wtorek, 18 listopada 2014

Kiszka na tropie

Londyn - z Tamizy wyłowiono nagie zwłoki dziewczyny. Tatuaż w kształcie serca z imionami Paweł i Ela wskazuje, że kobieta może być Polką. Sprawę prowadzi detektyw Natalie Kershaw - młoda policjantka, jeszcze pełna ideałów i planów naprawy świata, przy tym inteligentna i spostrzegawcza. Niestety niewiele może zdziałać - zwłoki znajdowały się w wodzie przez kilka dni, policyjny patolog nie jest w stanie stwierdzić czy to samobójstwo czy morderstwo, pewne jest jedynie to, że kobieta przed śmiercią przyjęła dużą ilość narkotyku będącego silniejszą odmianą ecstasy.
W tym samym czasie do Janusza Kiszki, Polaka od 20 lat mieszkającego w Wielkiej Brytanii zgłasza się znajomy ksiądz z prośbą o pomoc - zaginęła młoda dziewczyna, Weronika, która kilka miesięcy wcześniej przyjechała do pracy do Londynu. Janusz uważa, że w zniknięcie może być zamieszany jakiś mężczyzna, jednak pani, u której Weronika pracowała i mieszkała twierdzi, że dziewczyna nie miała chłopaka. Rozmowa z koleżanką Weroniki potwierdza przypuszczenia Janusza - dziewczyna zakochała się w niejakim Pawle Adamskim.
Szybko się okazuje, że z pozoru błaha sprawa ma drugie dno, splątane nitki prowadzą do Polski, a zaginiona dziewczyna ma wiele wspólnego z Edwardem Zamorskim, legendarnym działaczem Solidarności, który właśnie prowadzi kampanię prezydencką i jest zdecydowanym faworytem w nadchodzących wyborach...

Anya Lipska, a właściwie Alison Turner to brytyjska dziennikarka i producentka telewizyjna. Jej mąż pochodzi z Polski i to dzięki niemu i jego rodzinie zainteresowała się naszym krajem i jego historią, szczególnie tą najnowszą. Autorka mieszka aktualnie we wschodnim Londynie, gdzie znajduje się największe skupisko Polonii w Wielkiej Brytanii, więc nic dziwnego, że ta część miasta stanowi tło dla jej powieści pt. "Toń".
Książka Lipskiej to przede wszystkim kryminał, jednak niezwykle ważna jest w niej warstwa historyczno-obyczajowa. Autorka przedstawia (co prawda dosyć pobieżnie) środowisko polskiej emigracji - tej zasiedziałej od czasów ostatniej wojny, tej postsolidarnościowej z lat osiemdziesiątych i tej najnowszej, ekonomicznej, z ostatnich lat. Ukazuje tych, którym się powiodło, ale również tych, którzy nie znaleźli nad Tamizą ziemi obiecanej, właścicieli firm i dziewczyny zarabiające na życie tańcem w barach, starą arystokrację i bezdomnych, uczciwych obywateli i przestępców - londyńska Polonia to niezwykle barwna i różnorodna mieszanka. Nie ustrzegła się przy tym od pewnych stereotypów, np. Janusz żywi się na okrągło wiejską kiełbasą i bigosem - aż strach pomyśleć jaki musi mieć poziom cholesterolu...

Ponieważ drugą wiodącą postacią jest policjantka dostajemy również obraz pracy dzielnicowego komisariatu i kilku stróżów prawa o manierach neandertalczyków, z którymi detektyw Kershaw musi współpracować, a jako kobieta musi się starać dwa razy bardziej niż jej koledzy - wygląda na to, że równouprawnienie do angielskiej policji (a w każdym razie do tej konkretnej jednostki) jeszcze nie dotarło.

Książkę czyta się przyjemnie - zasługa w tym dynamicznej akcji i nieźle skonstruowanych bohaterów. Chwilami jednak wyraźnie widać, że to powieść o Polsce i Polakach, ale przeznaczona raczej dla zagranicznego odbiorcy: dokładne tłumaczenie czym było SB czy TW, szczegółowa historia księdza Marka Kuby (w którym po dwóch pierwszych zdaniach rozpoznajemy księdza Jerzego Popiełuszkę),  afera z agentem "Bolkiem" - to tylko kilka przykładów. Ale to może tylko moje zdanie - z racji wykształcenia i zawodu wykonywanego są to dla mnie rzeczy oczywiste, natomiast dla kogoś innego może to być zupełna nowość.

Jak na dobry kryminał przystało zakończenie zaskakuje, co należy zapisać na plus powieści, i co powinno dobrze rokować na przyszłość, bowiem "Toń" jest pierwszym tomem serii o Natalie Kershaw i Januszu Kiszce (swoją drogą jak można dać tak nieciekawie kojarzące się nazwisko głównemu bohaterowi?). Ja w każdym razie chętnie przeczytam kolejne odsłony przygód tego polsko-angielskiego duetu.

P.S. Nie wiem czy do wszystkich książek, ale do mojego egzemplarza dołączony był zakrwawiony plan londyńskiego metra - faaajny pomysł :)

6 komentarzy:

  1. Jestem zaintrygowana. Bardzo lubię dobre kryminały z zaskakującym zakończeniem. A zakrwawiony plan metra to faktycznie świetny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, czy dostalabym ta ksiazke w amerykanskich ksiegarniach...chetnie bym przeczytala. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Takiego misz-maszu kulturalnego nie kojarzę w żadnej dotychczas przeczytanej książce. Fajnie, że angielska pisarka zajęła się polską tematyką, fajnie, że ma męża Polaka, bo dzięki temu może uniknęła niektórych, krzywdzących nas stereotypów.
    I przyznam, że bardzo jestem ciekawa, jak jej wyszła całość, tym bardziej, że uwielbiam kryminały.

    Jedyne co mi zgrzyta to tytuł. W angielskiej wersji brzmi znacznie lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię czytać literaturę emigracyjną, więc chętnie po nią sięgnę. Faktycznie te tłumaczenia są zbędne dla Polaków i można by było je pominąć. Chociaż obcokrajowcy mogą nie znać w/w skrótów czy afer...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wątek Polaków na emigracji zachęca mnie i choć kryminały czytam rzadko to w tym wypadku z pewnością poznam się z tą książką bliżej :)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)