czwartek, 28 lutego 2013

Powstanie niewolników w wersji light

Halina Rudnicka to jedna z autorek mojego dzieciństwa - głównie za sprawą "Chłopców ze Starówki", która to książka była lekturą obowiązkową, bodajże w klasie VI szkoły podstawowej. Czytałam pewnie jeszcze jakieś inne jej książki, bo mi się w głowie kołaczą jakiś Szumigaj i Tumigraj, Janek Krasicki i chyba Hanka Sawicka (ale jej to nie jestem pewna...).
Wymienione wyżej książki na dzień dzisiejszy są już niemal całkowicie zapomniane, ale jest jedna, którą od czasu do czasu zalecają jako lekturę nauczyciele historii, a mianowicie "Uczniowie Spartakusa". Z jakichś moich dawnych zapisków wynika, że w czasach szkolnych ją czytałam, ale pod groźbą szkód na zdrowiu nie byłam w stanie powiedzieć czegoś konkretnego o tej książce -no może poza tym, że wiem kto zacz tytułowy Spartakus. A ponieważ w związku z wyzwaniem  "Trójka e-pik" trzeba było coś o niewolnikach przeczytać to postanowiłam sobie odświeżyć ksiżkę Haliny Rudnickiej.

Głównym bohaterem jest chłopiec imieniem Kalias. Z pochodzenia jest Grekiem i miał to nieszczęście, że wraz z matką zostali porwani przez piratów. Trafiają na targ niewolników i tam zostają rozdzieleni - chłopak trafia najpierw do niejakiego Kwintusa Waryniusza, a później po wielu perypetiach dostaje się do szkoły gladiatorów, gdzie poznaje Spartakusa. Niedługo po tym wybucha powstanie niewolników na czele którego staje właśnie Spartakus.

Książka dosyć wiernie opisuje dzieje tego największego zrywu niewolników, a autorka trzyma się faktów historycznych. Niestety jakoś mnie ta książka nie porwała, bo trochę nudnawa jest - być może dlatego zupełnie jej nie pamiętałam ze swoich czasów szkolnych.
Autorka operuje schematami - Rzymianie są zepsuci, okrutni i głupi zaś niewolnicy dobrzy, uczciwi i szlachetni, Kaliasowi i jego przyjaciołom wszystko się udaje zaś ich przeciwnicy zaliczają nieustane wpadki. Jak już wspomniałam, autorka trzyma się najważniejszych faktów, więc (jak pewnie pamiętamy z lekcji historii) powstanie upada a Spartakus ponosi okrutną karę, ale tu gdzie się tylko da mamy szczęśliwe zakończenie - dobrzy zostają nagrodzeni w ten czy inny sposób, natomiast źli ponoszą zasłużoną karę.
Jako, że książka przeznaczona była dla młodzieży szkolnej więc pozbawiona jest niemal całkowicie drastycznych opisów zarówno z życia Rzymian jak i traktowania niewolników - dla porównania chociażby barwne opisy w "Qvo vadis" Sienkiewicza.

Lubię takie powroty do literatury okresu dzieciństwa i wczesnej młodości, aczkolwiek zdarza się rozczarowanie - książka, którą dawno temu się zachwycałam, bohaterowie, którzy powodowali żywsze bicie serca dzisiaj już nie wzbudzają takich emocji. 
Tak niestety jest w wypadku tej książki...



9 komentarzy:

  1. Chyba mnie ta książka ominęła w szkole, bo kompletnie jej nie kojarzę. No i pewnie tak zostanie, bo do historii mnie nie bardzo ciągnie, a i Twoja recenzja nie zachęca do lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo młodsze pokolenie już raczej Rudnickiej nie czytało...

      Usuń
  2. A mnie się nawet podobało, niegdyś, chociaż Chłopcy ze Starówki chyba lepsi:)A propos Chłopców - czytałaś Tarninę Szczygła? Podobne klimaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Chłopcy" mi się podobali i to bardzo, bo pamiętam, że do nich kilka razy wracałam.
      Szczygła niestety nie czytałam - ja też po trosze jestem ZWL;) Ale wszystko przede mną:)

      Usuń
    2. Tylko nie wiem, czy do Szczygła to nie trzeba mieć 12 lat:) Bo jak powtarzałem później, to już nie było to. Ale spróbuj.

      Usuń
    3. A to może jeszcze trochę poczekam - jak zacznę dziecinnieć na starość to będzie jak znalazł;)

      Usuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)