czwartek, 3 lutego 2011

Gwiazdka z nieba


Jeżeli kiedyś w letnią noc będziecie patrzeć niebo to może uda się Wam zobaczyć spadającą gwiazdę. Tradycja głosi, że widząc taką gwiazdę należy w myślach wypowiedzieć życzenie a z pewnością się spełni. Pewnie też, przynajmniej raz w życiu, kiedy byliście zakochani obiecywaliście przynieść najdroższej osobie gwiazdkę z nieba lub też to Wam drogie Panie ktoś taką gwiazdkę obiecywał….
                A czy zastanawialiście się kiedykolwiek jak czuje się gwiazdka kiedy już zdarzy jej się  bliski kontakt z naszym światem? Jedną z możliwych odpowiedzi na takie pytanie można znaleźć w książce Neila Gaimana „Gwiezdny pył”.  
                Oto pewnego wieczora gwiazda imieniem Yvaine zostaje dosyć brutalnie strącona z nieba na ziemię. Spadając łamie sobie swoją gwiezdną nóżkę, ale jak się niedługo okaże jest to najmniejszy z jej problemów. Tego samego wieczoru pewien zakochany chłopiec obiecuje przynieść swojej wybrance gwiazdkę z nieba i (nie wiem czy świadczy to o sile jego uczucia czy o… głupocie po prostu) rzeczywiście  udaje się na poszukiwania owej gwiazdy. Zadanie ma nieco ułatwione, gdyż jego wioskę od krainy czarów dzieli tylko niewielki kamienny mur, ale nie zdaje sobie sprawy z tego, że podróż na drugą stronę tego muru może być dla niego drogą bez powrotu. Dzięki sprzyjającym okolicznościom w krótkim czasie dochodzi do spotkania Tristrana z Yvaine, ale gwiazda wyraźnie nie ma ochoty być prezentem dla ukochanej chłopca, co więcej wyraźnie go nie lubi. Obydwoje jednak szybko się przekonają, że tylko jeżeli będą działać razem mają szansę na uratowanie życia. Tropem bowiem gwiazdy podąża władczyni czarownic, która chce zdobyć jej serce potrzebne do stworzenia magicznego proszku przywracającego młodość oraz, mniej lub bardziej żywi, synowie ostatniego władcy Cytadeli Burz – gwiazda ma bowiem pewien czarodziejski klejnot, który ma wskazać nowego króla.  
                Neil Gaiman stworzył przepiękny baśniowy świat, bohaterów odbiegających od stereotypów, ciekawie zarysował akcję i… w moim odczuciu w pewnej chwili to wszystko przestało go bawić. Książka, która świetnie się zaczyna, przyciąga uwagę, ma ogromny potencjał aby konkurować z najbardziej znanymi dziełami fantasy w jednej chwili traci impet i truchcikiem zbliża się do zakończenia. A i to zakończenie jest praktycznie pozbawione dramaturgii i trochę nijakie.
                W 2008 roku powstał film pod tym samym tytułem. Jest to luźna adaptacja książki. Niestety nie widziałam go a szkoda, bo już nazwiska Michelle Pfeiffer, Ruperta Everetta i Roberta de Niro grających w tym filmie role drugoplanowe mówią same za siebie. Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś obejrzeć ten film, tym bardziej, że znajomi którzy zapoznali się i z filmem i z książką niemal jednogłośnie twierdzą, że jak rzadko film od książki jest lepszy.
                Pomimo wszystko jednak zachęcam do sięgnięcia po tę książkę. Ja przynajmniej dałam się oczarować wyobraźni pana Gaimana i z pewnością jeszcze zajrzę do jego kolejnych opowieści. A wszystkie krytyczne uwagi wynikają z tego, że za mało mi było tej wspaniałej lektury.
                I tylko się zastanawiam drogie Panie jakbyśmy zareagowały gdyby nasz ukochany rzeczywiście dał nam w prezencie taką atrakcyjna gwiazdę? Czy aby nie czułybyśmy się nieco zagrożone? Na szczęście nie wszystkie życzenia i obietnice się spełniają…

16 komentarzy:

  1. Film był bajecznie piękny, na książkę już od dłuższego czasu mam wielką ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie tak słyszałam, był co prawda w święta ten film w TV, ale akurat się goście trafili i nie bardzo wypadało oglądać...

    OdpowiedzUsuń
  3. książki nie czytałam ale film widziałam kilka razy i posiadam nawet we własnej filmotece i muszę przyznać, ze jest wyśmienity a książkę może kiedyś przeczytam jak mi dobę wydlużą do 72h

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam książkę i widziałam film - i chyba pierwszy raz w życiu spotkałam się z sytuacją, że film był znacznie lepszy od książki. Bardzo polecam. A książkę można sobie odpuścić, Gaiman ma lepsze rzeczy na koncie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Archer - liczę, że będę miała możliwość obejrzeć ten film:)

    Procella - ja mam w planie "Koralinę" i "Nigdziebądź" tyle, że jeszcze nie wiem kiedy, bo czasu jakoś mało...

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podobała ta książka. Generalnie lubię to, co tworzy ten autor. A moim ulubionym tytułem jest "Nigdziebądź", polecam!

    A film nawet niedawno był w tv, tylko oczywiście przegapiłam, buuu!

    OdpowiedzUsuń
  7. No był - w same święta:(
    Myślałam, że będzie powtórka, ale niestety nie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeba będzie obejrzeć przy innej okazji :/

    A właśnie, zapomniałam zapytać wcześniej - skusiłaś się na zapisanie do Kolejkowa, czy to inna osoba o takim samym nicku? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo się ciesże :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Magia, czary... Coś dla mnie ;) A i sama fabuła wydaje się wciągająca ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie oglądałam ani filmu, ani nie czytałam książki. Zabawne przypomniała mi się sytuacja, kiedy to głośno było o spadających meteorytach. Nie było to tak dawno. Byłam wtedy wraz z przyjacielem na tym widowisku, na tak zwanych "hałdach" u nas w mieście. Cisza, spokój, ciemność i niebo pełne spadających "gwiazd", co najlepsze naliczyliśmy ponad 44. Książkę nie wiem czy przeczytam, ale film chciałam już dawno obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bujaczek - wciąga, wciąga:)

    Magia słowa - podobno śliczny. Też mam nadzieję obejrzeć:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Książki nie czytałam - mam jednak zamiar. Za to film widziałam i mnie oczarował:) Zabiorę się za tę pozycję niebawem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Prawdziwie magiczna książka:) Film świetny, ale jednak książka bardziej mi się podobała. Polecam muzykę filmową - czytanie przy niej tej książki wynosi ją na wyższy poziom (książkę, nie muzykę). Zresztą po obejrzeniu filmu, soundtracka będzie pewnie poszukiwać nader gorliwie:)
    PS. W filmie, de Niro jest bezkonkurencyjny:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Podsluch - już mi się rysuje na horyzoncie możliwość obejrzenia tego filmu, więc i muzykę też poznam.
    No właśnie tego de Niro jestem ogromnie ciekawa, bo mi wyszło że gra postać trochę komediową - a z tej strony jakoś go nie znam:)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)