sobota, 30 kwietnia 2011

Z "Włóczykijką" na antypodach

Być może z tego powodu, że za granicą byłam wszystkiego ze cztery razy (najdalej w Budapeszcie) bardzo lubię czytać opowieści tych, którzy znają tego świata trochę więcej. Do tej pory największy mój zachwyt budziły podróżnicze książki Wojciech Cejrowskiego ale od kilku dni wyrósł mu dosyć poważny konkurent w osobie Marka Tomalika. Stało się to za sprawą książki „Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia”, którą miałam możliwość przeczytać dzięki wędrującej „Włóczykijce”.
Żeby książeczka miło się u nas czuła przywitał ją jeden
z pluszaków mojego synka.

Na początek słów kilka na temat wizualnej strony tej opowieści sygnowanej przez wydawnictwo „Otwarte”. Już sama okładka zachwyca a w środku jest jeszcze lepiej. Książka wydana jest na kredowym papierze, w środku jest mnóstwo zdjęć, niekiedy stanowiących bezpośrednie tło do tekstu – a są tak piękne, że nawet czytanie czarnego druku na kolorowym tle mi nie przeszkadzało, pomimo, że zasadniczo bardzo tego nie lubię. Żeby dokończyć temat zdjęć – jest to dokumentacja kilku podróży, które autor odbył na najmniejszy z kontynentów – próżno tu szukać fotografii najbardziej znanych australijskich obiektów jak choćby opera w Sydney czy aborygeńska święta skała Uluru, bardziej znana pod swoją angielską nazwą Ayers Rock. Znajdziemy zamiast tego krajobrazy buszu, piękne plaże, niepowtarzalne okazy australijskiej flory i fauny oraz portrety Australijczyków – i tych o europejskich korzeniach jak i odwiecznych mieszkańców tamtych ziem – Aborygenów.

Jeśli chodzi o warstwę tekstową to książkę pochłania się niemal jednym tchem – w moim domu gościła akurat w okresie przedświąteczno-świątecznym i muszę się przyznać, że na konto tej lektury okna umyte zostały dopiero po świętach…
Autor potrafi fascynująco opowiadać, ma ogromne poczucie humoru, dystans do samego siebie i wyraźnie widać, że kocha to co robi. Ma wokół siebie innych zapaleńców, z którymi świetnie się rozumie i może spełniać swoje pasje. Jego książka może być również doskonałym podręcznikiem dla innych wielbicieli prawdziwej męskiej przygody – można tu znaleźć mnóstwo praktycznych porad na temat jak sobie radzić na australijskich bezdrożach, na co zwracać uwagę a czego bezwzględnie unikać. Marek Tomalik nie kreuje się tutaj na jakiegoś supermena czy arcymistrza survivalu – wręcz przeciwnie udowadnia, że jeżeli dobrze i co najważniejsze rozsądnie przygotujemy się do wyprawy to mamy ogromne szanse przeżyć w Australii przygodę życia i szczęśliwie wrócić do domu.

Książkę polecam wszystkim lubiącym literaturę podróżniczą ale również tym, którzy do tej pory nie mieli okazji po tego typu opowieści sięgnąć – ten obraz Australii w pigułce z pewnością Was zachwyci. 



Książka z akcji Włóczykijka przekazana przez Wydawnictwo Otwarte

14 komentarzy:

  1. Uwielbiam podróże, więć książkę z pewnością przczytam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki pana Cejrowskiego są rozchwytywane przez moją koleżankę ze studiów. Ilekroć podróżujemy pociągiem do Szczecina, to Gocha ciągle ma jakąś przy sobie i bardzo często przytacza mi z nich coraz to pikantniejsze szczegóły. Robi to nawet wtedy, gdy sama zajęta jestem historiami o zbrodniach honorowych i nie wiem, czy powinnam śmiać się razem z nią, czy może skupiać się w pełni nad perypetiami własnych bohaterów, które z przyczyn wyższych do najweselszych nie należą. Tak, czy inaczej, nie mogę się już doczekać chwili, w której sama przysiądę do lektury książki pana Tomalika :)

    Cieszę się również, że jesteś bardzo zadowolona z możliwości przeczytania tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Annie - serdecznie polecam:)

    Lena - przez długi czas uważałam, że pan WC to oszołom straszny jest. O ile w sprawie jego poglądów społeczno-polityczno-religijnych nadal tak uważam to książki i programy podróżnicze to zupełnie inna bajka jest. Pełny zachwyt:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam okazję przeglądać książkę, bo na czytanie nie wystarczyło czasu, teraz żałuję ... ale faktycznie przepiękne wydanie, zdjęcia nie pozwalają oderwać oczu i te kolory sprawiają, że wszystko wygląda jak żywe :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję Włóczykijki:). Jak będę miała możliwość, to z chęcią przeczytam tę książkę. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna ta Włóczykijka... A i pluszak bardzo fajny :) Przyznaję, że nie przepadam za książkami podróżniczymi - próbowałam się przekonać i zaczęłam od "Blondynki u szamana" Beaty Pawlikowskiej. Znajomi gorąco polecali, czytało się świetnie - a potem wpadłam na okropne zdjęcie martwej małpki w zupie - i nic nie jadłam do końca dnia ;)) Pewnie kiedyś znów spróbuję... Może z innym autorem ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tajemnica - to "dociśnij" Lenę, żeby Cię w kolejkę wpisała, bo warto:)

    Kasandra - koniecznie przeczytaj:)

    Niedopisana - no ja akurat panią Pawlikowską niespecjalnie lubię. Przeczytałam tylko "Blondynkę na Czarnym Lądzie" i taka jakaś nijaka była. A książkę Tomalika podobnie jak Cejrowskiego czytałam z zapartym tchem.

    OdpowiedzUsuń
  8. widzę, że książka także bardzo przypadła do gustu :) ja wiem jedno, że na tej jedynej książce podróżniczej się nie skończy, niebawem postaram się przeczytać książkę Martyny Wojciechowskiej i może skuszę się na jakąś pozycję Wojciecha Cejrowskiego

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja się cieszę ogromnie, że jestem następna w kolejce ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Anek7 - mnie wcale dociskać nie trzeba :) Ona pierwsza czyta ile wlezie, a ja dowiaduje się wszystkiego na końcu ;) Kilkukrotnie chciałam jej wysłać jakąś książkę, to na mnie krzyczy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Już nie potrafię się doczekać tej lektury, bo uwielbiam literaturę podróżniczą. I wiem, że przepięknie jest wydana ta książka, bo pozostałe z tej serii też, które mam w planach kupna :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czyli nie muszę żałować, że się do niej zapisałam bo zapowiada się ciekawa lektura ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. No to czekam na książkę, też stoję w kolejce :)

    OdpowiedzUsuń
  14. oooo ja też chcę na takie antypody :)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)