Dzisiaj krótko o kilku lekturach, które miałam okazję przeczytać na okoliczność wędrujących biblionetkowych książek, bo zrobiło mi się trochę różnych zaległości i jakoś muszę je ogarnąć...
Kim był Giacomo Casanova pewnie wyjaśniać nie trzeba;) Awanturnik, pisarz i podróżnik, za względu na swoje miłosne podboje, które opisał w kilku tomach pamiętników stał się synonimem uwodziciela.
Pochodził z Wenecji, ale właściwie od najmłodszych lat podróżował - początkowo w celu pobierania nauk, później, kiedy zaczął mieć kłopoty z weneckim wymiarem sprawiedliwości, musiał opuścić na stałe rodzinne miasto. Trasa jego wędrówek (i miłosnych podbojów) wiodła niemal przez wszystkie kraje Europy, w tym również Polskę, a swoje przygody skrzętnie opisywał, a jego "Pamiętniki" (wydawane w całości lub we fragmentach) są oryginalnym obrazem XVIII-wiecznej obyczajowości.
Wydanie "Pamiętników" Casanowy, które dane mi było przeczytać to taka wersja fragmentaryczna, odnosząca się do podróży po Szwajcarii i miastach włoskich w latach 1759 - 1760 i kontaktów autora z przedstawicielkami tych dwóch nacji.
Gołym okiem widać różnicę obyczajów w tych dwóch sąsiadujących ze sobą krajach. Szwajcarki nie są co prawda głuche na czułe słówka, jednak nade wszystko starają się zachować dyskrecję - gdyby jakaś plotka na temat ich nieobyczajnego prowadzenia się trafiła do wiadomości publicznej byłyby na zawsze wykluczone z dobrego towarzystwa. Tymczasem Włoszki w większości niewiele sobie robią z norm moralnych - jeśli tylko amator ich wdzięków jest gotów odwdzięczyć się w brzęczącej monecie to czemu nie? Co więcej, opisuje Casanova kilka przypadków kiedy to matki starały się, aby ich córki zostały kochankami bogatego hulaki...
Autor pisze o swoich podbojach w sposób emocjonalny, zapewnienia gorącej miłości przeplatają się z potokami wylanych łez, przysięgi na wszystko co najświętsze składane są niemal na każdym kroku, tyle, że niewiele to wszystko ma wspólnego z prawdziwymi uczuciami. Tuż po zapewnieniu dozgonnej miłości namawia Casanova jedną ze swoich partnerek do przyjęcia oświadczyn innego wielbiciela, który z kolei doskonale zdaje sobie sprawę ze stosunków łączących tę parę. Trochę to szokujące - a mówi się, że w dzisiejszych czasach zapominamy o moralności... to jak nazwać to co działo się ponad 200 lat temu?
Książka obiektywnie nie jest zła, ale jakoś do mnie za specjalnie nie trafiła. A z pewnością rozbiła mit wspaniałego i niedościgłego kochanka. Może i Casanova był biegły w ars amandi, ale bez porządnie wypchanej sakiewki mógłby sobie ewentualnie pomarzyć o tych tłumach uwiedzionych pań...
***********************************
O ile Casanova był postacią jak najbardziej realną, o tyle bohater drugiej z przeczytanych przeze mnie książek jest wytworem fantazji Brama Stockera. Trzeba nadmienić, że chyba sam autor nie wierzył w wielkie powodzenie swojej książki, pierwsze wydanie ukazało się na marnym papierze i z niezbyt zachęcającą okładką, jednak szybko okazało się, że książka jest prawdziwą żyłą złota, a jej bohater wszedł na zawsze do świata kultury - śmiem twierdzić, że jest to jedna z najlepiej rozpoznawalnych postaci literackich, a ta sława przełożyła się również na kilka mniej lub bardziej znanych ekranizacji.
"Dracula", bo o tej książce mowa, to historia walki grupy przyjaciół z wampirem, który opuścił swój zamek gdzieś w dzikich ostępach Karpat i przbył do Anglii. Powieść napisana jest w formie listów, fragmentów dzienników kilku osób oraz artykułów prasowych, które się nawzajem uzupełniają.
Młody prawnik Jonathan Harker zostaje wysłany przez swojego pryncypała do Rumunii, aby tam sfinalizować umowę kupna pewnej londyńskiej posiadłości. Nabywcą jest hrabia Dracula, a Jonathan niemal od samego początku swej z nim znajomości jest przekonany, że arystokrata skrywa jakieś mroczne tajemnice. Szybko udaje mu się poskładać elementy układanki i odkrywa przerażającą prawdę - dopomógł wampirowi w przeprowadzce do Londynu. Niemal cudem udaje się Jonathanowi opuścić zamek hrabiego i powrócić do rodzinnego kraju. Nim się to jednak stało Dracula zadomowił się w Anglii i znalazł swoje pierwsze ofiary...
Książka Brama Stockera narodziła się z mody na tzw. powieści gotyckie, pełne tajemnic, fantastycznych istot i duchów, opowiadających o walce dobra ze złem. Czytelnik znajdzie tu niebezpieczne przygody, trochę horroru, kilka niesamowitych zbiegów okoliczności i szybką akcję.
Nie jestem wielbicielką wampirów ani horrorów, ale książka wyjątkowo przypadła mi do gustu. No może poza koszmarną okładką, ale przecież nie można mieć wszystkiego...
***************************
Trzecia książka, która trafiła do moich rąk dzięki BiblioNETce to "Cudowni chłopcy", współczesna powieść amerykańskiego pisarza Michaela Chabona.
Okładkowy opis bł bardzo zachęcający. Obiecywał pełną humoru opowieść, której bohaterem jest Grady Tripp, pisarz i wykładowca akademicki w jednym. Pewnego wiosennego dnia świat zawalił mu się na głowę: żona odchodzi, kochanka, która jest żoną jego szefa, oświadcza, że spodziewa się dziecka, najbardziej obiecujący student chce popełnić samobójstwo, a jakby tego było mało, to z wizytą przyjeżdża wydawca - Grady bowiem od siedmiu lat pisze książkę, maszynopis liczy ponad tysiąc stron (czyli o wiele za dużo) a końca nie widać...
Brzmi niegłupio, prawda?
I zasadniczo wszystko to w książce jest. Tyle, że jakieś to pozbawione humoru...
UWAGA BĘDZIE SPOJLER!
Że spora część bohaterów niemal ciągle jedzie na tzw. miękkich narkotykach? Cóż, ponoć twórcy tak mają i talent im się objawia na haju - nie mnie sądzić, bom nigdy mistrzem pióra nie była i pewnie już nie będę. Że, życie faceta w średnim wieku jest nudne i beznadziejne? Też to może i prawda, aczkolwiek zdecydowana większość moich znajomych to już nie młodziaki i jakoś nie popadają w taki marazm jak profesor Tripp. No, ale my wieśniaki jesteśmy co to wielkiego świata i jego zwyczajów nie znają... Że małżeństwo się rozpada, bo mąż ma kochankę? Zdarza się niestety, ale jak dla mnie to mało śmieszne jest.
A jeszcze dodajmy do tego dwie kradzieże: tuby z lotniska i żakietu w którym brała ślub Merylin Monroe z sypialni prof. Gaskella, zastrzelenie psa należącego do tegoż profesora i wożenie tych wszystkich fantów w bagażniku przez trzy dni, na siłę wciśniętego transwestytę, też trochę na siłę dołożony wątek homoseksualny a wreszcie karykaturę obrzędów religijnych wyznania mojżeszowego - to najważniejsze z "zabawnych" zdarzeń jakie stają się udziałem Grady'ego w ciągu jednego weekendu.
Cóż, we mnie perypetie tego pana nie wywołały uśmiechu tylko politowanie... Widać nie dorosłam do amerykańskiego poczucia humoru:(
'Cudowni chłopcy' mają fajną ekranizację (z Michaelem Douglasem i Tobey'em Maguirem), ale książkę czyta się trudno, chaotyczna jakaś taka, bez wdzięku kompletnie. Byłam rozczarowana.
OdpowiedzUsuńO ekranizacji już słyszałam, że niezła. Może uda się obejrzeć:)
Usuń"Dracula" ma okropną okładkę :)
OdpowiedzUsuńNo niestety...
UsuńRany, faktycznie okładka tego wydania "Draculi" jest koszmarna... "Pamiętniki" Casanovy też posiadam i chcę przeczytać, mam inne wydanie. Widziałaś film Felliniego? Serdecznie polecam.
OdpowiedzUsuńTego filmu nie widziałam akurat, gdzieś w pamięci tkwi jakaś komediowa wersja z Richardem Chamberlainem w roli Casanovy.
UsuńJa mam nadzieję, że uda mi się przeczytać pełniejszą wersję "Pamiętników", bo ponoć bardzo źle się Casanova o Polkach wyrażał, że brzydkie i zupełnie pozbawione uroku.
To chyba jedna z niewielu opinii nieprzychylnych naszym rodaczkom, bo większość podróżników odwiedzających nasz kraj zachwycała się (i nadal to robi) urodą Polek.
A czy w tym filmie nie grał czasem Depp?
Usuń