sobota, 8 grudnia 2012

Niezwyczajna książka o zwyczajnym życiu

Pomimo, że stos nieprzeczytanych książek własnych powoli zaczyna przerastać Kilimandżaro, a kilka książek do recenzji żałośnie pojękuje na półce, to z każdej wizyty w bibliotece gminnej coś tam sobie jeszcze doniosę. 
Ktoś może zapytać "To po kiego grzyba łazisz durna babo do tej biblioteki a potem jęczysz?". Odpowiadam - część tych wizyt odbywana jest w celach służbowych, bo prowadzam tam moich uczniów, chodzę na spotkania DKK, a i od czasu do czasu po jakąś lekturę dla mamy i teściowej też muszę podejść. A nasza Agnieszka w bibliotece to kusicielka jest... I ja się nie potrafię oprzeć, jak mi podsuwa coś fajnego - taką mam słabą wolę;(

I właśnie z jednej z takich służbowych wizyt w bibliotece przyniosłam sobie książkę Jane Green pt. "Obietnice, których trzeba dotrzymać". Nazwisko autorki zupełnie nic mi nie mówiło, opis od wydawcy (o dziwo!) nie był jakiś hurraoptymistyczny ani nie zdradzał za wiele na temat treści, przyciągnęła mnie chyba okładka...

Książka opowiada o kilku miesiącach z życia czterech kobiet - Callie, gospodyni domowej, dorywczo zajmującej się fotografią,  jej siostry Steffi, szefowej kuchni w wegetariańskiej restauracji, ich matki Honor oraz Lili, przyjaciółki obydwu młodych kobiet.
Życie wszystkich czterech pań można określić w dwóch słowach - jest zwyczajne. Steffi spełnia się w swojej pracy, ma chłopaka, ale związek powoli się kończy, ma kilkoro przyjaciół, żyje w ciągłym biegu i cały czas szuka swojego miejsca. Callie ma dwójkę dzieci i kochającego męża, który, niestety, jest wiecznie poza domem, ma swoją pasję fotograficzną oraz dom, o który uwielbia się troszczyć. Ma też traumatyczne przeżycia - kilka lat wcześniej wykryto u niej nowotwór, który na szczęście udało się wyleczyć, jednak to wspomnienie cały czas jest obecne w jej życiu. Honor po rozwodzie z ojcem Callie i Steffi i po śmierci drugiego męża żyje samotnie w Maine, a córki odwiedza kilka razy do roku. Lila, która już zrezygnowała z poszukiwania wielkiej miłości poznaje Edwarda i wydaje się, że ma szansę na udany związek, chociaż jego była żona cały czas nie daje o sobie zapomnieć...

Jak można wyczytać z posłowia, Jane Green akcję książki oparła na prawdziwej historii swojej przyjaciółki - to niezwykle ciepła i wzruszająca opowieść o miłości, przyjaźni, poświęceniu i konieczności dokonywania wyboru tego, co w życiu najważniejsze. To również opowieść o odchodzeniu i emocjach, które temu towarzyszą - kiedy wszystko schodzi na dalszy plan, a najważniejsze staje się wsparcie okazywane kochanej osobie, która gaśnie na naszych oczach...

A na koniec dodam, że w książce znajduje się mnóstwo przepisów na dania, które pojawiają się na stołach bohaterek - to przede wszystkim potrawy wegetariańskie i wegańskie, ale i kilka receptur z mięsem się trafiło. Można więc połączyć przyjemne z pożytecznym i przy lekturze pogryzać własnoręcznie zrobione ciasto pomarańczowe, kurczaka ze szpinakiem lub na ten przykład pasztet grzybowo-orzechowy...

7 komentarzy:

  1. Przepisy kulinarne akurat tutaj mnie nie zaciekawiły, aczkolwiek sama fabuła - jak najbardziej. Choć wszystko wydaje się być zwyczajne, jest takie... ciekawe. A ta okładka - no cóż, jestem wzrokowcem i z bardzo mi się spodobała. Po Twojej opinii wiem, że książkę muszę przeczytać. Koniecznie!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się niezwykle ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię książki o zwykłym życiu, poznawać historie innych zwyczajnych kobiet. A zawarte w książce przepisy dodają jej tylko uroku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoja recenzja brzmi bardzo zachęcająco. Przepisy niekoniecznie, ale cała reszta.. poszukam tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię czasem poczytać o historiach takich (nie)zwyczajnych ludzi. I chyba w ogóle bardzo lubię takie "kobiece" książki, gdzie bohaterkami jest właśnie kilka kobiet i wokół ich problemów i emocji wszystko się rozgrywa. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję wspaniałego serwisu i ośmielam się zaprosić do siebie:
    www.ztekstu.blogspot.com

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Już sam tytuł książki przykuwa uwagę. A jeśli przy lekturze można połączyć przyjemne z użytecznym, jak mogłabym powiedzieć nie?

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)