piątek, 20 lutego 2015

Ależ pan był kochliwy, panie Mickiewicz!

Jak się nazywa najsławniejszy polski poeta?

No jasne - Adam Mickiewicz (I co z tego, że on Litwin a nie Polak?). Nawet jeśli ktoś nie zna jego dzieł to przynajmniej nazwisko się o uszy w szkole obiło. Już w tzw. nauczaniu początkowym jakieś jego bajki występują, a później na języku polskim co i rusz się uczniowie o wieszcza potykają... Na temat poety powstają co jakiś czas nowe opracowania mniej lub bardziej naukowe - na mojej półce od dłuższego już czasu stała praca Sławomira Kopera "Kobiety w życiu Mickiewicza", która wreszcie doczekała się na swoją kolej.

Dzieła pana Adama zostały już po wielokroć omówione, przeinterpretowane, rozłożone na czynniki pierwsze wiec wiele nowego z nich już nie wyciśnie. Właściwie tak samo ma się sprawa z biografią poety, chociaż tutaj, dzięki mrówczej pracy synka Władzia (przy wsparciu córeczki Marysi), sporo białych plamek się znajduje, bowiem wieszcz nasz, wierny był zasadom filomatów, które osobiście wierszem zapisał "Użyjmy więc żywota, wszak żyjem tylko raz!" i nie zawsze postępował zgodnie z wysokimi normami moralnymi. Tymczasem najstarsza dwójka dzieci Mickiewicza uważała, że tato wielkim poetą był i pewne fakty mogłyby zaszkodzić jego legendzie. Tak przy okazji - gdyby Mickiewicz żył dzisiaj, to możliwe, że kochane dzieciątka nie tylko nie wybielałyby jego pamięci, ale parę stosownych skandalików by jeszcze dorzuciły, żeby na sławie tatusia ugrać coś dla siebie - paru celebryckich potomków jest na to najlepszym dowodem...

Ale wracajmy do wieszcza Adama i jego działalności na polu stosunków damsko-męskich. Najbardziej znana kobieta w jego życiu to zapewne pani Maria z Wereszczaków Puttkamerowa - muza i ukochana z lat wczesnej młodości i adresatka kilku pięknych wierszy. W moich szkolnych czasach mówiło się jeszcze o dwóch paniach - o żonie Celinie z Szymanowskich oraz o Henriecie Ewie Ankwiczównie na której wzorowana była postać Ewy, ukochanej Jacka Soplicy. I tyle.

Tymczasem pań w życiu poety było całkiem sporo - Mickiewicz w tym względzie był urodzonym demokratą i nie robił mu różnicy majątek, urodzenie, narodowość ani nawet ewentualny małżonek ukochanej. Polki, Litwinki, Rosjanki, szlachcianki i mieszczki, panienki i mężatki - serce wielkiego romantyka otwarte było dla wszystkich. Tak przy okazji po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie, że jeśli ma się miękkie serce to trzeba mieć twardą.. no inną część ciała: niejednokrotnie źle ulokowane uczucia doprowadzały Mickiewicza do konfliktów z innymi wielbicielami, bądź wręcz mężami jego bogdanek co w efekcie kończyło się wyzwaniem na pojedynek lub, w najlepszym wypadku, zerwaniem stosunków towarzyskich.

Sławomir Koper w swojej pracy opiera się na dostępnych źródłach (czyli takich do których nie dorwał się Władysław Mickiewicz, bądź dorwał się, ale uznał, że one pamięci ojca nie zaszkodzą...) ale równie na istniejących już opracowaniach. Książka ma układ chronologiczny, wędrujemy więc za Mickiewiczem z Wilna do Kowna, później poprzez Petersburg, Odessę i Moskwę, aby wreszcie udać się na emigrację i ostatecznie osiąść w Paryżu.

Ponieważ teksty źródłowe nie zawsze są jednoznaczne (o pewnych rzeczach dżentelmen nie rozgaduje na prawo i lewo) więc w kilku miejscach autor książki posuwa się do spekulacji (aczkolwiek informuje o tym), jeśli w danym momencie i ku czci konkretnej damy powstał jakiś utwór to również o tym pisze, dodaje również informacje na temat dalszych losów adorowanych przez Mickiewicza pań. Starał się wiec Sławomir Koper możliwie dokładnie wyczerpać temat.

Czy mu się to udało? Myślę, że tak. Dla mnie co prawda wiele nowego w tej książce nie było, ale to z powodu takiego, że tematem mojej pracy magisterskiej był wspomniany wyżej Władysław Mickiewicz, więc siłą rzeczy temat wieszcza i jego życia prywatnego musiałam ogarnąć już kilkanaście lat temu. Ale jeśli ktoś niewiele wie a chciałby poszukać skandali w życiu naszego najsłynniejszego poety to jest to książka zdecydowanie dla niego.

3 komentarze:

  1. Brzmi intrygująco. Mickiewicz nigdy mnie mocno nie interesował, ale kto wie, może nadarzy się okazja na lekturę tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak książka trafi do biblioteki może się skuszę. Styl Kopra już poznałam...czyta się go dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  3. Sławomir Koper! Tropiciel ciekawostek, propagator historii, obyczajowości. Świetnie pisze, świetnie odbrązawia pomnikowych bohaterów.
    Tym razem pisze o gwiazdach PRL: http://tu-sie-czyta.blogspot.com/2015/02/gwiazdy-kina-prl.html

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)