niedziela, 20 września 2015

Bo kto jeśli nie my?

Moi uczniowie nie raz i nie dwa razy oświadczali z rozbrajającą szczerością, ze do mnie jako osoby to nic nie mają, ale historii nie lubią chyba najbardziej na świecie... Właściwie to im się nawet bardzo nie dziwię, bowiem historia w postaci podawanej w szkole do najciekawszych nie należy, więc robię co mogę i przy okazji nauczania tego czego wymaga podstawa programowa staram się przemycić jakieś ciekawostki lub anegdotki o wielkich ludziach. Od kilku dni mam na swojej półce kolejne źródło takich rozmaitych historycznych opowieści.

Autorami książeczki "Polak potrafi, Polka też... czyli o tym, ile świat nam zawdzięcza" jest małżeństwo Ewa i Jan Wróblowie. Obydwoje nauczają historii w warszawskich szkołach średnich, a pan Jan dodatkowo udziela się w mediach (radio, telewizja, prasa...). I właściwie od pierwszej strony widać, że lubią to co robią a historia jest ich wielką pasją. Dodam jeszcze, że omawiana książka jest drugą z serii "Historia Polski 2.0", pierwsza nosi tytuł "Polak, Rusek i Niemiec... czyli jak psuliśmy plany naszym sąsiadom" (już ją sobie zamówiłam, bo w Arosie jest fajna promocja), a na styczeń przyszłego roku planowana jest premiera kolejnego tomiku pt. "Polacy - nic się nie stało!... czyli o tym, jak chcieli nam dokopać, ale im nie wyszło". 

Bohaterami "Polak potrafi, Polka też..." są polscy odkrywcy i wynalazcy, ale też ludzie kultury i sztuki, których działalność jest znana poza granicami naszego kraju. O wielu z nich każdy z nas z pewnością słyszał (żeby tylko wymienić Mikołaja Kopernika czy Marię Skłodowską-Curie), ale nazwiska większości nic nam nie powiedzą. Chociaż...
Maksymilian Faktorowicz... Ktoś, coś? Nie? A poszukaj droga czytelniczko w swojej torebce - twój ukochany tusz to jakiej jest marki? Max Factor? Zbieg okoliczności? Nie sądzę... 
No właśnie, pan Maksymilian, który karierę robił w Stanach Zjednoczonych musiał dostosować swoje nazwisko do możliwości artykulacyjnych Amerykanów i z Faktorowicza stał się Factorem. A to nazwisko  znają kobiety na całym świecie.
To tylko jeden przykład, a w książce znajdziecie ich wiele więcej. I przekonacie się sami, że nasi rodacy byli wszędzie - budowali mosty i linie kolejowe, odkrywali ogromne gwiazdy i maleńkie witaminy, walczyli "za wolność waszą i naszą", byli misjonarzami i szpiegami, badali ginące kultury i ratowali życie innych z narażeniem własnego... Można by jeszcze długo wymieniać zasługi Polaków i Polek, ale już z tych kilku przykładów widać, że bez nas daleko by ten świat nie pociągnął ;)

Książka napisana jest współczesnym językiem, zrozumiałym dla nastolatków, pełno w niej anegdot i ciekawostek. To nie suche fakty jak w podręczniku, ale luźna gawęda, a jeśli dodać do tego ciekawą szatę graficzną (rysunek satyryczny, komiks), której autorką jest Joanna Wójcik, to otrzymujemy prawdziwą perełkę wydawniczą.
Chciałabym na koniec dodać, że dorosły czytelnik może się poczuć nie do końca komfortowo w takiej luzackiej konwencji jaką założyli sobie autorzy. Ale moim zdaniem książka skierowana jest do młodego (chociażby tylko duchem) odbiorcy i ma na celu udowodnienie, że historia nie jest nudna, a słynne osoby z portretów i pomników to tacy sami ludzie jak my. No może czasem bardziej utalentowani. A z pewnością o wiele bardziej pracowici...

Reasumując - kładę na szali cały mój zawodowy autorytet (a przez ponad ćwierć wieku całkiem sporo się go uzbierało...) i twierdzę, że to świetna książka. I że jeśli ktoś po jej lekturze nie powie, że historia jest ciekawa, to znaczy, ze nie ma już dla niego żadnej nadziei...

4 komentarze:

  1. To prawda, to świetna książka. Pierwszy tom tej serii również za mną i obie mogę polecić. Pożyczyłam je nastoletniej siostrze, która też za historią nie przepada, myślę że te publikacje zmienią jej podejście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie podejście do historii - pierwszy tom "Polski 2.0" o naszych narodowych "psujstwach" dosłownie pochłonęłam, z tym z resztą było tak samo. Myślę, że te książki będą dobrą zabawą zarówno dla młodszych, jak i starszych odbiorców - i pośmiać się można, i czegoś dowiedzieć... Super inicjatywa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Luzacka konwencja dla młodzieży to w tych czasach strzał w 10! Chętnie zapoznałabym się z tą serią.

    OdpowiedzUsuń
  4. Historia jest ciekawa, zawsze była, koniec i kropka! :)
    A do książek mnie zachęciłaś, muszę kiedyś znaleźć i przeczytać.

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)