********************************************************************
Po drugie - dotarła do mnie kolejna książka z akcji "Włóczykijka" - "Chichot losu" Hanki Lemańskiej. Bardzo jestem jej ciekawa, bo słyszałam tak sprzeczne opinie, że zupełnie nie wiem na co mam się przygotowywać...
Śliczne te nowe impresjonistyczne zakładki:) |
***************************************************************
Po trzecie stosisko, które budowało się w ciągu ostatnich dwóch tygodni:
Od góry patrząc:
- "Chichot losu" H. Lemańska - Włóczykijka;
- "Gra o tron" i "Starcie królów"G.R.R. Martin - z biblioteki;
- "Planeta według Kreta" J. Kret - niespodziewajka od PWN;
- "Dobra krew" M. Skopek - od PWN - recenzja już parę dni temu się pojawiła;
- "Trzy boginie" N. Roberts - od Weltbild Świata Książki - się właśnie czyta:
- "Szpady kardynała" P. Pevel - od Weltbild Świat Książki
- "Giń" H. Winter - od Fabryki Słów i Syndykatu ZwB - przeczytane, opinia się pisze;
- "Czy ten rudy kot to pies" O. Rudnicka - zakup własny;
- "Ostatni raz" A. Gavalda - kupiony za ułamek ceny w ramach "Szczęśliwej 13-tki" Weltbildu
- "Zabójcze wibracje" C. Cussler - j.w.
- "Żywoty świętych w arcydziełach malarstwa" - j.w.
Wszystkie książeczki cieszą oko, ale największy sentyment wzbudzają "Zabójcze wibracje" - to było pierwsze moje spotkanie z Clivem Cusslerem i jego najsłynniejszym bohaterem Dirkiem Pittem. Od dawna chciałam ją mieć i teraz się udało:)
***************************************************************
Po czwarte:
Co jakiś czas pojawiają się nowe wyzwanie tworzone przez blogerów - o jednym z nich chciałabym tutaj napisać, Jego pomysłodawczynią jest Honorata z bloga Książki Ja i Pan Kot
Otóż nie da się nie zauważyć, że większość opinii pojawiających się na blogach dotyczy książek najnowszych, premier czy wręcz zapowiedzi wydawniczych, żeby nie być gołosłownym na 9 zrecenzowanych przeze mnie w sierpniu (do dzisiaj oczywiście) książek - 4 to tegoroczne premiery a 2 ujrzały światło dzienne w 2010 roku. A współpracuję raptem z czterema wydawnictwami... Trzy pozostałe nieco równoważą te świeżynki, bo to już klasyki są, ale fakt pozostaje faktem - nowości przeważają. I tak jest na większości blogów...
A przecież jest masa książek napisanych i wydanych kilka, kilkanaście czy wręcz kilkadziesiąt lat temu - część nadal chętnie czytana ale wiele już trochę zapomnianych.
I po to by przypomnieć te starsze książki zrodził się pomysł "Tygodnia bez nowości" - chodzi o to, aby w pierwszym tygodniu miesiąca przeczytać i zrecenzować dowolną książkę, która ukazała się w Polsce przed 2000 rokiem - za tydzień rozpoczyna się wrzesień, może ktoś z Was drodzy odwiedzacze tego bloga też dołączy z jakąś pasjonującą, choć nieco przykurzoną lekturą?
ciekawy stos :)
OdpowiedzUsuńo gratuluję włóczykijki :) sama jedną goszczę u siebie :)
pozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRównież biorę udział w wyzwaniu "Tydzień bez nowości" i pragnę Was gorąco zachęcić do przyłączenia się do niego. Nie samymi nowościami czytelnik żyje. :) Można przypomnieć sobie jakąś książkę czytaną wieki temu bub odkryć coś starego, a dla nas - nowego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Stosik ciekawy, najbardziej interesuje mnie "Giń". Co do wyzwania, także biorę udział, tym bardziej, że dość często zdarza mi się czytać "starocie". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGdybym trafiła w bibliotece na książki Martina, to chyba dostałabym zawału - uroki małych miejscowości ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Rudnickiej. Chcę poznać tę autorkę lepiej, ale jak na razie skończyło się na jednej książce.
U mnie tydzień bez nowości trwa przez większą część roku :) Owszem, zdarza mi się sięgnąć po jakiegoś "świeżaczka" ale sporadycznie, jak już coś mnie bardzo, bardzo zaintryguje. Lubię książki, które "przetrwały próbę czasu".
OdpowiedzUsuńA niech to, myślałam, że piszę o starociach, ale przejrzałam bloga i okazało się, że jednak nie!
OdpowiedzUsuńPoprawię się, niekoniecznie wyzwaniowo, ale tak dla samej siebie.