piątek, 4 grudnia 2015

Było ich trzech, w każdym z nich inna krew...

Starożytny Rzym...
Potężne imperium, które jak nienasycony potwór połykało coraz to nowe ziemie i ludy. Gospodarcza i polityczna potęga władająca większością ówczesnego cywilizowanego świata, posiadająca wielotysięczną niezwyciężoną armię, swój dobrobyt opierająca na ciężkiej pracy milionów niewolników. 
Dzieje Rzymu od zawsze stanowią świetny temat dla rozmaitych większych i mniejszych twórców i najprawdopodobniej taka sytuacja jeszcze przez wiele lat się nie zmieni. Bohaterami dzieł literackich, muzycznych czy plastycznych najczęściej są postacie znane z kart historii, ale od czasu do czasu pojawia sie utwór poswięcony zwykłym mieszkańcom imperium.

Ben Kane to Irlandczyk (urodzony w Kenii, aktualnie mieszkający w Anglii), z zawodu lekarz weterynarii, pasjonat dziejów starożytnego Rzymu i autor kilku książek dotyczących tego tematu, które w większości zyskały status bestsellera. Na polskim rynku pojawił się dopiero kilka miesięcy temu za sprawą swojej pierwszej, napisanej w 2008 roku, książki "Zapomniany legion". Dla porządku dodam, że jest to pierwszy tom trylogii "Kronik Zapomnianego Legionu".

Tarkwiniusz pochodzi z plemienia Etrusków, w tajemnicy pobierał nauki u jednego z ostatnich haruspików (wróżbitów), przez kilka lat służył w legionach z których w końcu zdezerterował. Teraz szuka zemsty na człowieku, który odpowiada za śmierć jego mentora. 
Brennus jest Galem, który dostał się do rzymskiej niewoli, trafił do szkoły gladiatorów i po kilku latach stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych ludzi w swojej profesji.
Romulus i Fabiola to bliźnięta, dzieci niewolnicy, które w wieku czternastu lat zostają rozdzielone i sprzedane - chłopiec do szkoły gladiatorów, gdzie poznaje Brennusa zaś dziewczynka do luksusowego domu publicznego. 

Nieszczęśliwy traf sprawia, że Brennus i Romulus muszą uciekać z Rzymu - postanawiają zaciągnąć się do armii Marka Krassusa gdzie poznają Tarkwiniusza. Już razem wyruszają do Azji aby tam walczyć z Partami.
Tymczasem Fabiola poznaje tajniki swojego nowego zawodu i wkrótce staje się jedną z najbardziej pożądanych kurtyzan, zyskuje możnego opiekuna i wreszcie może odszukać brata. Niestety po Romulusie ślad zaginął...

"Zapomniany legion" to przede wszystkim wciągająca opowieść o dziejach głównych bohaterów - czasem smutnych, często niebezpiecznych, od czasu do czasu tragicznych. Cała czwórka musi sobie radzić w świecie, który nie ma im nic dobrego do zaoferowania. Obywatel rzymski, nawet ten najbiedniejszy miał więcej praw niż najsłynniejszy gladiator, kurtyzana mogła posiadać osobisty majątek ale w dalszym ciągu była niewolnicą właścicielki domu publicznego, etruski wróżbita mógł mieć stuprocentową sprawdzalność swoich przepowiedni ale zawsze był uważany za człowieka drugiej kategorii, a już życie zbiegłego niewolnika było mniej warte niż podarty sandał...

Jednak tym co mnie najbardziej urzekło w tej powieści jest wspaniale oddane tło historyczno-obyczajowe. Obraz Rzymu pod koniec republiki, kosztowne wille arystokratów i ciemne zaułki, gdzie strach się zapuszczać po zmroku, szkoła gladiatorów i cyrkowa arena, dom publiczny czy wojskowy obóz odmalowane są żywymi kolorami, z dbałością o detale i prawdę historyczną.
Ale to nie wszystko - autor snuje przed czytelnikiem opartą na faktach wizję ostatniej wyprawy Krassusa, opisuje uzbrojenie, organizację i zasady panujące w rzymskich legionach, ich sposób walki, jak również taktykę zastosowaną przez przeciwnika.

Oczywiście najważniejszymi postaciami są bohaterowie fikcyjni, ale wśród drugo i trzecioplanowych postaci spotka czytelnik znajomych z lekcji historii - wspomnianego już Marka Krassusa, Pompejusza, Brutusa czy Juliusza Cezara.

"Zapomniany legion" to świetna lektura dla wszystkich lubiących powieści przygodowe. Owszem jest tu sporo historii, ale podanej niejako przy okazji, więc nie powinna ona przeszkadzać nawet najzagorzalszym wrogom tej akurat gałęzi nauki.
Zresztą wieloletnie doświadczenie zawodowe mówi mi, że akurat historia starożytna jest przez większość lubiana, traktowana trochę jak bajka, więc nic nie stoi na przeszkodzie aby książkę polecić absolutnie wszystkim wielbicielom literatury.

PS. W beczce miodu znajdzie się jednak łyżeczka dziegciu - tłumacz (bo chyba jednak nie autor) miejscami popłynął i w usta starożytnych powkładał całkiem współczesne wyrażenia, zupełnie nie pasujące do całości...

5 komentarzy:

  1. Zastanawiałam się czy kupić tę książkę dla taty. Po Twojej recenzji wiem już, że warto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednak nadal nie jestem przekonana do książki, ale sporo książek czeka na półce na przeczytanie, nie narzekam zatem ;)
    Pozdrawiam serdecznie ;)
    http://ravenstarkbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Już od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tą pozycją :D Teraz, po Twojej recenzji, wiem że po prostu muszę sięgnąć po Zapomniany legion ;) Uwielbiam takie klimaty i coś czuję, że ta książka idealnie trafi w mój gust literacki :) Szykuje się smakowita lektura... :D

    Pozdrawiam :)
    http://mybooktown.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet gdy tłumacz popłynął, to od czego jest redaktor prowadzący???
    Ja przede wszystkim w książkach historycznych zwracam uwagę na tło obyczajowo-historyczne, a skoro Ty, historyczka, się nim urzekłaś, to ja polonistka zapewne także będę oczarowana...

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się ta książka. Lubię takie historie.

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)