Zaczął się grudzień, podobno na dniach ma spaść kilka milimetrów śniegu, w telewizyjnych reklamach coraz więcej Mikołajów się pojawia - znak, że coraz bliżej święta Bożego Narodzenia. A skoro już za trzy tygodnie w naszych domach pojawią się choinki i prezenty, zapachną pierniczki i makowce, a kolejne setki pechowych karpi dadzą głowę pod ... (tu wpisać odpowiednie narzędzie, jako, że sposobów pozbawiania życia wigilijnej ryby jest wiele) to czas przyszedł także na świąteczną lekturę.
W moim wypadku bardzo krwawą...
Do rodzinnego domu, na kilka świątecznych dni zjeżdżają się członkowie rodziny Lee. Przybywają na zaproszenie Simeona, seniora rodu. Starszy pan, mocno już schorowany, mieszka wraz z najstarszym synem Alfredem i jego żoną Lydią w ogromnej wiejskiej rezydencji i nie ruszając się ze swojego pokoju żelazną ręką rządzi swoimi potomkami, którzy, chociaż dawno dorośli, założyli rodziny i żyją z dala od ojca nie są w stanie wyrwać się spod jego presji. Na dzień przed świętami pojawiają się więc w Gorston Hall:
- George Lee, miejscowy polityk i poseł do parlamentu wraz z żoną Magdaleną;
- malarz David Lee i jego żona Hilda;
- Harry Lee, rodzinna "czarna owca", który wiele lat temu zmuszony był uciekać za granicę;
- Pilar Estravados, jedyna wnuczka Simeona, na stałe mieszkająca w Hiszpanii.
Do rodzinnego grona dołącza jeszcze jeden niespodziewany gość - Stephen Farr, syn przyjaciela pana Lee, z czasów, kiedy przebywał w Afryce Południowej.
Szybko okazuje się, że nie będą to zbyt radosne święta - rodzeństwo nie przepada za sobą a ojciec stara się ich skłócić jeszcze bardziej, więc nic dziwnego, że atmosfera jest napięta i grozi wybuchem. Nikt jednak nie przypuszczał, że prawdziwe emocje zgotuje rodzinie wigilijny wieczór, kiedy po kolacji domem wstrząsnął potężny hałas, połączony z przeraźliwym krzykiem dobiegający z pokoju ojca. Kiedy udało się wreszcie sforsować zamknięte od środka drzwi oczom przerażonej rodziny ukazał się makabryczny widok - na środku pokoju, w kałuży krwi leżał zamordowany Simeon Lee.
Kto zabił starszego pana a potem nieudolnie próbował upozorować samobójstwo? Jakie tajemnice kryją w sobie najbliżsi zamordowanego? Czy inspektor Sugden, chociaż niewątpliwie bystry i logicznie myślący miejscowy stróż prawa da sobie sam radę z rozwiązaniem tej, zdawałoby się nierozwiązywalnej, sprawy? Na to ostatnie pytanie niestety nie otrzymamy odpowiedzi, gdyż w okolicy bawi przypadkiem słynny belgijski detektyw Hercules Poirot, który zgadza się pomóc w wytropieniu mordercy.
Kolejny kryminał Agathy Christie, który przeczytałam i kolejny, którego rozwiązanie zupełnie mnie zaskoczyło... Po raz kolejny niemal wszystkie osoby z otoczenia denata miały motyw, aby pomóc mu zejść z tego świata, po raz kolejny wszyscy mieli alibi, ale jak się później okazuje dosyć łatwo było je obalić, i po raz kolejny prawie wszyscy kłamią, lub zatajają część prawdy - ale od czegóż genialny umysł wielkiego Herculesa - wyłapuje wszelkie nieścisłości, z pojedynczych, zdawałoby się całkowicie nieistotnych wypowiedzi wyciąga genialne wnioski i spokojnie czeka na odpowiedni moment aby wyjawić zaskoczonej publiczności personalia mordercy.
Książka w pewien sposób przypomina "Morderstwo w Orient Expressie" (każdy mógł być zabójcą, brak możliwości udziału osób z zewnątrz, wzajemne dawanie sobie alibi) aczkolwiek fabuła jest oryginalna i pomysłowa. Od innych znanych mi powieści Królowej Kryminału odróżnia tę książkę jeszcze i to, że po raz pierwszy (a znam już trochę książek tej autorki) zbrodnia jest tak dosłowna i mało finezyjna - to nie był tajemniczy zgon z niewyjaśnionych przyczyn, coś co mogło uchodzić za nieszczęśliwy wypadek. Od początku wszystko jest jasne - ktoś poderżnął staruszkowi gardło i nie ma żadnych wątpliwości co do klasyfikacji czynu. Ale znalezienie sprawcy to już całkiem inna historia...
Serdecznie polecam lekturę "Morderstwa w Boże Narodzenie", chociaż może już po świętach. Bo, jak nie daj Boże, za bardzo się wczujecie w lekturę to różnie to może być z tymi świętami w rodzinnym gronie...
Kto zabił starszego pana a potem nieudolnie próbował upozorować samobójstwo? Jakie tajemnice kryją w sobie najbliżsi zamordowanego? Czy inspektor Sugden, chociaż niewątpliwie bystry i logicznie myślący miejscowy stróż prawa da sobie sam radę z rozwiązaniem tej, zdawałoby się nierozwiązywalnej, sprawy? Na to ostatnie pytanie niestety nie otrzymamy odpowiedzi, gdyż w okolicy bawi przypadkiem słynny belgijski detektyw Hercules Poirot, który zgadza się pomóc w wytropieniu mordercy.
Kolejny kryminał Agathy Christie, który przeczytałam i kolejny, którego rozwiązanie zupełnie mnie zaskoczyło... Po raz kolejny niemal wszystkie osoby z otoczenia denata miały motyw, aby pomóc mu zejść z tego świata, po raz kolejny wszyscy mieli alibi, ale jak się później okazuje dosyć łatwo było je obalić, i po raz kolejny prawie wszyscy kłamią, lub zatajają część prawdy - ale od czegóż genialny umysł wielkiego Herculesa - wyłapuje wszelkie nieścisłości, z pojedynczych, zdawałoby się całkowicie nieistotnych wypowiedzi wyciąga genialne wnioski i spokojnie czeka na odpowiedni moment aby wyjawić zaskoczonej publiczności personalia mordercy.
Książka w pewien sposób przypomina "Morderstwo w Orient Expressie" (każdy mógł być zabójcą, brak możliwości udziału osób z zewnątrz, wzajemne dawanie sobie alibi) aczkolwiek fabuła jest oryginalna i pomysłowa. Od innych znanych mi powieści Królowej Kryminału odróżnia tę książkę jeszcze i to, że po raz pierwszy (a znam już trochę książek tej autorki) zbrodnia jest tak dosłowna i mało finezyjna - to nie był tajemniczy zgon z niewyjaśnionych przyczyn, coś co mogło uchodzić za nieszczęśliwy wypadek. Od początku wszystko jest jasne - ktoś poderżnął staruszkowi gardło i nie ma żadnych wątpliwości co do klasyfikacji czynu. Ale znalezienie sprawcy to już całkiem inna historia...
Serdecznie polecam lekturę "Morderstwa w Boże Narodzenie", chociaż może już po świętach. Bo, jak nie daj Boże, za bardzo się wczujecie w lekturę to różnie to może być z tymi świętami w rodzinnym gronie...
Mam w planach na najbliższy miesiąc tą książkę. Fajnie będzie powrócić po latach do kryminałów Agathy Christie, a na ten cieszę się bardzo, bo Poirot to mój ulubieniec.
OdpowiedzUsuńCzytałam tą książkę lata temu, a teraz, kiedy czytałam twoją recenzję, ni mogę sobie prawie nic przypomnieć. Chyba czas na powtórkę :)
OdpowiedzUsuńChetnie siegne po ksiazke z Swietami w tle i na dodatek z dreszczykiem:). Bedzie dobra na przecukrzenie:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam książki Agathy Christie! Myślałam, że znam większość jej dzieł, a jednak tak nie jest... pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńasymaka.blog.interia.pl
Moja przygoda z panią Christie zaczęła się właśnie od tej książki. Czytałam ją pod troszkę innym tytułem: "Boże Narodzenie Herculesa Pairot" i tak się zaczęła moje nieodwzajemnione uczucie do tego "małego Belga".
OdpowiedzUsuńUwielbiam Agathę Christie. Czytam wszystkie jej książki, jakie tylko wpadną mi w ręce. Tę udało mi się poznać :)
OdpowiedzUsuńTrochę suspensu się przyda i w Święta ;)
OdpowiedzUsuńU mnie śnieg już prószy :) W taką pogodę nabieram ogromnej ochoty na czytanie książek, które wprowadziłyby mnie w zimowy nastrój. Szkoda, że w najbliższych bibliotekach nie znalazłam "Morderstwa na Boże Narodzenie". Pozostaje mi poszukać innych około świątecznych lektur.
OdpowiedzUsuńLubie czasami siegnac po klasyke kryminalu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Już gdzieś słyszałam ten tytuł, a swoją recenzją strasznie mnie zaciekawiłaś. Muszę koniecznie zdobyć tę książkę, jestem okropnie ciekawa zakończenia! ^^ :D
OdpowiedzUsuńOch, znam oczywiście i oczywiście uwielbiam :))Fajnie, że Tobie też się podobało.
OdpowiedzUsuńChristie jest jednak bezkonkurencyjna ;)
Chętnie sięgnę :) Lubię pióro autorki, więc książka jak najbardziej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńAgata Christie zajmuje chyba najważniejsze miejsce w mojej biblioteczce, lubię do nich wracać:)
OdpowiedzUsuń