czwartek, 9 października 2014

Wszyscy jesteśmy uwikłani...

Ależ ten czas leci. Ani się obejrzałam a tu już prawie połowa października. W szkole roboty wyżej kokardy, bo nie dosyć, że normalne lekcje to jeszcze przygotowania do ślubowania klas pierwszych (w tym mojej IB), w domu też lekko nie ma, a na dodatek moje dziecko to tegoroczny "komunista" więc biegamy na różaniec, poza tym treningi, angielski, odrabianie lekcji i kiedy wreszcie Piotrek idzie spać to ja też, nieelegancko mówiąc, "padam na pysk"... Nawet czytać nie bardzo mi się chce :(
Mam nadzieję, że to chandra i przemęczenie a nie jakaś jesienna deprecha... Ale nie o moim samopoczuciu miało być a o pewnej książce - bo jednakowoż coś tam przeczytałam ;)

Teodor Szacki jest prokuratorem w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia. Zajmuje się głównie przestępstwami kryminalnymi, choć szefowa od czasu do czasu oddelegowuje go do pomocy przy innych sprawach, np. narkotykach. Jego żona Weronika jest prawnikiem w Urzędzie Miasta, a córeczka Helenka uczęszcza do przedszkola. Materialnie powodzi im się średnio, bowiem prokurator Szacki należy do wymierającego gatunku uczciwych prawników, chociaż od czasu do czasu zastanawia się  jaką cenę mają jego zasady.
W sobotni czerwcowy poranek Teodor Szacki zostaje wezwany na miejsce zbrodni. W starym poklasztornym budynku odbywała się kilkudniowa terapia metodą ustawień rodzinnych prowadzona przez znanego psychoterapeutę Cezarego Rudzkiego. Uczestniczyło w niej czworo pacjentów - jeden z nich, Henryk Telak, zostaje zamordowany. Z relacji świadków wynika, że do budynku nikt nie wchodził, więc wszystko wskazuje na to, że zabójcą jest ktoś z uczestników terapii. Tymczasem nikt nie miał motywu - wszyscy (poza terapeutą) poznali denata zaledwie dzień wcześniej. I pewnie śledztwo zakończyłoby się po pewnym czasie umorzeniem, gdyby nie odnaleziony przypadkiem dyktafon ofiary...

"Uwikłanie" to pierwszy tom trylogii Zygmunta Miłoszewskiego, której głównym bohaterem jest prokurator Teodor Szacki. Książka swoją premierę miała w 2007 roku, cztery lata później ukazała sie jej kontynuacja pt. "Ziarno prawdy", natomiast kilka dni temu na półki księgarni trafił kolejny tom pt. "Gniew".

Wspominałam wyżej, że Telak brał udział w specyficznej formie terapii. Jej twórcą był Bert Hellinger, który twierdził, że tak jak dziedziczymy po przodkach cechy wyglądu, zdolności czy choroby o podłożu genetycznym, tak samo przejmujemy po nich wszelkie nierozwiązane sprawy z przeszłości, winy, zbrodnie czy cierpienie. Jesteśmy uwikłani w ten rodzinny układ i dopiero kiedy doprowadzimy do wyjaśnienia wszystkich odziedziczonych konfliktów możemy odzyskać spokój. Terapia polega na tym, że obcy ludzie biorą na siebie role członków rodziny pacjenta,  odczuwają (co najdziwniejsze) ich emocje i ustawiając się w odpowiedni sposób względem chorego pomagają mu w uwolnieniu się od demonów przeszłości. 
Szacki, początkowo sceptyczny wobec tej metody, zaczyna poszukiwać jakichś traumatycznych wydarzeń w przeszłości ofiary. Okazuje się, że ten całkiem przeciętny i nijaki mężczyzna był w przeszłości uwikłany we współpracę ze SB. Ale to tylko jeden z tropów, kiedy wydaje się, że Szacki już rozwiązał sprawę pojawiają się nowe fakty, prokurator trafia na przeszkody nie do ominięcia, a jemu samemu i jego bliskim zaczyna zagrażać realne niebezpieczeństwo.

Jednak tytułowe uwikłanie dotyczy nie tylko zamordowanego mężczyzny. Również Szacki jest uwikłany w przeróżne sytuacje - jego uczucie do Weroniki wypaliło się, czuje się znudzony codziennością, ale z powodu córeczki tkwi w związku, który go coraz bardziej męczy; daje się wciągnąć w romans z młodą dziennikarką, pomimo, że uważa taką sytuację za nieetyczną; w prowadzonych przez siebie sprawach zdarza mu się stawać po stronie oskarżonego (np. kobieta, która zamordowała znęcającego się nad nią i jej córką męża) i działać na pograniczu prawa - przykłady można by mnożyć. Bo przecież każdy z nas, o ile nie jest pustelnikiem żyjącym gdzieś w sercu lasu, tkwi w jakichś układach. Każdy z nas jest uwikłany...

Książka Zygmunta Miłoszewskiego jest dosyć mroczna, a i jej bohater nie jest świetlany. Więcej, pomimo ogłady, kultury, oczytania i niewątpliwej inteligencji Teodor Szacki zrobił na mnie wrażenie gburowatego, zadufanego w sobie, egocentrycznego typa. Trochę przypomina mi innego stróża prawa - Eberharda Mocka, bohatera serii książek Marka Krajewskiego. I, co może wydać się dziwne, podobnie jak Mocka, właściwie go lubię...

Zygmunt Miłoszewski ma niewątpliwie dużą wiedzę kryminologiczną i potrafi ją wykorzystać. Stworzona przez niego powieść wciąga od pierwszej chwili i wręcz nie sposób jej odłożyć. Autor zadbał również o realia - akcja toczy się w czerwcu 2005 roku w Warszawie i bohaterowie żyją tym co wówczas działo się w stolicy (chociażby podejrzenie zamachu bombowego w metrze i korek, który na kilka godzin sparaliżował ruch w mieście). Takie tło powieściowych wydarzeń sprawia, że bohaterowie stają się jeszcze bardziej realni i warci poznania.

Ale się rozpisałam... Kończąc serdecznie zachęcam do sięgnięcia po "Uwikłanie". To bardzo dobra książka.

9 komentarzy:

  1. Dogłębnie i interesująco książkę zainteresowałaś.
    Ziarno.... wydaje się być lepsze a Szacki jeszcze bardziej uwikłany... w kobiety.
    A o Gniewie właśnie czytam recenzję u znanej tłumaczki kryminałów...Agnieszki Hofman.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo jestem ciekawa kolejnych tomów tej serii, bo już kilka osób, z których gustem czytelniczym jest mi po drodze, zachwalało, że autor z każdym kolejnym tomem jest lepszy.

      Usuń
  2. Bardzo lubię serię z Szackim, faktycznie jest on trochę egocentryczny i gburowaty, ale mnie to pasuje. Z niecierpliwością czekam na "Gniew", mam nadzieję, że zakończenie cyklu będzie spektakularne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede mną jeszcze tom drugi :)
      Mnie też pasuje ten Teo - to jeden z tych bohaterów, którzy są niby niesympatyczni, ale nie sposób odmówić im sporej dozy magnetyzmu.

      Usuń
    2. "Ziarno prawdy" też jest świetne, ale uprzedzam, że Teo jest troszkę...inny, ale o tym musisz sama się przekonać :-)

      Usuń
  3. Jaka tam deprecha, słoneczko świeci, jest cudnie. Zwyczajnie zarobiona jesteś, a i tak Ci powiedzą, że masz tylko 18 godzin pracy i jesteś nierobem ;)
    Sama przerabiam jesienne padanie na...ten tego...twarz i moje plany związane z czytaniem Miłoszewskiego stale się oddalają :)
    Pozdrawiam i życzę szybkiego wtrybienia się, a wtedy i czas na lekturę się znajdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja muszę przyznać. że sięgałam po pozycje polkiego kryminału z wielkim dystansem. Ale Miłoszewski spowodował, że na rodzime pisanie patrzę przychylniejszym okiem :)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)