sobota, 4 maja 2013

Chłopaki od świętego Floriana

4 maja, w dzień świętego Floriana, przypada coroczne święto strażaków. Jako, że na wsi mieszkam gdzie tradycja Ochotniczych Straży Pożarnych jest wciąż żywa, to nie dziwota, że w każdym niemal domu jest przynajmniej jeden podopieczny dzisiejszego patrona. 
W tym roku jednak brać strażacka zamiast hucznie świętować już od wczoraj walczy z żywiołem...

Padać u nas zaczęło 1 maja po południu, czwartek też swoje dołożył, ale to co zafundowała nam natura wczoraj to już przeszło wszystko. Po południu nastąpiło regularne oberwanie chmury i trwało około 40 minut. Jeszcze strumienie wody lały się z nieba gdy już odezwały się strażackie syreny z naszej gołczańskiej i z sąsiednich remiz. Teren mamy pagórkowaty (w końcu to Jura Krakowsko - Częstochowska) a wsie leżą w dolinkach. Woda płynąca z pól wdarła się do domów, zabudowań gospodarczych, zalała pola, nawet z lasu porwała ułożone sągi drzewa i przeniosła je przez szosę na położone niżej łąki.

Ja na szczęście mieszkam na niewielkim wzniesieniu, więc woda wdarła się nam tylko do piwnicy pod budynkiem gospodarczym, ale sąsiedzi nie mieli już tyle szczęścia - u jednego pompowano wodę z piwnicy aż do 2-giej nad ranem, innemu żywioł zniszczył przygotowaną do wysadzenia rozsadę kapusty (kilka tysięcy sadzonek)... 
Dziś od samego rana strażacy pracują, a ponieważ cały czas przelotnie pada nie wiadomo co będzie dalej...

Płynąca woda zamuliła nam ogrodzenie na wysokości prawie 20 cm


Tyle zostało z ogródka mojej mamy...


Sąsiad posiał kilka dni temu marchewkę. Większość spłynęła mu na podwórko.

Strażacy z motopompą przejeżdżają tylko z posesji na posesję

Tu jeszcze u sąsiadów...

... a tu już u nas.


Jeszcze wczoraj to była utwardzona droga wjazdowa.

Piotrek nieprędko będzie mógł się tu bawić...

Cóż zamiast czytania jakiejś fajnej książki mamy wielkie sprzątanie;(

8 komentarzy:

  1. Ogromnie Wam wspolczuje. Tyle szkod, tyle lez i dodatkowych godzin pracy. Bede za Was wszystkich trzymac kciuki.
    Woda to straszny zywiol, przezylam powodz w 1997 roku i chociaz nas tak bardzo nie dotknela, to widzialam wiele tragedii, tak ze moge sobie wyobrazic, co czujesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam jak w zeszłym roku i moją wioskę zalało. Byliśmy zupełnie unieruchomieni, bo nasza polna droga stała w wodzie. A że mam w rodzinie strażaka i nie raz widziałam ile są oni w stanie zrobić, bardzo, bardzo ich doceniam ;) Strasznie Wam współczuję... Miejmy nadzieję, że żywioł już was oszczędzi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki żeby jak najszybciej żywioł przestał dokuczać Wam i sąsiadom. Wielkie brawa dla Strażaków.

    OdpowiedzUsuń
  4. Raz w życiu do mojej piwnicy wdarła się woda i wspominam to z niechęcią do dziś. Z resztą od tego czasu regularnie walczymy z wilgocią wybijającą na ścianach. Aniu, naprawdę Ci współczuję, ale i gratuluję sprawnej straży ochotniczej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby udało się ponaprawiać szkody. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  6. A niech to, jakie przygody.

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)