Kraków to miejsce magiczne - o tym wie każdy, kto przynajmniej raz się w nim znalazł. Mam to szczęście, że mieszkam stosunkowo niedaleko (40 km) a i połączenie jest nie najgorsze, więc, gdy przyjdzie ochota wsiadam w busa i po godzinie mogę oddychać krakowskim... (hmm, chciałam napisać powietrzem, ale to by już była przesada) no, tym czymś, czym się w Krakowie oddycha ;)
Jeśli jesteśmy w Krakowie po raz pierwszy to po prostu MUSIMY przespacerować się na Rynek, który jest sercem miasta. A jeśli w wyprawie towarzyszą nam dzieci to koniecznie powinniśmy się zaopatrzyć w książeczkę "Krakowski rynek dla chłopców i dziewczynek", której autorem jest Michał Rusinek.
Krakowianie, a sądzę, że nie tylko oni, kojarzą pana Michała jako wieloletniego sekretarza Wisławy Szymborskiej, który po śmierci poetki stanął na czele fundacji jej imienia. Ale to tylko część prawdy o nim - Michał Rusinek to człowiek niezwykle zajęty - wykłada na Uniwersytecie Jagiellońskim, jest tłumaczem, pisze książki dla dorosłych oraz dla dzieci.
"Krakowski rynek" to zbiorek wierszyków i fraszek dotyczących najważniejszego krakowskiego placu i tego co na nim możemy znaleźć. A więc będą tu Sukiennice, Wieża Ratuszowa, Kościół św. Wojciecha i licznie zgromadzone na rynku kawiarnie. Autor poprowadzi nas pod pomnik Adama Mickiewicza i na ławeczkę Piotra Skrzyneckiego, zachęci do zrobienia zakupów u kwiaciarek, przejażdżki dorożką i karmienia gołębi. Na rynku wysłuchamy na żywo hejnału, który znamy z radia, zjemy pysznego obwarzanka, spotkamy licznych malarzy, a także (o ile trafimy tam w oktawę Bożego Ciała) Lajkonika, który uderzy nas swoją buławą, co ponoć przynosi szczęście. A wszystko to podane w żartobliwej formie i piękną literacką polszczyzną.
Parę słów należy się również warstwie wizualnej książeczki, której autorką jest Iwona Cicha. Ilustracje są ciekawe, trochę jakby dziecinne, pięknie komponują się z tekstem i przyciągają wzrok żywymi kolorami. I nawet pomimo prostej, oszczędnej formy bez problemu rozpoznać można charakterystyczne krakowskie przyrynkowe budynki.
Książeczka przeznaczona jest moim zdanie dla dzieci w wieku 5-8 lat, aczkolwiek Piotrek, pomimo poważnego wieku prawie 10 lat, świetnie się bawił przy jej lekturze. No, ale Piotrek krakowski rynek zna niemal jak własne podwórko :)
Książka bierze udział w wyzwaniu "Grunt to okładka"
Za książkę dziękujemy Wydawnictwu Literatura
Oj, ciężko powiedzieć, bym oddychała powietrzem...
OdpowiedzUsuńNo właśnie...
UsuńŚwietny pomysł na książkę. Orientujesz się, czy otwiera ona jakąś serię opisującą większe polskie miasta, czy jest jednorazowym przedsięwzięciem?
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie wiem - na książce jest etykietka "W moim mieście", która mogłaby sugerować, że jest ot początek nowej serii, jednak na stronie wydawnictwa nie ma żadnej informacji. Pewnie czas pokaże :)
UsuńPolecam książkę Rusinka o przekleństwach i wulgaryzmach, ale tytułu nie pamiętam. Można się uśmiać po pachy i przeklinac na wesoło.
OdpowiedzUsuńWidziałam w biogramie, że coś takiego napisał. Jak tylko wpadnie mi w ręce to z pewnością przeczytam :)
Usuń