Agatha Christie w swojej "Autobiografii" napisała, że najlepsza objętość dla powieści kryminalnej to około 200 stron. Wątek nie jest wtedy zbyt rozciągnięty, nie ma miejsca na jakieś dygresje a czytelnik nie zdąży się znudzić. Ja do tego jeszcze dodam, że te 200 stron spokojnie można przeczytać w ciągu popołudnia lub wieczoru i nie trzeba zarywać nocy, żeby się dowiedzieć "Kto zabił?".
Hanna Winter to niemiecka dziennikarka i pisarka, autorka dwóch książek , z których jedną pt. "Giń" będzie można już od 1 października znaleźć na księgarnianych półkach. Nie wiem, czy autorka wzięła sobie do serca radę królowej kryminału, czy sama doszła do takiego wniosku - dość na tym, że książka to lektura w sam raz na jedno popołudnie lub wieczór. I dobrze, bo wciąga od samego początku i nie wyobrażam sobie, że musiałabym ją odłożyć przed dobrnięciem do finału...
Berlinem wstrząsa seria makabrycznych morderstw, których ofiarami są młode kobiety. Sprawca porywa je, poddaje okrutnym torturom a następnie zabija przy pomocy noża do filetowania mięsa. Przypadkowe ofiary mają jedną cechę wspólną - podobny typ urody. Kolejną ofiarą "Wypruwacza" miała się stać Lara Simons, właścicielka niewielkiej kawiarni. Lara miała jednak więcej szczęścia niż jej poprzedniczki i udało się jej uwolnić. Niestety morderca wiedział o niej niemal wszystko i jedynym wyjściem dla Lary i jej córeczki stał się program ochrony świadków.
Minęło 6 lat. Lara, teraz Karolina Wöhler, mieszka na Rügen, ułożyła sobie życie z Frankiem Burlacherem właścicielem niewielkiego pensjonatu i stara się zapomnieć o koszmarze sprzed lat. Niestety, przeszłość nie daje się odsunąć w niepamięć, a przypadkowy autostopowicz i znaleziona w starej szopie czapka bejsbolówka sprawiają, że do Lary dociera straszliwa prawda - "Wypruwacz" ją odnalazł...
Akcja książki toczy się w dwóch planach czasowych - wiosną 2011 roku oraz na przełomie lat 70-tych i 80-tych ubiegłego wieku. W tamtym okresie kształtowała się bowiem osobowość przyszłego seryjnego mordercy, wtedy zabił po raz pierwszy, z tej retrospekcji dowiadujemy się dlaczego robi to co robi.
Hanna Winter stworzyła wciągającą, mroczną i trzymającą w napięciu historię. Do samego końca nic nie jest jasne, czytelnik gubi się w domysłach, bo właściwie każdy mężczyzna z którym styka się Lara w ciągu tych kilku dni może być mordercą a pojawiające się kolejne ślady i poszlaki za każdym razem wskazują na kogoś innego...
Jednej rzeczy mi w tej powieści brakowało - psychologiczny portret zabójcy, jest tylko naszkicowany, brak mu pogłębienia, wiemy dlaczego zabija, wiemy jak to robi, ale próżno by szukać informacji o jego reakcji na popełniane zbrodnie. Ale z drugiej strony to kryminał a nie dramat psychologiczny...
Serdecznie polecam, nie tylko wielbicielom gatunku:)
Za książkę serdecznie dziękuję
czytałam :)
OdpowiedzUsuńmimo paru niedociągnięć, książka dobra, może spokojnie ją polecić :)
O, dobrze, że ksiązka nie jest długa, bo przy kryminałach rozciąganie wątków i wydłużanie historii nie jest dobre, lepiej szybko poznać zakończenie :D Podoba mi się podzielenie akcji na przeszłość i teraźniejszość, lubię retrospekcje. No i trudnośc z odgadnięciem tozsamości zbrodniarza dodatkowo zachęca :)
OdpowiedzUsuńMnie również ta długość odpowiada, w tej książce spodobał mi się najbardziej fakt, że autorka nie od razu wyjawiła kto jest mordercą, a właściwie to nabierałam się za każdym razem. Czytałaś może poprzednią książkę autorki?
OdpowiedzUsuńMiałam ogromną chęć na tę książkę. Bardzo lubię to wydawnictwo, ale teraz nie jestem przekonana. Lubię dobrze sportretowane sylwetki bohaterów.
OdpowiedzUsuńA ja się obawiam, że po przeczytaniu tylko Twojej recenzji już mi się to przyśni, taka pierdoła jestem, czułam to w gardle, przy czytaniu. Ale co najgorsze, gryzie mnie, bo chcę wiedzieć, dlaczego on to robił? Cóż, może u kogoś, kto czytał, będzie spoiler (fuj) ;-) i zaspokoję swoje głupawe chciejstwo.
OdpowiedzUsuńJuż czuję dreszczyk emocji. Chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńCzeka na mnie cierpliwie na półce, ale zbiera same pozytywne recenzje, więc jutro, najpóźniej pojutrze się za nią wezmę;)
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu słyszę o tej ksiązce i to same pozytywy. Zakoduję sobie:)
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco. Z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKażda ksiązka ma jakieś minusy,ale wydaje mi się,że warto po nia sięgnąć.
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o dzisiejsze kryminały, a te niegdysiejsze - właśnie mam Larssona w torebce, śniadanie musiałam wziąć do siatki, bo już nie było w torebce miejsca;) Taka A. Christie miała mały format i niewielką ilość stron, więc nawet do kieszeni się mieściła:)
Nóż do filetowania to chyba modne narzędzie zbrodni ostatnio. Jestem świeżo po lekturze "Siostry" Rosamund Lupton i tam również występował :)
OdpowiedzUsuńKryminał, o którym wspominasz wzbudził me wielkie zaciekawienie. Zresztą ja jestem wielką fanką tego gatunku i żadnej ciekawej premiery nie przepuszczę. Dziękuję za tę recenzję!
Pozdrawiam!
Rzadko piszę taki komentarz, ale teraz po prostu muszę: to książka dla mnie :) rozejrzę się. Dzięki za polecenie :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, jak tylko trafi w moje ręce :)
OdpowiedzUsuń