Są sprawy o których nie potrafię myśleć ani mówić bez emocji. Pewnie nie tylko ja tak mam, bo, mimo coraz bardziej powszechnego zdziczenia obyczajów, ciągle wierzę, że większość z nas nie utraciła jednak wrażliwości na ludzkie nieszczęście. Szczególnie mocno oddziałuje na mnie krzywda wyrządzana dzieciom - nie wiem, czy wszystkie matki tak mają, czy tylko ja jestem jakaś nienormalna, ale zawsze na miejscu takiego maltretowanego malca widzę swojego synka. I z tego właśnie powodu szerokim łukiem omijam książki i filmy o takiej tematyce. No, chyba, że z jakiegoś powodu muszę się z danym dziełem zapoznać...
Zmarła w ubiegłym roku pisarka Ewa Ostrowska była autorką kilkunastu książek dla dzieci i młodzieży, pisała opowiadania, kryminały i thrillery, jednak najbardziej znana jest z kilku powieści obyczajowych dotykających problemów rodziny - braku zrozumienia, stosunków pomiędzy poszczególnymi jej członkami, wyniszczających konfliktów czy wręcz patologii. To niezwykle trudna tematyka - nie tylko dla czytelnika, ale również dla autora, bo trzeba niezwykle sprawnego warsztatu literackiego i talentu, żeby nie popaść w melodramatyczne tony i nie spłycić problemu.
Marta, główna bohaterka powieści "Abonent czasowo niedostępny" to na pierwszy rzut oka dziewczyna z tzw. dobrego domu - matka jest nauczycielką języka angielskiego, ojczym to dyrektor liceum, ma dwie młodsze siostry. Ale to tylko pozory: w swoim dwudziestodwuletnim życiu doświadczyła już nazbyt dużo - od dzieciństwa molestowana przez ojczyma, przeciążona obowiązkami domowymi, brutalnie odcięta od dziadków, jedynych osób, które darzyły ją prawdziwą miłością. Osamotniona dziewczyna zakochuje się w chłopcu, który ma usta pełne pięknie brzmiących frazesów, ale w chwili kiedy pojawiają się problemy okazuje się egoistą i draniem. Poniżona, coraz bardziej zamknięta w sobie Marta przeżywa jeszcze jeden dramat - traci dziecko. I już nie ma nikogo kogo mogłaby kochać...
Ojczym załatwia jej pracę u dawnego znajomego - dziewczyna dostaje od życia jeszcze jedną szansę, tym bardziej, że Michał, jej szef, wydaje się być inny od mężczyzn, którzy ją skrzywdzili.
Molestowanie seksualne dzieci - jeszcze kilkanaście lat temu problem "nie istniał", a o dramatach, które rozgrywały się za zamkniętymi drzwiami dziecięcych sypialni nikt nie ośmielał się wspominać. W ostatnich latach temat został niejako "odczarowany" i co jakiś czas media donoszą o kolejnym rodzinnym dramacie. Nie wiedzieć czemu utarło się przekonanie, że tego rodzaju przestępstwa dotyczą rodzin patologicznych, gdzie przemoc wobec słabszych, nierzadko wzmocniona alkoholem jest na porządku dziennym. Bo przecież ludzie inteligentni, wykształceni, kulturalni tak się nie zachowują. Prawda jest niestety całkiem inna, a poziom zwyrodnialstwa nie ma nic wspólnego z inteligencją lub jej brakiem...
Książka Ewy Ostrowskiej wzbudziła we mnie ogromne emocje - z jednej strony ogromne współczucie dla Marty, ale równocześnie wściekłość w stosunku do jej matki. Jakoś nie jestem sobie w stanie wyobrazić, że można być tak ślepym i nie zauważać co się dzieje we własnym domu. Tym bardziej, że córka niejednokrotnie szuka u matki pomocy, ale ta jej nie wierzy ślepo zapatrzona w swojego Piotrusia. Co więcej, kiedy dostaje "czarno na białym" dowody nieuczciwości męża wyrzuca córkę z domu.
Marta to postać z jednej strony tragiczna, ale równocześnie niezwykle silna psychicznie - stara się żyć w miarę normalnie, a kiedy zachodzi taka konieczność bierze na siebie odpowiedzialność za resztę rodziny. Ma swoje wewnętrzne demony, ale światu stara się pokazać spokojną twarz.
Trudno jednak nie zauważyć w tej powieści pewnych mankamentów - kilka faktów, które w zamyśle miały pewnie podkreślić dramatyczne przeżycia dziewczyny stanowiło dla mnie element nie do końca prawdziwy. Przykłady Proszę bardzo: ksiądz wrzeszczący na spowiadającą się dziewczynkę i wyzywający ją od bezwstydnic? No nie, przecież to nie średniowiecze, istnieje coś takiego jak powaga miejsca jakim jest kościół, a przede wszystkim duchownego obowiązuje tajemnica spowiedzi. Dalej - nauczyciele tolerują wielotygodniową absencję Marty usprawiedliwianą przez matkę - fakt, nie ma już od kilkunastu lat konieczności zwolnień lekarskich na nieobecność dłuższą niż trzy dni, ale takie coś podchodzi pod niedopełnienie obowiązków rodzicielskich i grozi sankcjami prawnymi, o czym matka Marty, również nauczycielka musi wiedzieć. A stwierdzenie, że dziewczynka jest najprawdopodobniej opóźniona w rozwoju bez zasięgnięcia opinii specjalisty to już nawet nie jest błąd tylko wielbłąd. Lekarka z wieloletnim doświadczeniem, która uważa, że wystarczy dziecku kupić psa i przejdzie do porządku dziennego nad faktem, ze jego rodzina przestała istnieć?
Ale tym co chyba najbardziej mnie nie przekonuje jest fakt, że Marta tak głęboko zraniona przez ojczyma i chłopaka obiecuje sobie nie zaufać już żadnemu mężczyźnie, a następnie opowiada swoją historię Michałowi. Tym bardziej, że wcześniej nie chce rozmawiać o tym z Janką - a przecież bardziej logiczne byłoby gdyby zwierzyła się kobiecie i to tak serdecznie do niej nastawionej. (Swoją drogą ta Janka to jak dla mnie najbardziej nieprawdopodobna postać z całej książki).
Nie chcę wyjść na czepialską, co to szuka dziury w całym, ale powieść Ewy Ostrowskiej to nie jest kobiece czytadełko, gdzie bohaterka wpada w coraz to większe nieszczęścia, ale na końcu czeka na nią nagroda w postaci księcia na białym koniu (ew. biznesmena z jachtem dalekomorskim) i dlatego takie niedociągnięcia mają wpływ na odbiór książki. Wydaje mi się, że w takim wypadku sprawdza się zasada "Im mniej, tym lepiej".
Co by jednak nie mówić - nawet pomimo tych mankamentów i trochę drewnianych dialogów książka warta jest każdej minuty poświęconej na jej lekturę.
Kupiłam córce kiedyś książkę tej autorki 'Jak uszczypnie będzie znak' chyba taki tytuł. Jak ona się spłakała nad nią. Nigdy się nie odważyłam kupić kolejnej i nigdy sama nie przeczytałam.
OdpowiedzUsuńNie unikam tematów, ale po prostu tak dziecko do rozpaczy doprowadziłam, ze się aż przestraszyłam (ona miała wtedy moze ze 14 lat)
Przed chwilą pisałam podobny komentarz ale tu też go napiszę bo książki bardzo podobne zagadnieniem. Lubię książki o cierpieniu ale tylko dlatego, że są one napisane tak realistycznie, że poniewierają mną maksymalnie a ja płaczę i nie mogę tego opanować- nie wiem jakieś chyba zboczenie.
OdpowiedzUsuńPo książkę chętnie sięgnę- z resztą rozejrzę się za innymi tytułami tej autorki bo jak widzę powyższy komentarz to tematyka jest interesująca.
Co do ludzkich zachowań, to czasem ciemnogród w narodzie zaskakuje. Jestem przekonana, ze takie sytuacje mogły miec miejsce.
OdpowiedzUsuńWyłam przy tej książce niczym przysłowiowy kojot...
OdpowiedzUsuńPiszesz o mojej ulubionej autorki, na która trafiłam przez "Ja pani woźna" .
Empatią autorka mogłaby obdzielić całą Polskę.. Wręcz nadprzyrodzona zdolność wczuwania się w bohaterkę..
Książki Ostrowskiej czyta się na raty, ponieważ trzeba zrobić przerwę na przełknięcie śliny i otarcie łez..
hhttp://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/ttp://kadrowane.bloog.pl/