poniedziałek, 29 czerwca 2015

Powrót do Wilżyńskiej Doliny

Cztery lata temu, w początkach mojej blogowej działalności miałam okazję przeczytać znakomitą książkę Anny Brzezińskiej pt. "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny". Wyraziłam wtedy życzenie, że chętnie poznałabym drugą cześć przygód Babuni Jagódki, a zacne grono blogerów utwierdziło mnie w tym postanowieniu, zachwalając wielkim głosem "Wiedźmę z Wilżyńskiej Doliny". W niedługim czasie udało mi się nabyć rzeczoną publikację i, zamiast zabrać się do niej ze skutkiem natychmiastowym, odstawiłam ją na półkę. I tak "Wiedźma" przez kolejne miesiące i lata łapała kurz... Na szczęście w ubiegłym tygodniu nadszedł jej czas.

"Wiedźma", podobnie jak "Opowieści" jest zbiorem opowiadań o mieszkańcach wioski zagubionej gdzieś u podnóża Gór Żmijowych. Ich akcja osadzona jest kilka lat po wydarzeniach opisanych w pierwszym tomie przygód Jagódki.
Wojna, która toczyła się gdzieś w świecie wreszcie się zakończyła. Z dróg zniknęli żołnierze i pospolici grasanci, część wcielonych do armii parobków wróciła, o innych słuch zaginął, chłopi mogli wreszcie spokojnie uprawiać swoje pola - kraj podnosił się z wojennej pożogi. Również Wilżyńska Dolina zaczęła odżywać - nie ucierpiała może zbytnio, bowiem Babunia otoczyła swoją wioskę ochronnym czarem. Pojawili się co prawda rozmaici oczajdusze, złodzieje i zbójcy, ale tych spętał również wiedźmi czar - nie są w stanie opuścić doliny i muszą zastąpić gospodarzy, których zabrała wojna.

Ponieważ "Opowieści" były lekkie, nieco rubaszne i bardzo zabawne po "Wiedźmie spodziewałam się mniej więcej tego samego. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że główna bohaterka niby ta sama, postacie drugoplanowe w większości te same, wieś też niewiele się zmieniła, jednak książki w żaden sposób nie można zaliczyć do lektur "lekkich, łatwych i przyjemnych".
"Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny" to gorzka refleksja na temat ludzkich ułomności, to opowieść o dążeniu  do władzy, chociażby tylko we własnym obejściu, to obraz ciemnoty i okrucieństwa. Zdarzają się co prawda zabawniejsze momenty, ale to taki humor podszyty goryczą - Babunia Jagódka jakby straciła cierpliwość i sympatię do wilżyńskiego ludku, separuje się od wieśniaków, a do akcji wkracza dopiero wtedy, kiedy problem zaczyna dotyczyć jej osobiście. 

Porównując obydwie książki o Wilżyńskiej Dolinie nie bardzo jestem w stanie powiedzieć, która bardziej przypadła mi do gustu, i które wcielenie wiedźmy jest mi bliższe. Jednak uważam, ze obydwie odsłony przygód Babuni Jagódki warte są przeczytania.

2 komentarze:

  1. Aniu, pod Twoim zgłoszeniowym kometarzem wyzwaniowym odpisałam Ci, to ważne, zerknij proszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie zaintrygowała tam Babunia, która się na moment odsłania i widać jej poprzednią/rzeczywistą postać. To ślad zaledwie, mgnienie oka i w zasadzie nic nie widać.
    Pytałam autorki, kim naprawdę jest Babunia. Nie chciała odpowiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)