poniedziałek, 6 lipca 2015

Godnie nosić znane nazwisko

Simona Kossak miała być chłopcem i (po pradziadku Juliuszu, dziadku Wojciechu i ojcu Jerzym) czwartym malarzem w rodzinie. Niestety, urodziła się dziewczynka (jak głosi rodzinna legenda, na wieść, że zamiast upragnionego syna urodziła się trzecia córka Jerzy Kossak miał strzelić do wiszącego na ścianie ryngrafu z Matką Boską) i jak się wkrótce okazało zupełnie pozbawiona talentu plastycznego. Jeśli nie malarka to może, biorąc przykład z trzech słynnych ciotek (Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Magdalena Samozwaniec, Zofia Kossak-Szczucka), pisarka? Niestety, Simona w latach szkolnych nie objawiała również talentu literackiego. Prawdę mówiąc nie objawiała żadnych ponadprzeciętnych zdolności...

Po maturze panna Kossak nadal nie bardzo wiedziała co zrobić ze swoim życiem - próbowała swych sił na egzaminie do Szkoły Teatralnej, zdawała na historię sztuki, dostała się na polonistykę, ale po pierwszym semestrze zrezygnowała i poszła do pracy w Instytucie Zootechniki w podkrakowskich Balicach. I ta decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. Simona podjęła studia w Instytucie Biologii UJ, a jako specjalizację wybrała sobie psychologię zwierząt. Po ukończeniu studiów szukała pracy w jakimś odludnym miejscu, marzyły jej się Tatry lub Bieszczady, ale los rzucił ją na drugi koniec Polski, do Białowieży. Plan był taki, że popracuje tam jakiś czas, a kiedy znajdzie się miejsce w ukochanych górach, to wtedy przeniesie się na południe. los miał jednak swoje plany co do Simony - Białowieża stała się jej domem na resztę życia...

Anna Kamińska, autorka biografii Simony Kossak jest dziennikarką i wydawcą telewizyjnym, napisała też dwie książki: "Odnalezieni. Prawdziwe historie adoptowanych" oraz "Miastowi. Slow food i aronia losu". Materiały do swojej najnowszej pracy pt. "Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak" zbierała przez kilka lat. Przejrzała wiele dokumentów, wywiadów i publikacji naukowych, zapoznała się z dosyć bogatym materiałem radiowym (uczona przez kilka lat miała swoją codzienną audycje w Radio Białystok), jednak najważniejszą część jej pracy stanowiły rozmowy z ludźmi znającymi zmarłą w 2007 profesor Simonę Kossak.

Z tych rozmów wyłania się obraz kobiety, która całe życie walczyła - najpierw o akceptację swojej osoby, później o spełnienie życiowych planów, wreszcie (i to była jej najważniejsza batalia) o dobro Puszczy Białowieskiej i zamieszkujących ją zwierząt. Pani Kossak nie była jakimś zwariowanym ekologiem, rozumiała konieczność prowadzenia planowej gospodarki leśnej, jednak jeśli uważała, że puszczy lub jej mieszkańcom dzieje się krzywda była nieprzejednana. W kąt szły więzi przyjaźni, potrafiła zaryzykować swoją karierę naukową, a nawet w ekstremalnych przypadkach własne bezpieczeństwo - przyroda była najważniejsza. Co ważne, Simona Kossak nie chroniła przyrody zza biurka. Owszem, pracowała w Instytucie Badań Leśnych, jednak punktem centralnym jej egzystencji była leśniczówka "Dziedzinka". Był to drewniany budynek w środku lasu, bez prądu i bieżącej wody, w którym oprócz gospodyni mieszkały przeróżne zwierzęta - właściwie można powiedzieć, że to Simona mieszkała kątem u swoich zwierzaków.

Książka Anny Kamińskiej podzielona jest na dwie części noszące tytuł "Kraków" i "Białowieża". Autorka starała się o zachowanie chronologii w swojej pracy - zdarzają się co prawda jakieś dygresje, jednak opowieść mocno trzyma się ram czasowych.
Ponieważ Simona Kossak była naukowcem, czytelnik znajdzie w tej książce sporo informacji na temat jej badań - jednak "Simona" to przede wszystkim biografia nietuzinkowej kobiety. Anna Kamińska stara się odtworzyć klimat "Dziedzinki", opisać codzienność jej mieszkańców (leśniczówka miała jeszcze jednego stałego lokatora - Lecha Wilczka, znanego fotografika, autora licznych albumów ze zdjęciami zwierząt), ich pasje, radości i smutki. Trzeba przyznać, że autorka ma wyjątkowy talent gawędziarski, książka wręcz sama się czyta, w tekście jest sporo anegdot, są też fragmenty budzące wzruszenie, a wszystko to napisane piękna, poprawną polszczyzną. Tekst ilustrowany jest pięknymi zdjęciami, które pokazują (oczywiście oprócz głównej bohaterki) piękno białowieskiej przyrody, o którą tak zapamiętale walczyła Simona Kossak.

Serdecznie zachęcam do zapoznania się z tą książką - moim zdaniem to wymarzona letnia lektura.



11 komentarzy:

  1. Oczywiście, że przeczytam. Dziękuję za tę recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Simona byla niesamowitą Kobietą naukowcem totalnym oryginałem i przy tym szalenie dobrą..oglądałam na Jej temat dokument, w ktorym wypowiadał się Jej wieloletni Przyjaciel-Partner Lech Wilczek i siostrzenica Joanna .Książ ka jest napewno godna uwagi i chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  3. Simona byla niesamowitą Kobietą naukowcem totalnym oryginałem i przy tym szalenie dobrą..oglądałam na Jej temat dokument, w ktorym wypowiadał się Jej wieloletni Przyjaciel-Partner Lech Wilczek i siostrzenica Joanna .Książ ka jest napewno godna uwagi i chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W książce również sporo miejsca zajmują wspomnienia Joanny i Lecha Wilczka. Podziwiam ich, bo pomimo, że Simona miała dosyć trudny charakter stali przy niej murem. Nawet jeśli była na nich obrażona...

      Usuń
    2. Tak dokładnie miala trudny charakter.. ale z tego co mówiła Joanna byla szalenie dobra i Ona miala z Nią lepszy kontakt niż z mamą. Do tego stopnia, że nie jest w stanie pojechać w to miejsce bo jak twierdzi to nie to samo bez Simony.

      Usuń
  4. Z checia bym ja przeczytala, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto poszukać tej książki - Simona Kossak to niezwykła kobieta.

      Usuń
  5. O książce opowiadał Michał Nogaś w swojej piątkowej audycji porannej w Trójce i to tak pięknie opowiadał, że miałam ochotę biec do księgarni. Zachwyciła mnie ta historia, nie tylko dlatego, że uwielbiam biografie, ale z Kossakówką mam swoje prywatne przemiłe wspomnienia. Poza tym opowieść o Simonie Kossak to też niejako opowieść o Krakowie.

    Fascynują mnie takie postaci, które nie spełniają oczekiwań, są niedopasowane do wyobrażeń swoich rodziców i środowiska, w którym egzystują. A taka chyba była Simona. Cieszę się, że jej praca, jej dzieło życia zostało wyciągnięte na światło dzienne. To będzie niesamowita lektura!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dla krakowianki ta książka jest wręcz lekturą obowiązkową :)

      Usuń
  6. Po przeczytaniu tego wpisu z pewnością sięgnę po tą książkę:) I muszę to zrobić jak najszybciej, bo jestem jej szalenie ciekawa;)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)