Prawie cztery miesiące temu, za sprawą "Zaplątanej miłości" Karoliny Wilczyńskiej, po raz pierwszy odwiedziłam niewielką podkielecką wieś Jagodno. W tym tygodniu wybrałam się tam po raz kolejny, bowiem po różnych pocztowo-kurierskich perypetiach dotarł do mnie kolejny tom serii "Stacja Jagodno" noszący tytuł "Marzenia szyte na miarę".
Róża Marcisz zajmuje coraz więcej miejsca w życiu Tamary i jej córki Marysi. W tej, było nie było, obcej osobie odnalazły to czego brakowało im w kontaktach z Ewą, ich rodzoną matką i babcią - ciepło, zrozumienie, wsparcie i miłość. Niemal każdą wolna chwilę spędzają w małym białym domku, poznają okolicę i mieszkających tam ludzi. Wioska, która wydawała się sielską oazą spokoju pokazuje im swoje drugie oblicze - mieszkający tu ludzie mają rozmaite problemy: bieda, brak perspektyw, przemoc w rodzinie... Można by jeszcze wiele wymieniać. Zadbane i nowoczesne obejścia kryją niejeden rodzinny dramat, a wstyd lub duma nie pozwalają wyciągnąć ręki po pomoc.
Wydarzenia opisane w pierwszym tomie zbliżyły do siebie Tamarę i Marysię. Wydawać by się mogło, że będą już żyły długo i szczęśliwie, jednak jest to spokój pozorny. Tamara czuje się winna wobec córki, że nie poświęcała jej dosyć czasu, zaś Marysia nie chce się przyznać, że traumatyczne przeżycia sprzed kilkunastu tygodni nadal ją męczą i nie jest w stanie wrócić do normalnego funkcjonowania.
W "Marzeniach szytych na miarę" dowiadujemy się nieco więcej o Ewie, matce Tamary. Kobieta nie może już udawać przed sobą i światem, że Róża Marcisz nie istnieje. Córka i wnuczka nie zadają pytań, starają się nawet w rozmowie nie wspominać o staruszce, ale Ewa zdaje sobie sprawę, że musi zmierzyć się z własna przeszłością...
Ponieważ książka stanowi kolejny tom cyklu to oczywiste jest, że niektóre sekrety się ujawniają, ale na ich miejsce pojawiają się nowe, chociażby sprawa tajemniczych hrabianek Leszczyńskich, które Marysia poznaje w czasie jednej ze swych wędrówek po okolicy.
Karolina Wilczyńska stworzyła po raz kolejny ciepłą i wzruszającą historię, taka od której nie sposób się oderwać dopóki człowiek nie dotrze do ostatniej kartki (ja w każdym razie nie potrafiłam odłożyć jej na bok i przeczytałam w ciągu jednego wieczoru i sporego kawałka nocy). Przyznaję, że niektóre wątki może troszkę za łatwo się rozwiązały, ale z drugiej strony prawdziwe życie również potrafi nas pozytywnie zaskoczyć.
Cóż jeszcze? Wydawca zapewnia, że już niedługo ukaże się kolejny tom serii pt. "Po nitce do szczęścia". Pozostaje czekać i mieć nadzieję, że owo "niedługo" szybko przyjdzie ;)
Za moment zaczynam drugi tom:)
OdpowiedzUsuńNa mojej półce też czeka :)
OdpowiedzUsuń