Nie wiem jak to się stało, że przy tak wielkiej liczbie książek czytanych w okresie dzieciństwa nie miałam okazji poznać się bliżej z bohaterem książki Marka Twaina pt. "Przygody Tomka Sawyera". Ale teraz dzięki akcji klasycznej w BiblioNETce oraz kilku biblionetkowym konkursom zmobilizowałam się i w ciągu dwóch wieczorów przeczytałam tę uroczą książeczkę.
Bohater książki, kilkunastoletni Tomek, mieszka u swojej ciotki w małym miasteczku nad Missisipi. Zajmuje się tym samym co inni chłopcy w jego wieku - chodzi do szkoły (nader niechętnie), prowadzi rozmaite interesy ze swoimi kolegami (ma zadatki na prawdziwego rekina biznesu) i ciągle wpada w jakieś tarapaty. Jednak wszystkie jego problemy przestają być ważne wobec wydarzenia którego świadkiem staje się przez przypadek . Otóż wraz ze swoim przyjacielem Huckiem Finnem postanawia pewnego dnia wypróbować niezawodny środek na likwidację kurzajek na rękach. Aby nie było zbyt łatwo chłopcy musza odprawić skomplikowany rytuał a żeby ich działania zakończyły się sukcesem ceremonia musi być dopełniona o północy na cmentarzu. Jak się okazuje nie tylko Tomek i Huck załatwiają na owym cmentarzu swoje interesy a co gorsza chłopcy stają się świadkami zabójstwa. Jak postąpią, czy będą na tyle odważni aby stanąć po stronie sprawiedliwości i ujawnić tożsamość mordercy i jakie będą konsekwencje ich decyzji? Cóż, ci z was którzy czytali książeczkę już to wiedzą a tym którzy jeszcze nie znają odpowiedzi na te pytania nie będę odbierać przyjemności z samodzielnej lektury.
Mark Twain to wielki mistrz pióra i genialny obserwator otaczającego go świata. Swoich bohaterów opisuje z nieco kpiarskim uśmiechem ale i z ogromną sympatią. Chłopcy z jego powieści to łobuziaki o złotych sercach i szalonych głowach w których rodzą się najbardziej zwariowane pomysły. Perypetie Tomka, Hucka i ich kolegów bawią ale i wzruszają czytelników w każdym wieku gdyż jest to co prawda książka dla dzieci ale i dorośli znajdą tu coś dla siebie i może uda im się choć na chwilę wrócić do beztroskich dni dzieciństwa.
A ja w najbliższych tygodniach jak już uporam się z książkowymi zaległościami sięgam po kolejny tom opowieści o chłopcach z miasteczka St. Petersburg a mianowicie po "Przygody Hucka".
nigdy nie czytałam Tomka, bardziej wolałam przygody Pana Samochodzika
OdpowiedzUsuńTomek rządzi! ;)
OdpowiedzUsuńOj chyba też po niego sięgnę. ;)
Archer - ja też uwielbiałam pana Tomasza - na półce stoi komplet jego przygód wydany w 90-tych latach przez "Świat Książki" i mam nadzieję, że za kilka lat Piotrek po nie sięgnie...
OdpowiedzUsuńAle Tomek też jest w porządku:)
Bujaczek - czasem trzeba sięgnąć po jakąś książkę z dzieciństwa - to zdecydowanie odmładza:)
Archer - to zupełnie jak ja, Stare przygody pana samochodzika znam na pamięć, z nowymi już różnie bywa ale nadal od czasu do czasu czytam :)
OdpowiedzUsuńA Tomka wstyd się przyznać ale nigdy nie czytałam :(
Czytałam to w dzieciństwie, ale nie wiele już pamiętam. Chyba powinnam sobie odświeżyć tą pozycję :P
OdpowiedzUsuń@toska Samochodzika czytałam tak dawno temu, że nie pamiętam, wg mnie nie było to dawno ale kiedy dokładnie pomyślę to wychodzi, że jednak bardzo dawno :) może kiedyś Sawyera też przeczytam
OdpowiedzUsuńToska - ja się jakoś nie moge przekonać do tych nowych. Widać, że to kto inny pisał...
OdpowiedzUsuńAnnie - koniecznie:)
Czytałam Tomka w podstawówce i bardzo mi się podobał. Tak jak napisałaś "łobuziak o złotym sercu" ;)
OdpowiedzUsuńczytałam dawno, dawno temu.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kiedyś przeczytam ;)
"czasem trzeba sięgnąć po jakąś książkę z dzieciństwa - to zdecydowanie odmładza:)" - no święte słowa!
OdpowiedzUsuńDlatego też sięgam, z przyjemnością cofam się w czasie.
"Przygody Hucka" na pewno Ci się spodobają.