Marek Krajewski - chyba najbardziej znany współczesny kryminalista. Chyba nie ma miłośnika morderczej literatury, który nie znałby chociażby ze słyszenia wykreowanych przez niego bohaterów - Jarosława Patera, Edwarda Popielskiego czy Eberharda Mocka. Z komisarzem Paterem spotkałam się przy okazji "Alei samobójców", komisarza Popielskiego jeszcze nie było mi dane poznać, natomiast z komisarzem Mockiem zetknęłam się już dwukrotnie i mam nadzieję na kolejne spotkania.
Mock jest funkcjonariuszem kripo (policja kryminalna) w Breslau. Cykl o jego przygodach liczy 5 tomów, ale oprócz tego pojawia się jeszcze w dwóch książkach z serii o komisarzu Popielskim. Mnie dane było już jakiś czas temu przeczytać tom I czyli "Śmierć w Breslau", a ostatnie dni spędziłam nad lekturą tomu czwartego pt. "Festung Breslau".
Festung Breslau - twierdza Wrocław, jeden z ostatnich bastionów hitlerowskiej obrony wiosną 1945 roku. W lutym oddziały Armii Czerwonej rozpoczęły oblężenie Breslau, które trwało do 6 maja - obie strony konsekwentnie niszczyły miasto, wyburzając i podpalając poszczególne kwartały domów, walcząc o każdą ulicę, dom, plac...
Duża część mieszkańców została przymusowo wysiedlona jeszcze zimą, ale wiele osób zostało w mieście - m.in. były komisarz Mock. 15 marca odwiedził go brat, z którym już od wielu lat nie utrzymywał kontaktu i ta wizyta rozpoczęła ostatnie śledztwo wrocławskiego policjanta. Franz Mock otrzymał anonimowy list, którego nadawca nakazuje mu udać się do pewnego mieszkania na linii frontu, gdzie będzie mógł znaleźć coś co pozwoli zidentyfikować mordercę jego jedynego syna. Eberhard wraz z Franzem udaje się pod wskazany adres i znajduje tam brutalnie zgwałconą i okaleczoną młodą dziewczynę - jak się okazuje pasierbicę hrabiny Gertrudy von Mogmitz, znanej ze swoich antyfaszystowskich poglądów arystokratki, aktualnie więźniarki obozu zbiorczego na Bergstrasse.
Przez kolejne trzy tygodnie Mock usiłuje odnaleźć sprawcę zbrodni - w mieście nękanym przez naloty i bombardowania, w mieście które powoli przestaje istnieć, wśród ludzi, którzy ludźmi są już właściwie tylko z nazwy... Mock przemierza podziemne arterie miasta, szuka dawnych znajomych, którzy mogliby mu pomóc i dokonuje swoistego rachunku sumienia...
Eberhard Mock to ktoś, kto na dobrą sprawę nie ma szans być bohaterem - cyniczny, zgorzkniały, nie waha się przed okrucieństwem, nadużywa alkoholu, jego moralność jest co najmniej wątpliwa... A jednak prawdą jest to co mówi o nim jedna z postaci występujących w książce - to jedyny sprawiedliwy człowiek w mieście. To ktoś, kto nie będzie zwracał uwagi na piekło, które się dzieje wokół niego, a całą energię spożytkuje na szukanie gwałciciela i mordercy.
Książka Krajewskiego ma jeszcze oprócz Mocka drugiego bohatera - to miasto, mordowane, niszczone po kawałku, ale broniące się do końca - topografia Wrocławia została przez autora dokładnie odtworzona i gdyby ktoś chciał, to bez problemu może sobie urządzić spacer śladami komisarza Eberharda Mocka. Na szczęście nie musi wędrować kanałami, tylko pięknie odbudowanymi ulicami i placami.
Ja w każdym razie mam nadzieję na taki spacer, bo jest to miasto, które darzę ogromnym uczuciem - w mojej prywatnej hierarchii miast polskich zajmuje miejsce tuż za ukochanym Krakowem...
Właśnie czytam tą sama książkę, więc lekturę tego posta zostawię sobie na później :) Nie wiem co jest w tym Mocku, że jest taki wredny, obleśny a i tak się lubi o nim czytać (bo na pewno nie budzi sympatii jak taki na przykład Wallander).
OdpowiedzUsuńJa też się zastanawiałam nad fenomenem Mocka. I wyszło mi, że po prostu autor go świetnie wymyślił:)
UsuńO Mocku czytałam tylko jedną książkę (Dżuma w mieście Breslau). Zaczęłam Krajewskiego właściwie "od tyłu", bo od Popielskiego. Strasznie mi się obaj podobają. Czego w sumie nie umiem logicznie uzasadnić. Może po prostu są wspaniale napisani?
OdpowiedzUsuńO, to chyba jest to - świetna kreacja bohatera. Ja mogę polecić również znajomość z komisarzem Paterem.
UsuńMock to bohater swoich czasów, żyjący zgodnie ze swoim kodeksem
OdpowiedzUsuńNiezwykle trudnych czasów, trzeba dodać.
UsuńMam słabość do Mocka. Popielski już mnie tak nie zachwycił :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero co rozpoczęłam przygodę z Krajewskim i postanowiłam, że zrobię to po kolei, jestem więc po "Śmierć w Breslau". Też polubiłam Eberharda pomimo jego wielu wad. Może to, że nie jest taki idealny dodatkowo do niego przyciąga?
OdpowiedzUsuń