niedziela, 16 czerwca 2013

Zagmatwane losy wielkiego ucznego

Kim był Jan Czochralski?
Cóż na to pytanie pewnie niewielu z Was, drodzy czytelnicy, potrafi odpowiedzieć. Żaden wstyd - ja też nie miałam pojęcia o życiu i dorobku tego człowieka dopóki nie przeczytałam jego biografii, której autorem jest dr Paweł E. Tomaszewski, pracownik naukowy wrocławskiego oddziału PAN, od kilkudziesięciu lat zbierający materiały dotyczące tego światowej sławy uczonego.

Siedzę teraz przed ekranem komputera, obok leży telefon komórkowy, mąż ogląda coś w telewizji a dziecko słucha jakiejś bajki na CD - i już jestem świadoma, że wszystkie te elektroniczne ustrojstwa zawdzięczamy w dużej mierze profesorowi Czochralskiemu, którego odkrycia w dziedzinie krystalografii (tzw. "metoda Czochralskiego") dały podwaliny dzisiejszej elektronice i elektrotechnice.
Jak to więc jest możliwe, że nawet przypadkiem nie słyszałam do tej pory tego nazwiska?
Cóż w dużej mirze winna jest temu nasza historia  najnowsza...

Jan Czochralski przyszedł na świat w 1885 roku w Kcyni, niewielkim miasteczku na Pałukach (północno-wschodnia Wielkopolska). Już jako młody chłopak wykazywał zainteresowanie chemią i z tą dziedziną postanowił związać swoje dalsze życie. Ponieważ w rodzinnych stronach nie mógł rozwijać swoich zainteresowań wyjechał do Berlina, gdzie dosyć szybko dał się poznać jako świetny fachowiec (chociaż bez dyplomu uniwersyteckiego).
Chociaż Czochralski niejednokrotnie słowem i czynem udowadniał swoja polskość nie wrócił do kraju po odzyskaniu niepodległości. Uczynił to dopiero w 1928 roku na osobiste zaproszenie prezydenta Ignacego Mościckiego. W Warszawie zajął się organizowaniem przy Politechnice Warszawskiej Instytutu Metaloznawstwa (jednego z najlepszych na świecie w tamtych czasach) i pracą naukową. Niestety wybuch wojny przerwał jego karierę, a po wyzwoleniu, decyzją Senatu PW został pozbawiony profesury i odmówiono mu ponownego przyjęcia w poczet pracowników uczelni. Uczony wrócił do swojej rodzinnej Kcyni, gdzie zmarł w 1953 roku. 

Autor biografii omawia w niej dorobek naukowy Czochralskiego, ale przede wszystkim stara się oczyścić dobre imię profesora. A zarzutów przeciwko niemu uzbierało się całkiem sporo - począwszy od pracy w niemieckich instytucjach związanych z wojskowością w latach dwudziestych, poprzez niejasności dotyczące obywatelstwa (wg prawa niemieckiego obywatel nie może się go sam zrzec i musi być ono odebrane z urzędu) aż do nieco dwuznacznej działalności profesora w czasie II wojny światowej.
Istnieje wiele poszlak wskazujących na współpracę Czochralskiego z polskim wywiadem wojskowym oraz strukturami Państwa Podziemnego - zrozumiałe, że do tej akurat działalności nie mógł się profesor w powojennej rzeczywistości głośno przyznawać...
W książce odmalował również autor niezbyt pochlebny obraz środowiska naukowego PW - było wiele osób nieprzychylnie nastawionych do Czochralskiego, które wykorzystały każdą sposobność aby pomniejszyć jego zasługi i głosić go zdrajcą narodu i ojczyzny.
Trzeba było wielu lat, aby te krzywdzące opinie obalić - dziś Czochralski odzyskuje należne mu miejsce w panteonie polskiej nauki. Do tego stopnia, że decyzją Sejmu RP bieżący rok ogłoszony został Rokiem Jana Czochralskiego.

Przyznam się, że książka była dla mnie dosyć trudną lekturą - przede wszystkim ze względu na tematykę, którą zajmował się profesor Czochralski. Ja jestem humanistka, o chemii mam pojęcie nikłe, a o fizyce wręcz żadne - więc opisy prac naukowych, wynalazków i patentów to dla mnie czarna magia była. I przyznaję z ręką na sercu, że po tych akurat fragmentach to się tylko "prześliznęłam". Natomiast fragmenty dotyczące biografii oraz kontrowersji wokół wielkiego uczonego bardzo mnie zaciekawiły.

Dobrze, że dr Paweł Tomaszewski podjął się przybliżenia opinii publicznej postaci Jana Czochralskiego. Widać jednak, że książkę pisał naukowiec ("ścisłowiec") a nie biograf. 
Miejmy nadzieję, że doczeka się profesor (nie ujmując nic panu Tomaszewskiemu) bardziej zbeletryzowanej historii swojego życia... 

6 komentarzy:

  1. Nie wiem czy już czytałam o nim, czy słyszałam.
    Żal, że go tak potraktowano po wojnie.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na B-NETce była dyskusja na temat tej książki.
      To zresztą jedna z "Wędrujących książek".

      A co do powojennych losów profesora - to takie nasze polskie piekiełko. Jak ktoś wyrasta ponad przeciętność to zamiast cieszyć się, że on nasz jest i pękać z narodowej dumy, robimy wszystko żeby człowieka z błotem zmieszać i zniszczyć...

      Usuń
  2. Dopóki nie przeczytałam Twojej recenzji, nie miałam ochoty przeczytać tej książki :) teraz się to zmieniło, za co dziękuję :)
    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. recenzja zachęca do przeczytania, zabiorę się za tą pozycję http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Miasto Kcynia leży w województwie kujawsko-pomorskim i liczy sobie już 751 lat. Jestem rodowitą kcynianką i od dziecka nas uczą zarówno w podstawówce jak i późniejszych szkołach o profesorze Czochralskim (podobnie jak o innych słynnych mieszkańcach mojego miasteczka). Ciągle mnie zadziwia, że wiele osób nie wie kim był i czym się zasłużył profesor. Wiem, że swoją wiedzą zawdzięczam przede wszystkim temu skąd pochodzę i tym bardziej żałuję, że tak zasłużona osoba jest tak nieznana w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - wielka szkoda, że zasługi profesora Czochralskiego nie są powszechnie znane - jak wynika z przeczytanej przeze mnie biografii dużą "zasługę" ma tu zwyczajna ludzka zawiść...
      Należy mieć nadzieję, że dzięki rozmaitym inicjatywom (biografia, rok Czochralskiego, nagłośnienie sprawy w mediach) zyska sobie profesor należne miejsce wśród sław polskiej nauki.

      Usuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)