Kilka lat temu, kiedy mój siostrzeniec był uczniem czwartej klasy szkoły podstawowej miał zrobić następujące zadanie: stworzyć coś na kształt własnego rodowodu, czyli wypisać swoich przodków ze strony taty i mamy. Minimalna ilość pokoleń to było bodajże trzy (rodzice, dziadkowie i pradziadkowie), ale im więcej tym lepiej. Zadanie spadło na obydwie babcie, które razem z wnukiem owe korzenie odtwarzały. Efekt był taki, że po stronie taty (czyli mojego szwagra) utknęło na pokoleniu czwartym, natomiast po naszej stronie korzonki sięgnęły znacznie głębiej w przeszłość - moi rodzice (szczególnie mama) mieli dużą wiedzę na temat swoich przodków, pomimo, że nie jesteśmy jakąś wyjątkową rodziną. Ot, chłopstwo z dziada pradziada...
Te "korzenie" mojego siostrzeńca przypomniały mi się na okoliczność czytanej właśnie powieści "Wspomnienia w kolorze sepii", której autorką jest Anna J. Szepielak. To moje drugie spotkanie z twórczością tej autorki - w ubiegłym roku miałam okazję przeczytać jej "Młyn nad Czarnym Potokiem", którego kontynuacją (w pewnym sensie) są właśnie "Wspomnienia".
Główną bohaterką książki jest Joanna, najlepsza przyjaciółka Marty, którą czytelnicy mieli okazję poznać w czasie lektury "Młyna".
Joannę w ostatnich latach los nie rozpieszczał - utrata pracy, śmierć ojca, wreszcie zerwanie z długoletnim narzeczonym sporo ją kosztowało. Jednak nie załamała rąk - zajęła się rękodziełem, stworzyła internetową stronę na której sprzedaje swoje wyroby, nawiązała też kontakty z kilkoma sklepami, w których umieszcza dziergane koronki, torebki, serwetki i inne cudeńka.
Joanna niespecjalnie interesowała się przeszłością własnej rodziny, jednak kiedy jej siostra urodziła syna i trzeba było wymyślić jakiś niebanalny prezent z okazji chrzcin,wpadła na pomysł namalowania dla Kacperka drzewa genealogicznego. Część informacji o rodzinie udaje się zdobyć bez większego problemu, jednak nie wszystkie: babcia Danuta pochodziła ze Lwowa ale nie lubiła opowiadać o swojej przeszłości, wszyscy jej najbliżsi zaginęli w czasie wojny, a na odnalezienie jakichś archiwalnych dokumentów raczej nie ma co liczyć - tereny Galicji Wschodniej ucierpiały w czasie obydwu wojen oraz w wyniku konfliktów pomiędzy Polakami i Ukraińcami.
Narracja w książce toczy się dwutorowo - współczesne poszukiwania prowadzone przez Joannę przeplatają się z obrazami z życia jej przodków od początku XX wieku do końca II wojny światowej.
Na przykładzie rodziny babci Danuty możemy prześledzić tragiczne dzieje, które stały się udziałem wielu Polaków zamieszkujących dawne Kresy - wojna 1920 roku, niesnaski na tle narodowościowym w okresie dwudziestolecia międzywojennego, okupacja rosyjska a następnie niemiecka, okrucieństwo ukraińskich nacjonalistów, wysiedlenia i zsyłka do Kazachstanu, głód, choroby, bieda... Co szczególnie przygnębiające to fakt, że nie można było być pewnym niczego - nierzadko największym wrogiem okazywał się sąsiad z którym przez wiele lat żyło się za ścianą, lub nawet członek własnej rodziny.
Jak w takim czasie miała się odnaleźć kilkuletnia dziewczynka - jej świat wali się w gruzy, bliscy odchodzą, a z dawnego życia pozostaje jej tylko jedna fotografia...
"Wspomnienia w kolorze sepii" to powieść obyczajowa, saga rodzinna napisana pięknym językiem, całkiem dobrze osadzona w realiach historycznych. Część współczesna zdecydowanie lżejsza, miejscami zabawna stanowi doskonałą przeciwwagę do tragicznych wydarzeń z pierwszej połowy XX wieku i daje czytelnikowi chwilę wytchnienia i czas na uspokojenie emocji.
Warto sięgnąć po "Wspomnienia", szczególnie jeśli ktoś zna "Młyn nad Czarnym Potokiem" - znajdzie tu bowiem dalszy ciąg losów bohaterów znanych z tej powieści. Aczkolwiek bez problemu można czytać tę książkę bez znajomości jej poprzedniczki.
A tak na marginesie - ma pani Anna J. Szepielak szczęście do pięknych okładek, oj ma :)
Narracja w książce toczy się dwutorowo - współczesne poszukiwania prowadzone przez Joannę przeplatają się z obrazami z życia jej przodków od początku XX wieku do końca II wojny światowej.
Na przykładzie rodziny babci Danuty możemy prześledzić tragiczne dzieje, które stały się udziałem wielu Polaków zamieszkujących dawne Kresy - wojna 1920 roku, niesnaski na tle narodowościowym w okresie dwudziestolecia międzywojennego, okupacja rosyjska a następnie niemiecka, okrucieństwo ukraińskich nacjonalistów, wysiedlenia i zsyłka do Kazachstanu, głód, choroby, bieda... Co szczególnie przygnębiające to fakt, że nie można było być pewnym niczego - nierzadko największym wrogiem okazywał się sąsiad z którym przez wiele lat żyło się za ścianą, lub nawet członek własnej rodziny.
Jak w takim czasie miała się odnaleźć kilkuletnia dziewczynka - jej świat wali się w gruzy, bliscy odchodzą, a z dawnego życia pozostaje jej tylko jedna fotografia...
"Wspomnienia w kolorze sepii" to powieść obyczajowa, saga rodzinna napisana pięknym językiem, całkiem dobrze osadzona w realiach historycznych. Część współczesna zdecydowanie lżejsza, miejscami zabawna stanowi doskonałą przeciwwagę do tragicznych wydarzeń z pierwszej połowy XX wieku i daje czytelnikowi chwilę wytchnienia i czas na uspokojenie emocji.
Warto sięgnąć po "Wspomnienia", szczególnie jeśli ktoś zna "Młyn nad Czarnym Potokiem" - znajdzie tu bowiem dalszy ciąg losów bohaterów znanych z tej powieści. Aczkolwiek bez problemu można czytać tę książkę bez znajomości jej poprzedniczki.
A tak na marginesie - ma pani Anna J. Szepielak szczęście do pięknych okładek, oj ma :)
Okładki u p. Ani są wg fajnej idei zrobione :) I klimatyczne.
OdpowiedzUsuńNiniejszy tytuł jak i wcześniejszy jeszcze nie czytane...
A co do genealogii to mój mąż grzebie teraz intensywnie po USC za aktami i stworzył już całkiem niezłe dzieło...
O,ja nie grzebię, ale bym chciała. Poznać kawałek historii rodzinnej. Łatwo jest szukać przodków?
UsuńOkładka jest śliczna, ale I tom mnie baaardzo zawiódł więc nie ukrywam, że ciągle mam hamulec przed kupnem tej książki
OdpowiedzUsuńOkładka aż prosi, by książkę wziąć do rąk. Lubię sagi dobrze napisane i osadzone w realiach historycznych. Może i ja wezmę się za genealogię mej rodziny...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość pani Szepielak, ale tej książki jeszcze nie czytałam. W mojej bibliotece do tej autorki ustawiają się długie kolejki.Twoja recenzja tylko podsyciła moją ciekawość, a muszę jeszcze poczekać :(
OdpowiedzUsuńKatarzyna
Ho ho ho, bakcyl genealogiczny się szerzy :)
OdpowiedzUsuńGdybym miała więcej czasu i mniej książek w kolejce do czytania pewno bym przywlokła z biblioteki.....
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś poznać obie te książki :) U mnie w rodzinie mama jest tym bajarzem, który zna wszystkich ze swojej rodziny i często opowiada mi o wujkach, ciotkach, dziadkach i pradziadkach :)
OdpowiedzUsuńPiękna okładka.
OdpowiedzUsuńJednak nie wiem czy zajrzę do tej książki. Obawiam się, że za dużo w niej historii. A za bardzo za książkami z wątkami historycznymi nie przepadam.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl