środa, 26 stycznia 2011

Opowieść o strzelcu wyborowym

 

Stephen Hunter to amerykański krytyk filmowy, dziennikarz, ale przede wszystkim autor bestsellerowych thrillerów. "Strzelec" to chyba najsłynniejszy z nich, nagrodzony w 1994 roku Nagrodą Pulitzera. Na polski rynek książka ta trafiła dopiero jesienią 2010 roku razem ze swoją kontynuacją, powieścią pt. „47 samuraj”. Książka posłużyła za podstawę do scenariusza hollywoodzkiego filmu pod tym samym tytułem, gdzie główną rolę zagrał Mark Walhberg.
 Powieść Huntera wydana została przez wydawnictwo Mayfly w serii „360̊. Człowiek na krawędzi”. Wydawca dołączył do książki wkładkę „Arsenał strzelca”, w której przedstawiono fotografie najbardziej znanych typów broni używanej przy strzelaniu precyzyjnym wraz z opisami i ciekawostkami ich dotyczącymi. Przedmowę do „Strzelca” napisał ppłk Marek Czerwiński, oficer WP, autor m.in. „Czasu snajperów”.

Chociaż wydarzenia opisane w książce są fikcją literacką, autor na kartach swojej powieści nawiązał do problemów z przeszłości swojego kraju, takich jak wojna w Wietnamie czy zabójstwo prezydenta Keennedy’ego, z którymi Amerykanie tak naprawdę jeszcze nie do końca się uporali, chociaż minęło od nich już wiele lat. Porusza również sprawy bardziej współczesne – zaangażowanie Ameryki w konflikty w państwach Trzeciego Świata czy nie do końca uczciwe działania służb specjalnych.
 Głównym bohaterem powieści, tytułowym strzelcem, jest Bob Lee Swagger, zwany Gwoździarzem. Bob jest urodzonym na amerykańskim Południu synem policjanta, weteranem wojny w Wietnamie, człowiekiem zamkniętym w sobie i samotnym. To typowy „dobry Amerykanin” patriota, wierzący w sprawiedliwość i szanujący prawo. Jego przeżycia z wojny miały decydujący wpływ na jego osobowość.  Odizolował się od świata, mieszka samotnie w przyczepie w górach w stanie Arkansas, nie ma przyjaciół, a jego jedynym towarzyszem jest Mike – pies przybłęda. Zdawać by się mogło, że świat o nim zapomniał i że poza kilkoma fanami strzelania precyzyjnego nikt już nie pamięta o jego istnieniu.
Tymczasem pewnego dnia do Boba zgłasza się płk William A. Bruce, przedstawiciel firmy produkującej amunicję z prośbą o konsultację i wypróbowanie jego pocisków. Bob niezbyt chętnie, ale jednak wyraża zgodę na przeprowadzenie testów dla Accutech Industries Inc. Ta wydawałoby się mało znacząca propozycja współpracy stanie się dla Swaggera początkiem całego ciągu wydarzeń, które przewrócą do góry nogami jego uporządkowaną egzystencję. Jak się bowiem dosyć szybko okazuje, zleceniodawcy Boba nie są tymi za których się podają, jego umiejętności strzeleckie zostaną wykorzystane niekoniecznie zgodnie z prawem a on sam będzie musiał walczyć o swoje życie.
„Strzelec” ma jeszcze jednego bohatera, może trochę drugoplanowego ale bardzo ważnego. To agent nowoorleańskiego oddziału FBI Nick Memphis. Nick to miły facet, którego największym życiowym marzeniem jest służba i kariera w FBI i który dla tej kariery jest gotów znosić różnego rodzaju niedogodności i upokorzenia. W pracy jest lubiany, ale kiedy okoliczności sugerują, że popełnił błąd może liczyć na pomoc tylko jednej osoby – pracującej w archiwum Sally.
Losy tych dwóch ludzi splatają się w momencie gdy Bob ścigany przez policję i FBI bierze Nicka za zakładnika. Początkowa nieufność, a wręcz wrogość ustępuje a obydwaj mężczyźni nawiązują coś na kształt przyjaźni.

Książkę pomimo jej objętości (ponad 600 stron) czyta się szybko. Autor świetnie buduje dramaturgię dzięki niespodziewanym zwrotom akcji – właściwie do samego końca trzyma w napięciu, a samo zakończenie jest bardzo pomysłowe. Postacie są wyraziste – zarówno te na pierwszym planie, jak i te mające epizodyczną rolę. Pewnym mankamentem jest dosyć wyraźnie zaznaczona granica między „dobrymi” i „złymi”, od razu i bez większego wysiłku można rozpoznać kto jest kto – ale to z drugiej strony niejako wymóg gatunku do którego przypisany jest „Strzelec”. Autor propaguje w swojej powieści prawdziwą przyjaźń, lojalność, wiarę w ostateczną sprawiedliwość i nagrodę za dobre uczynki.
Pomimo, że w książce jest dosyć dużo szczegółów fachowych na temat broni, amunicji i techniki strzeleckiej, to nie jest to w żadnym wypadku podręcznik snajpera. Autor prezentuje dużą znajomość tematu, jednak szczegóły techniczne nie przytłaczają akcji książki.

Wydaje mi się, że jest to świetna lektura nie tylko dla wielbicieli strzelania, ale dla wszystkich lubiących przygodę, prawdziwą przyjaźń, dreszcz emocji i szybką akcję w sensacyjnym wydaniu.

Książkę do recenzji otrzymałam z serwisu nakanapie.pl
 




4 komentarze:

  1. Zainteresowałaś mnie, więc zapisuję na swoją długaśną listę ;)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś dla mnie :-) Tym bardziej, że "Wolność" Coontsa, którą aktualnie czytam jest słabiutka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z czystym sumieniem polecam ja i... nakanapie.pl;-))

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)