiej. Kolejne demony zrzucają ludzką powłokę i Gosia (a my razem z nią) zagłębiamy się w świat naszej rodzimej mitologii.
I uważam, że to właśnie stanowi jedną z ważniejszych wartości tej książki. Już od dziecka poznajemy mitologię grecką i rzymską - zresztą bardzo słusznie, bowiem stanowią one podstawę naszej europejskiej kultury. Ale równocześnie wiemy niewiele lub zgoła nic o naszej rodzimej słowiańskiej religii i tradycji. Dobrze więc byłoby się z nią zapoznać, chociażby czytając tę książkę jak również pozostałe tomy cyklu "Kwiat paproci".
Dobra zabawa gwarantowana, a to że przy okazji się czegoś nowego dowiemy to tylko dodatkowy bonus.

3 komentarze:

  1. Chciałabym w końcu poznać twórczość Szarańskiej. Zaczytanego października :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza część była dla mnie super, lekka, łatwa i poprawiająca humor. Mam ochotę na kolejne części :)

      Usuń
  2. Nie czytałam żadnej z tych książek, a najbardziej zaciekawiła mnie tao o Chotomskiej. :)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)