środa, 26 grudnia 2012

Kiedy satyryk pisze biografię to efekty mogą być różne...

Tekst wypowiadany niemal jednym tchem, salwy śmiechu, charakterystyczny, zachrypnięty głos, elegancka kreacja uwieńczona niebanalnym kapeluszem  - i już wiadomo, oto przed państwem największa gwiazda polskiej estrady - Hanka Bielicka. 

Pani Hania od kilku już lat bryluje gdzieś na niebieskich estradach, a nam, jej wielbicielom, pozostały wspomnienia z jej występów, kilka filmów i seriali w których zagrała, nagrania na płytach i od czasu do czasu telewizyjne powtórki programów z jej udziałem. Pomimo niewątpliwego wpływu na kształt polskiej powojennej rozrywki i niekwestionowaną pozycję gwiazdy pierwszej wielkości nie doczekała się Hanka Bielicka profesjonalnej biografii. Tym bardziej jest to smutne, że rozmaite artystyczne miernoty, jednosezonowi celebryci już to uszczęśliwiają świat "samodzielnie" napisanymi wspomnieniami, już to stają się tematem opracowań różnej maści biografów, widzących w tego typu publikacjach możliwość szybkiego dorobienia się.

Kiedy w moje ręce wpadła książka Zbigniewa Korpolewskiego pt. "Hanka Bielicka. Umarłam ze śmiechu" ucieszyłam się, że wreszcie ktoś się zabrał za biografię tej wybitnej artystki. Pierwsze wrażenie - książka starannie wydana, kilkanaście fotografii z różnych okresów życia, teksty wybranych monologów - zapowiadało się całkiem nieźle. Tym bardziej, że autor książki to świetny satyryk, autor wielu utworów prezentowanych przez panią Hankę w Teatrze Syrena, w radiowym "Podwieczorku przy mikrofonie" czy w czasie rozmaitych występów kabaretowych, przez wiele lat zawodowo związany z bohaterką swojej książki. Troszkę mnie zaniepokoiła niezbyt wielka, jak na tego typu książki, objętość, ale doszłam do wniosku, że nie liczy się przecież ilość ale jakość.

I niestety z tą jakością nie jest najlepiej - książki Zbigniewa Korpolewskiego nie można w żadnym wypadku traktować jako profesjonalnej biografii. To raczej garść wspomnień samego autora i kilka dykteryjek, które usłyszał z ust pani Hanki przeplatane dosyć obficie dygresjami autora na temat współczesnych gwiazd, które Bielickiej nawet do pięt  nie dorastają. Tu się akurat z autorem zgadzam, ale wydaje mi się, że to nie czas i miejsce na takie porównania - bo czytając tę książkę chciałam się dowiedzieć czegoś o ulubionej aktorce mojego taty, o osobie, której sama chętnie słuchałam (szczególnie, kiedy interpretowała teksty Stefana Wiecheckiego) a nie tego co myśli autor o dzisiejszych celebrytach.
Kolejnym zarzutem jaki mam do autora jest chaotyczna narracja, powtórzenia i widoczny brak koncepcji całości - ciągłe dygresje, wtrącenia i chyba najczęściej używany zwrot - "o tym dokładnie napiszę w innym miejscu" bardzo przeszkadzały w lekturze. I tak sobie myślę, że dla osób z młodszego pokolenia niż moje, które nie do końca kojarzą, kto zacz owa Hanka Bielicka, książka będzie trudna do ogarnięcia.
Zbigniew Korpolewski ogromnie cenił sobie znajomość z panią Hanią, co zresztą podkreśla wielokrotnie w swojej książce i co wywarło znaczący wpływ na to jak przedstawia swoją bohaterkę. Hanka Bielicka to niemal anioł ze skrzydłami i aureolą (ciekawe jak owa aureola zgrała się z kapeluszem?), bez wad i przypadłości. Owszem gdzieś tam mimochodem wspomniana jest niechęć jaka istniała pomiędzy nią a inną wielką artystką Ireną Kwiatkowską, jest kilka zdań na temat wrogiego stosunku do alkoholu i osób go nadużywających (ale to akurat do zalet można zaliczyć) i tyle. Bielicka w ujęciu Korpolewskiego jest zwyczajnie nudnawa... I nie chodzi tu o wyciąganie jakichś przysłowiowych "trupów z szafy" czy szukanie skandali i tanich sensacji - zwyczajnie, wydaje mi się, że artystka, tak żywiołowa na scenie była również żywiołem w życiu prywatnym, a nie taką cielęciną jak chce ją widzieć autor książki...

Zbigniew Korpolewski jest niezaprzeczalnie świetnym satyrykiem, tekściarzem i obserwatorem rzeczywistości, czego dowiódł niejednokrotnie w pisanych przez siebie utworach scenicznych. Jednak, z całym szacunkiem, na biografa się za specjalnie nie nadaje... 

Pozostaje mieć nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto napisze profesjonalną, wartościową i obszerną biografię aktorki. A ja z radością taką pracę przeczytam.

4 komentarze:

  1. Żałuję, że ta pozycja nie okazała się lepsza. Ja także bardzo chciałabym przeczytać porządną biografię tej wielkiej Artystki, szczególnie że gdy byłam mała, moi dziadkowie wciąż mnie z nią porównywali, jeśli chodzi o szybkość mówienia :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Hanka Bielicka kojarzy mi się z humorem, któy zaraża wszystkich, szkoda, że książka nie oddaje w pełni znakomitej artystki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, no to szkoda, ale chyba po satyryku nie należy się spodziewać rzetelnej pracy riserczowo źródłowej ;)
    I tak myślę, że chyba przedłożyłabym Kwiatkowską nad Bielicką w kwestii (czasowych) możliwości zapoznania się z biografią.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)