wtorek, 4 czerwca 2013

Rodzic archeolog to prawdziwy skarb

Co jakiś czas różne mądre osobistości załamują ręce nad stanem czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży. Aby podnieść poziom tegoż organizowane są rozmaite szkolenia, projekty, granty czy coś tam jeszcze - oczywiście dla dorosłych. Chyba po to, żeby liczba zawodzących nad nieczytatym młodym pokoleniem się zwiększyła, bo w grupie to zawsze przyjemniej jojczyć...
O tym, że lektury nie do końca przystają do tego co dzieci interesuje, o tym, że niestety, nie wszyscy nauczyciele potrafią zarazić pasją czytania, o tym, że biblioteki nie mają funduszy na zakup nowości to wiadomo powszechnie i nie ma się nad czym rozwodzić, bo choćbym tu nie wiadomo jaki elaborat napisała to i tak tego nie zmienię. 
Co zatem robić? Cóż, trzeba szukać, szukać, szukać aż się znajdzie wśród oferty wydawniczej coś co naszego milusińskiego zainteresuje. Nie ma lekko;)

Zupełnym przypadkiem, za namową pewnego znajomego księgarza, kupiłyśmy w ubiegłym roku do naszej szkolnej biblioteki cztery tomy "Kronik Archeo" autorstwa Agnieszki Stelmaszyk. Starannie wydane, w twardych, kolorowych okładkach bardzo ładnie prezentowały się na półce, tyle, że jakoś  nie było tłumu chętnych poznać je czytelników. Karta się odwróciła, kiedy, trochę na siłę, wcisnęłyśmy pierwszy tom jednemu z naszych stałych bywalców. Po weekendzie chłopak przyszedł i poprosił o kolejny tom wszem i wobec głosząc, że bardzo fajna ta książka. Zaraz znalazł się inny chętny i od tej pory "Kroniki" są w ciągłym ruchu, a my zostałyśmy zmuszone do zakupu tomu piątego;)

Tak wygląda target docelowy "Kronik"
po wysłuchaniu pierwszego tomu
Bohaterami cyklu jest piątka dzieci: Bartek i Ania Ostrowscy oraz Mary Jane, Jim i Martin Gardnerowie. Państwo Ostrowscy oraz pan Gardner są światowej sławy archeologami, specjalizującymi się w historii starożytnego Egiptu, często razem pracują, więc nic dziwnego, że ich dzieci znają się i przyjaźnią. zdarza się też, że dzieciaki mają możliwość obserwować pracę rodziców, a przy okazji przeżyć wspaniałe, choć niebezpieczne przygody. Młode pokolenie jest niezwykle przedsiębiorcze, potrafi mocno zewrzeć szyki i bez większego problemu pokonać nie tylko groźnych przestępców i złodziei dzieł sztuki, ale nawet dają radę wywieść w pole pannę Ofelię Łyczko, najbardziej zasadniczą spośród opiekunek.
W pierwszym tomie swoich przygód dzieciaki szukają grobowca królowej Nefertiti, w drugiej złotej rzeźby pochodzącej z mitycznej Atlantydy, w kolejnej krzyżackiego skarbu, czwarty tom przenosi ich do Japonii, gdzie kilka osób toczy zawziętą walkę o wachlarz młodości, wreszcie w tomie piątym ruszają przez Australię, tropem zbiega z kolonii karnej, który miał ponoć dotrzeć do Diamentowej Doliny. Dla porządku dodam, że właśnie ukazał się tom szósty, którego akcja osnuta jest wokół skarbu Wikingów.

"Kroniki Archeo" przeznaczone są właściwie dla dzieciaków w wieku 8-10 lat, aczkolwiek bardzo chętnie czytali je również gimnazjaliści. Ich największą zaletą jest wartka akcja, przygoda, trochę niebezpieczeństwa i sporo uśmiechu, a to głównie za sprawą Jima i Martina.
Jako, że książki siłą rzeczy dotyczą historii to sporo w nich określeń, nazw czy nazwisk o których przeciętny 10-latek raczej nie słyszał. Nie stanowi to jednak żadnego problemu - w tekście umieszczone jest mnóstwo ilustracji, a na marginesach można znaleźć przystępne objaśnienie nieznanych pojęć.

Kilka dni temu Bazyl na swoim blogu pisał o pierwszym tomie "Kronik" i przy okazji wspomniał o ilustracjach, że są w typie "martynkowym" - cóż nie każdy taki typ plastycznej ekspresji lubi. Mnie jakoś specjalnie w zębach nie zgrzytają, aczkolwiek, nie ma co ukrywać, są kiczowate. A tak przy okazji - w pewnym momencie zaczęłam mieć całkiem niezłą zabawę, odgadując do jakich gwiazd ekranu są podobne osoby uwiecznione na obrazkach. Rozpoznałam m.in. Edytę Olszówkę i Collina Firtha...

Piotrkowi, który wysłuchał pierwszego tomu jak na razie się podoba, mnie właściwie też, chociaż tom czwarty to trochę chyba za bardzo odjechany jest. Ale z drugiej strony ja sama niedługo zacznę być zabytkiem, więc się może nie powinnam wypowiadać na temat literatury nie dla mnie przeznaczonej...

Dzieć, czyli target docelowy, mówi, że fajne - i tego będziemy się trzymać:)


6 komentarzy:

  1. Jak dzieć mówi, że fajne, to nie ma co się czepiać, że odjechane. A "Dziady" to niby nie odjechane? :)

    Może trzeba po bibliotekach organizować takie akcje popularyzujące konkretną książkę wśród konkretnych odbiorców, a nie tak jak teraz - ogólnie wszystko dla wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda że w blogrze nie ma opcji lubię to. Pstryknąłbym przy twoim komentarzu :)

      Usuń
  2. Podobne książki o przygodach młodych ludzi wśród archeologów napisł przed laty Eugeniusz Paukszta ("Amfory spod Halikarnasu","W cieniu Hetyckiego Sfinksa"), ale to dla młodzieży ze starszych klas i trochę trąci "myszką".

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem wielka fanka tej serii, niedługo wywiad z autorka u mnie na blogu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiałem się wczoraj, skąd taki ruch na moim blogu i teraz już wiem :D Zobaczymy czy po tym rodzimym wstępie uda się drugie podejście do "Ulyssesa Moore'a" :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapamiętać, koniecznie zapamiętać:) Mój Władek ma na razie 4, ale czas śmiga jak szalony, więc już zapisuję co fajniejsze tytuły:)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)