niedziela, 21 lutego 2016

Związek dwójki artystów? A dlaczego nie?

Prawie cztery lata temu pisałam o książce "Każdy szczyt ma swój Czubaszek" autorstwa Artura Andrusa i Marii Czubaszek, natomiast dzisiaj przyszła kolej na jej kontynuację pt. "Boks na Ptaku czyli każdy szczyt ma swój Czubaszek i Karolak". Książka odleżała już swoje na półce z pożyczkami - pasuje ją w końcu oddać...

Podobnie jak w przypadku "Każdego szczytu" "Boks" jest wywiadem, jednak tym razem do pani Marii dołącza jej mąż Wojciech Karolak. Pana Wojciecha chyba nie trzeba przedstawiać - nawet osoby niezbyt zainteresowane muzyką jazzową słyszały to nazwisko i znają jego twórczość filmową (np. muzyka do filmu "Konopielka") lub piosenki, najczęściej do tekstów pani Marii (jak chociażby "Wyszłam za mąż, zaraz wracam").

Wojciech Karolak snuje opowieść o tym jak w Polsce rodziła się muzyka jazzowa, opowiada anegdotki z życia artystycznego Krakowa lat sześćdziesiątych, opisuje występy w kraju i za granicą. Karolak miał szczęście jeżeli chodzi o wybory muzyczne, więc grał z takimi tuzami polskiej sceny jak Jan Ptaszyn-Wróblewski, Andrzej Kurylewicz, Michał Urbaniak czy Jarosław Śmietana. W jego opowieściach pojawiają się również zagraniczne gwiazdy z którymi miał możliwość grać i, co ważne, traktowany był jako równorzędny partner a nie jak ciekawostka zza żelaznej kurtyny...

Obiegowa opinia głosi, że wszyscy artyści w ogólności, a muzycy w szczególności lubują się w wysokoprocentowych trunkach. Jest w tym sporo prawdy, a owa przypadłość nie ominęła również Wojciecha Karolaka, który szczerze przyznaje się do mocno rozrywkowej natury, wspomina szalone imprezy, ale mówi również o trudnej sztuce wychodzenia z nałogu i dotrzymywaniu postanowień.

Podobnie jak w poprzedniej książce czytelnik znajdzie tu całą masę fotografii, rysunków (Wojciech Karolak spokojnie mógłby zrobić karierę jako grafik) oraz teksty satyryczne autorstwa Marii Czubaszek. Stanowią one świetne uzupełnienie tekstu i oddają atmosferę wydarzeń wspominanych przez rozmówców.

Książka napisana jest dowcipnie (czegóż zresztą innego można się spodziewać po satyrykach...), chociaż Wojciech Karolak wprowadza nieco powagi, bo chociaż ewidentnie widać, że ma ogromne poczucie humoru to jednak muzykę traktuje bardzo serio.

Pozostaje mi tylko zachęcić do sięgnięcia po tę książkę - oczywiście jeśli znacie "Każdy szczyt ma swój Czubaszek". Moim zdaniem przy tych akurat książkach kolejność czytania odgrywa dosyć dużą rolę.

2 komentarze:

  1. Ostatnio z mężem przy okazji seansu "Dziewczyny z portretu" doszliśmy do wniosku, że związek dwóch artystów to musi być dramat. ;)

    A co do tej konkretnej książki, to chętnie ją przeczytam. "Każdy szczyt..." czytało mi się świetnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Każdy szczyt... " i bardzo mi się podobała ta pozycja. Nie zdawałam sobie sprawy ile pani Czubaszek wniosła do kultury. Poza tym uwielbiam Andrusa i jego abstrakcyjny humor :)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)