Równo cztery lata temu pisałam na tym blogu o książce "Byle dalej: w 888 dni dokoła świata" będącej relacją z podróży odbytej przez jej autorów Martę Owczarek i Bartka Skowrońskiego. A teraz leży przede mną kolejne dzieło tej dwójki czyli "Byle dalej: Pod stopami słońca. Motocyklami po bezdrożach Azji."
Jak zaczyna się wyprawa?
No cóż, w tym wypadku rozpoczęło się od mapy po której palce Marty i Bartka wędrowały znacząc kolejne szlaki. A kiedy nieomal wydrapali dziurę w miejscu gdzie na mapie znajdował się Pamir decyzja była już podjęta.
Czym dostać się do Pamiru?
Oczywiście najprościej samolotem, ale co to za frajda? Wybór środka komunikacji był szybki - w poprzedniej podróży świetnie sprawdziły się motocykle, więc i tym razem dadzą radę.
Najlepszy termin na wyprawę?
21 maja 2013 roku minie 888 dni od powrotu z poprzedniej podróży więc to najlepszy czas aby znów poczuć wiatr we włosach i ruszyć na spotkanie przygody...
Jeszcze tylko ostatnie przygotowania, ostatnia korekta trasy i w drogę - przez Litwę, Łotwę, Estonię i Finlandię do Rosji, następnie kilkaset kilometrów w kierunku wschodnim aż za Ural, a potem już prościutko na południe. A jak już na południe, to przy okazji Pamiru można odwiedzić dawne rosyjskie"stany", które kilkanaście lat temu odzyskały niepodległość - Kazachstan, Tadżykistan, Kirgistan, Uzbekistan, Turkmenistan oraz całkiem już egzotyczny Afganistan.
Marta i Bartek (szczególnie on) starają się unikać utartych szlaków, bo tylko z daleka od nich można zobaczyć prawdziwe oblicze kraju i ludzi, zmierzyć się z obiegowymi opiniami i stereotypami. Jest coś w motocyklistach co przyciąga do nich uwagę i sympatię tubylców - właściwie w każdym miejscu gdzie się zatrzymali spotykali się z sympatią i gościnnością. Autorzy książki są świetnymi obserwatorami, ludźmi otwartymi na nowe doznania, starają się jak najwięcej dowiedzieć o przemierzanych terenach - o ich historii i teraźniejszości, o radościach, smutkach i marzeniach ludzi, których los postawił na ich drodze.
Osobny temat, chociaż jak najbardziej związany z podróżą to jedzenie - im dalej od domu tym bardziej egzotycznie. Owszem są specjały, które przeciętnemu Europejczykowi za nic w świecie nie chcą przejść przez gardło, jednak biorąc pod uwagę, że w większości są to dania zrobione ze świeżych, raczej nieskażonych chemią, a tym bardziej nie modyfikowanych genetycznie produktów to trzeba bezstronnie przyznać, że są zdecydowanie zdrowsze od tego co większość z nas jada na co dzień.
Autorzy książki przy okazji swojej podróży przeprowadzili coś na kształt naukowych badań, których tematem był chleb - pokarm występujący w każdej kulturze, na całym świecie. W każdym miejscu gdzie się zatrzymali starali się dowiedzieć jak najwięcej na temat sposobu pieczenia oraz rodzajów pieczywa charakterystycznego dla danego regionu - wyniki owych badań znajdzie czytelnik w specjalnym dodatku na końcu książki.
"Pod stopami słońca" to świetna, dobrze napisana książka, wzbogacona ogromnym materiałem fotograficznym - aż żal ją odkładać po skończonej lekturze.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że autorzy znów poczują zew przygody, a swoje doświadczenia opiszą w kolejnym tomie. Chociaż biorąc pod uwagę pewne wypadki, które zaszły pod koniec tej podróży nie jest to takie oczywiste...
Co się stało? A to już kto ciekawy niech sobie sam doczyta ;)
Serdecznie polecam.
Skoro jest dużo zdjęć, to z chęcią sięgnę po tę książkę. No i ciekawi mnie, co tam się stało pod koniec podróży :)
OdpowiedzUsuńMusi być ciekawa, choć tytuł trochę dziwny:)
OdpowiedzUsuń