niedziela, 10 sierpnia 2014

Nie-biografia, ale sporo faktów zawiera

Jarosław Iwaszkiewicz – prozaik, peta, felietonista, tłumacz, współtwórca grupy poetyckiej „Skamander”, wieloletni prezes Związku Literatów Polskich, przez lata związany z „Wiadomościami Literackimi”, redaktor naczelny miesięcznika „Twórczość” to niewątpliwie jedna z najjaśniejszych gwiazd polskiej literatury XX wieku. W ciągu swojego prawie dziewięćdziesięcioletniego życia był świadkiem (a często także uczestnikiem) najważniejszych wydarzeń w dziejach naszego kraju, a willa pisarza w Stawisku (obecnie znajduje się tam muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów) była miejscem gdzie spotykało się liczne grono ludzi związanych z kulturą i sztuką, gdzie bywali goście z zagranicy i gdzie (szczególnie w czasie okupacji) służono pomocą potrzebującym.
Wydaje mi się (no chyba, że się mylę…) ale ostatnimi czasy Iwaszkiewicz został nieco zapomniany. Dobrze się więc stało, że został on głównym bohaterem odbywającego się w połowie czerwca bieżącego roku w Warszawie międzynarodowego festiwalu literackiego pod nazwą Big Book Festival. W programie imprezy znalazły się m.in. piknik-retro w Stawisku, maraton literacki podczas którego kilkanaście osób ze świata kultury, mediów i polityki czytało jego utwory oraz premiera książki „Spotkać Iwaszkiewicza. Nie-biografia”, stanowiącej wspólne dzieło kilkorga wielbicieli zmarłego 34 lata temu pisarza.


Książka składa się z trzech części, noszących tytuły „Migawki”, „Wielogłos” i „Sprawy do załatwienia”. 
Część pierwsza obejmuje wywiady przeprowadzone przez Annę Król (redaktorka książki) z trzema osobami – wychowankiem Iwaszkiewiczów Wiesławem Kępińskim, starszą córką pisarza Marią Iwaszkiewicz oraz z Zofią Dzięcioł, wieloletnią gospodynią w Stawisku. Obraz jaki się wyłania z tych wspomnień ukazuje nam Iwaszkiewicza w życiu prywatnym - ojca, przyjaciela, pracodawcę. I tak dowiadujemy się gdzie pisarz najchętniej chodził na coś mocniejszego, jak zachowywał się w chwilach zdenerwowania, jakie były jego upodobania kulinarne, jakie miał przyzwyczajenia, itp. - to njabardziej intymna część całego tomiku, a takie wrażenie potęguje jeszcze sposób prezentacji tych wywiadów: bez retuszu, bez wygładzania wypowiedzi, ot autorka spisała słowo w słowo to co nagrała w czasie rozmowy.

"Wielogłos" to kilka krótkich tekstów, których autorzy w jakiś sposób (prywatnie lub   zawodowo) zetknęli sę z pisarzem bądż jego twórczością. Teksty zawarte w tej części są bardzo różnorodne - od wspomnień  prawnuczki pisarza Ludwiki Włodek, poprzez eseje badaczy jego twórczości aż po literacką fantazję Piotra Mitznera, który przedstawia swoje sny związane z Iwaszkiewiczem i Stawiskiem.

Najwięcej miejsca w książce zajmuje część trzecia "Sprawy do załatwienia". Jest to wybór korespondencji Iwaszkiewicza z różnych lat jego życia. Są tu zarówno listy pisarza do kilku adresatów, ale również są takie, które skierowane były do niego - dopełniają obraz człowieka, który zarysował się po lekturze części pierwszej niniejszego wydawnictwa.

"Spotkać Iwaszkiewicza" to ciekawy projekt i dobrze się stało, że powstał. Oczywiście nie jest to pełny obraz pisarza - brakuje tu chociażby jakiegoś niewielkiego wspomnienia o Iwaszkiewiczu-polityku, bo nie można zapomnieć, że przez wiele lat był posłem na sejm i to również miało (i chyba nadal ma) wpływ na to jak był i jest postrzegany przez różne środowiska.
Ale jak sugeruje tytuł - to nie jest biografia sensu stricte, więc nie można mieć do autorów pretensji. 

Niemniej uważam, że warto sięgnąć po tę pozycję - wielbiciele pisarza znajdą tu zapewne coś ciekawego (wiele listów nie było do tej pory publikowanych) a ci, którzy kojarzą go tylko jako autora omawianego w szkole "Ikara" być może po tej lekturze postanowią poznać inne utwory z ogromnego dorobku Iwaszkiewicza. Mam tylko jedną uwagę - druk jest drobny (a w przypisach wręcz maciupeńki) więc czytanie w przytłumionym świetle (np. lampka nocna) odpada...

2 komentarze:

  1. Iwaszkiewicz jest mi znany nie tylko z "Ikara", lecz z dwóch tomów dzienników i kilkunastu innych opowiadań. I uważam, że "Ikar" jest o wiele mniej ciekawy niż np. "Brzezina", "Słońce w kuchni" czy "Młyn nad Utratą". Z chęcią zapoznam się z książką "Spotkać Iwaszkiewicza", na pewno dowiem się z niej wielu nowych rzeczy na temat lubianego pisarza :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cenię go jako pisarza, mimo różnych kontrowersji związanych z jego życiem prywatnym. Lubię skamandryckie "Oktostychy". Zajrzę do powyższej pozycji, jak tylko znajdę czas.

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)