Nie mam zbyt dobrych doświadczeń czytelniczych, jeśli chodzi o polskie kryminały, dlatego z pewną rezerwą sięgnęłam po "Flashback" Eugeniusza Dębskiego. Pobieżne przekartkowanie uświadomiło mi, że akcja powieści dzieje się w przyszłości, niezbyt może odległej, jakieś 50 lat, ale jednak... No cóż, przyznam, że nie jestem zbyt wielkim fanem s.f., więc i to nie działało na korzyść tej powieści. Ale nie należy oceniać książki przed przeczytaniem... Zaczęłam więc czytać - oto główny bohater, były prywatny detektyw Owen Yeates, po przejściu w stan spoczynku zajmuje się pisaniem kryminałów. Kiedy jednak dostaje jakąś ciekawą propozycję, to z większymi lub mniejszymi oporami ją przyjmuje. Tym razem zlecenie pochodzi od bogatego i wpływowego prawnika, Guylorda, którego ktoś usiłuje zabić, a jakiś inny tajemniczy ktoś go ochrania. Ponieważ Owen nie bardzo pali się do przyjęcia zlecenia, zostaje zmotywowany maleńkim szantażykiem - ma żonę i synka... Po kilku pierwszych rozdziałach, które szły mi trochę opornie, dałam się wciągnąć powieściowej intrydze do tego stopnia, że czytałam do trzeciej nad ranem, żeby dowiedzieć się, jakie jest rozwiązanie zagadki i nie było ważne, że to środek tygodnia i następnego dnia trzeba wstać do pracy...
Owen to typowy powieściowy twardziel - świetnie radzi sobie z bronią, jeździ jak rajdowiec, jest wysportowany, żywi się wyłącznie energetycznymi napojami, piwem i koniakiem, czasem dla uniknięcia monotonii sięga po jakiegoś wymyślnego drinka, pali jak smok i ma cierpkie poczucie humoru. Jest inteligentny, błyskotliwy, choć czasami bywa naiwny, jeśli zachodzi taka potrzeba - potrafi być brutalny. Po tym opisie można dojść do wniosku, że autor w kwestii bohatera kryminału nie wymyślił niczego nowego. Może i tak, ale w tym wypadku muszę się zgodzić z zasłyszanym gdzieś zdaniem, że w literaturze nie chodzi o to, o czym się pisze, ale jak się pisze. I w tym miejscu chylę czoło przed umiejętnościami literackimi autora. Świetny styl, dbałość o szczegóły, umiejętne dawkowanie napięcia - wszystko to sprawiło, że książkę przeczytałam jednym tchem, a po jej zakończeniu miałam ochotę jęknąć: "To już koniec... szkoda...".
Z okładki dowiedziałam się jednak, że Eugeniusz Dębski popełnił cały cykl książek o Owenie Yeatesie - więc "Chcę jeszcze!!!"
Owen to typowy powieściowy twardziel - świetnie radzi sobie z bronią, jeździ jak rajdowiec, jest wysportowany, żywi się wyłącznie energetycznymi napojami, piwem i koniakiem, czasem dla uniknięcia monotonii sięga po jakiegoś wymyślnego drinka, pali jak smok i ma cierpkie poczucie humoru. Jest inteligentny, błyskotliwy, choć czasami bywa naiwny, jeśli zachodzi taka potrzeba - potrafi być brutalny. Po tym opisie można dojść do wniosku, że autor w kwestii bohatera kryminału nie wymyślił niczego nowego. Może i tak, ale w tym wypadku muszę się zgodzić z zasłyszanym gdzieś zdaniem, że w literaturze nie chodzi o to, o czym się pisze, ale jak się pisze. I w tym miejscu chylę czoło przed umiejętnościami literackimi autora. Świetny styl, dbałość o szczegóły, umiejętne dawkowanie napięcia - wszystko to sprawiło, że książkę przeczytałam jednym tchem, a po jej zakończeniu miałam ochotę jęknąć: "To już koniec... szkoda...".
Z okładki dowiedziałam się jednak, że Eugeniusz Dębski popełnił cały cykl książek o Owenie Yeatesie - więc "Chcę jeszcze!!!"
Książka wygrana w konkursie na portalu nakanapie.pl
Chyba mam coś z tego cyklu, ustrzeliłam na podaj.net, tyle że w starym wydaniu.Twoja notka nieco zwiększa szanse, że po nią sięgnę:).
OdpowiedzUsuń