sobota, 21 marca 2015

Szwarc, mydło i powidło, czyli notka o wszystkim i o niczym

Miałam takie piękne plany, żeby pisać tak chociaż co drugi dzień, tym bardziej, że byłoby o czym. Jednakże życie się na mnie uwzięło i funduje mi rozmaite przypadłości (najczęściej chorobowo-rodzinne), a jak już wydawało się, że wszystkie możliwości pechowe zostały wyczerpane to przywaliło z drugiej strony. Znaczy się z zawodowej. Bo oto zawisło nade mną (i nad całym naszym gimnazjum) złowrogie widmo ewaluacji zewnętrznej. Kto nauczyciel, ten wie o co mi chodzi, kto nie wie, niech się cieszy, że nie musi tego paskudztwa przechodzić. Produkuję aktualnie jakieś papierzyska nikomu na nic nie potrzebne, zastanawiam się co może być w ankietach, które będzie trzeba wypełniać i noszę się z zamiarem ofiarowania gustownej świecy św. Judzie Tadeuszowi (któren jest, jak wiadomo, patronem od spraw beznadziejnych), żeby mnie nie wylosowano do hospitacji...

A tu się tyle dzieje w naszym blogowym zakątku. Chociażby dyskusje nad naszą blogerską przyszłością i nad jej ewentualnym rozwojem. Wyłapałam trzy wpisy - Szyszki, Oisaja i Elenoir, ale pewnie jest tego więcej. Na razie nie mam głowy do zmian (i prawdę mówiąc nie bardzo widzę potrzeby takowych), ale jak się w pracy gorący okres przewali, a mój młodszy siostrzeniec będzie miał chwilę czasu, to może coś z wyglądem pokombinujemy? Chociaż mnie się te niebieskości bardzo podobają.

No dobra, ponarzekałam, a teraz się pochwalę - kupiłam sobie na urodziny kilka powieści, przede wszystkim "Do trzech razy Natalie" Olgi Rudnickiej i odrabiam się z "recenzyjnymi" książkami, żeby zobaczyć co wymyśliły Sucharskie. Bardzo jestem ciekawa :)


Czytałam ostatnio do posiłków (wiem, że to nieelegancko, ale nie umiem się odzwyczaić) "Wnuczkę do orzechów" - najnowszy tom "Jeżycjady" Małgorzaty Musierowicz. Książka ma różne opinie, chociaż wydaje mi się, ze przeważają te w tonie negatywnym. Mnie się raczej podobała, chociaż mało w niej mojej ulubionej Gabrysi. Momentami wesoła, chwilami nostalgiczna historia Dorotki Rumianek i jej znajomości z dwoma przedstawicielami najmłodszego pokolenia Borejków (właściwie to już nie Borejkowie, tylko Stryba i Pałys) toczy się leniwie jak gorące wakacyjne dni, przerywana od czasu do czasu burzą z piorunami (nic dziwnego, skoro stałym elementem krajobrazu jest Ida z Borejków Pałysowa). Jedno mnie jednak w tej książce drażniło, a mianowicie Ignacy Grzegorz. Już w poprzednich tomach był postacią wzbudzającą we mnie mieszane uczucia, ale tam był jeszcze dzieckiem, a młodocianemu wiele można wybaczyć. Jednak teraz IG jest dorosłym facetem, studentem historii sztuki a zachowuje się jak ostatnia rozmemłana łajza... Małe Rojki są dojrzalsze od niego.Jakim cudem Gabrysia,rozsądna i rzeczowa, wychowała takiego niezgułę? Czekam na sugestie;)

Byłam w tym tygodniu dwa razy w kinie - raz z dzieckiem własnym na "Osiedlu bogów", kolejnej  (tym razem animowanej) odsłonie przygód Asterixa i Obelixa, a raz z dzieckami cudzymi na "Disco Polo".


Film pierwszy serdecznie polecam - tak dzieciakom, jak i ich rodzicom. Galowie w formie, Rzymianie też, Julek Cezar momentami demoniczny (ach, Piotr Fronczewski to ma cudny głos...) - ogólnie fajne i bawiliśmy się świetnie.



Co do filmu drugiego - to przyznaję, że też się całkiem nieźle bawiłam. Początki disco polo świetnie pamiętam, bo w latach 90-tych była już osobą całkiem dorosłą, więc trochę liczyłam na taką podróż w przeszłość. No, wspominek może wiele nie było, ale i tak sporo symboli tamtych lat wyłapałam.

Już po obejrzeniu filmu poszperałam w necie na okoliczność recenzji i szczęka opadła mi z wrażenia. Ja odebrałam film jako pastisz, satyrę na polską wizję "amerykańskiego snu", zabawę konwencją i możliwość pokazania fenomenu muzyki, która pomimo spychania jej gdzieś zupełnie na bok i wręcz udawania, że wcale nie istnieje, ma się całkiem dobrze i cały czas się rozwija (w sensie, że wciąż powstają nowe zespoły). Tymczasem niektórzy recenzenci doszukują się w tym filmie jakiejś misji i filozofii,mało nie porównują z "Idą" czy "Bogami" - no w tym drugim przypadku można ewentualnie porównywać kreacje aktorskie Tomasza Kota czy Piotra Głowackiego. W jednym z artykułów (bodajże z "Wyborczej") autor pastwi się nad tekstami piosenek i odsyła ich twórców na konsultacje do polonisty ze szkoły oraz bije na alarm, że dzieci powinno się chronić przed tego typu muzyką. Chyba szanowny pan dziennikarz nie ma dzieci, bo jakby miał to by wiedział, że one raczej disco polo nie słuchają, tylko hip-hop i rap. A tak przy okazji - już chyba wolałabym, żeby Piotrek wracając ze szkoły wył "Ja uwielbiam ją" niż "Hera, koka, hasz", bo tej zaangażowanej pieśni nauczył się ostatnio od kolegów i z dumą ją zaprezentował w domu. Rozmowa była długa i poważna...

15 komentarzy:

  1. Mnie "Wnuczka do orzechów" bardzo przypadła do gustu. Chętnie obejrzałabym "Asterixa i Obelixa".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się też podobała ta książka i nie do końca rozumiem o co chodzi jej krytykom - ciepła, trochę zwariowana historia - typowa "Jeżycjada" ;)

      Usuń
  2. Jeszcze św. Rita ponoć te sprawy beznadziejne potrafi uratować, masz blisko bo w kościele Katarzyny na Kazimierzu :-) A poważnie: o ileż byłoby lepiej, gdyby nauczyciele mogli się skupić na... uczeniu i temu poświęcać najwięcej czasu. Trzymam kciuki za - na ile to możliwe - spokojny i bezstresowy przebieg procedur.
    Dyskusje nad blogosferą niespecjalnie dotyczą takich outsiderów jak ja, niemniej przeczytałam fragmenty rozmowy w Tramwaju i spodobało mi się zdanie jednego z wypowiadających się blogerów, mniej więcej takie, że kiedy motywacja zewnętrzna zastępuje tę wewnętrzną, to już jesteśmy na przegranej pozycji.
    Moim zdaniem najważniejsza jest pasja - i Ty ją masz. A czy kolor niebieski, czy inny to drugorzędne... (niebieski mi się podoba :-) Lubię blogi, gdzie można się skupić na treści, nie na dziesiątkach okienek, paneli, galerii, nagle powiększających się pod kursorem zdjęć etc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O św. Ricie słyszałam, natomiast nie wiedziałam, że w Krakowie ma swoje miejsce. Tak więc dziękuję za informację :)

      Co do mojej pracy, to przyznam, że coraz częściej jestem zwyczajnie zniechęcona. Więcej, mam wrażenie, że mogłabym nic nie robić (w sensie uczyć) ale jakbym miała pięknie wyprowadzone papierki (których organicznie nie znoszę i wiecznie mi czegoś brakuje...) to byłabym wzorowym trybikiem w oświatowej maszynie. Kiedy zaczynałam pracę (już ponad ćwierć wieku minęło od tego czasu) to było zupełnie inaczej...

      Nie zamierzam kombinować z jakimiś skaczącymi, błyszczącymi i grającymi gadżetami - to raczej nie moja stylistyka. Młody coś tam obiecał pokombinować przy nagłówku, żeby był bardziej osobisty. Ale to dopiero bliżej wakacji pewnie będzie.

      Usuń
  3. Trzymam kciuki za ewaluację - moja szkoła przeszła ten wymysł, rodem z innej galaktyki, już jakiś czas temu, dlatego wiem co to i nie zazdroszczę. Co do Disco -
    Polo-ten film to naprawdę świetna komedia, satyra w każdym calu. Niestety krytycy to chyba mają już jakieś zboczenie - nie patrzą na filmy okiem normalnego zwykłego człowieka, tylko wymyślają niestworzone historie. Jak czytam ich recenzje to zastanawiam się czy znam język polski i czy potrafię czytać- bo to co czytam, ma się nijak do naszego języka, do tego czego mnie uczono w szkole - jak ma wyglądać recenzja. A tak nawiasem mówiąc, co krytycy wyrabiają teraz, po Oskarach, z "Idą" to ludzkie pojęcie przechodzi. Koszmar!
    Pozdrawiam! Jola z Mazowsza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za dobre słowo :)

      Tak sobie myślę, że ta "Ida" pomimo oczywistej chwały jaką jest ów osławiony Oscar to narobiła więcej złego niż dobrego. Po pierwsze spory wokół spraw ideologicznych (no, awantury wokół "Pokłosia" raczej nie przeskoczą) a po drugie jakieś takie przeświadczenie, że skoro mamy TAKI film to wszystka inna produkcja filmowa powinna osiągać nie wiadomo jakie wyżyny. Tymczasem zwykły widz idzie do kina w celu rozrywkowym najczęściej - bo życie w większości nas jakoś nie nastraja optymistycznie, więc chociaż niech przez te kilkadziesiąt minut się pośmieje i ogólnie odpręży.

      Usuń
  4. Współczuję ewaluacji (znam ten ból). Niestety nie ma innego sposobu na ten rodzaj plagi egipskiej jak zacisnąć zęby i walczyć o przetrwanie. Nie chcę straszyć, ale niektórym to się jeszcze śni po latach - nawet jak się już wymiksowali na emeryturę.
    Pozdrawiam pozytywnie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to chyba tej osławionej emerytury nie doczekam... Jestem pierwszym rocznikiem, który nie może przejść na tę wcześniejszą :(
      Tak, że jawi mi się szkolne dożywocie.

      Całe szczęście, że lubię to co robię. I moje dzieciaki, chociaż dają popalić, też lubię :D
      Tylko ewaluacji nie lubię.

      Usuń
  5. No mnie Wnuczka nie zaczarowała, ale za to nie mam pojęcia kiedy byłam w kinie ostatnio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie bym też w kinie nie była gdyby nie dziecko własne i moje klasowe diablęta.
      Grunt to motywacja :)

      Usuń
  6. Ooo, kogoś też denerwuje takie obrazowanie Ignasia (i to już od kilku książek). W "Imieninach" - o ile dobrze pamiętam - był jeszcze całkiem sympatyczny, a potem autorka zrobiła z niego mameję... niedobrze :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjątkowo niemiły ten Ignaś... A przecież i Gabrysia i Grześ są w porządku. Może go podmienili w szpitalu???

      Usuń
    2. Hm... a może to tajemnicze wpływy niejakiego Janusza P.? :)

      Usuń
  7. Ignasia nie znoszę (i też zastanawiam się jakim cudem może być to syn Gabrysi) a Wnuczkę bardzo polubiłam. :) I cieszę się, że nie jestem w tych odczuciach osamotniona :)
    A na Asterixa iść zawsze warto :)
    Co do ewaluacji - trzymamy kciuki i życzymy wytrwałości (szczególnie przy takiej ilości papierologii, która obowiązuje we współczesnej szkole).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za dobre słowo :)

      Też się cieszę, że jest nas więcej, chociaż wolałabym, żeby się ten Ignacy uczłowieczył i wreszcie dorósł. Bo wrażliwość wrażliwością, ale u niego to już zakrawa na patologię.

      A Asterixa uwielbiam jeszcze od czasów dzieciństwa, kiedy poznaliśmy się przy okazji komiksów :)

      Usuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)