Nie tak dawno pisałam, że drażni mnie porównywanie nowej książki do już istniejących i uznanych dzieł literatury. Bo najczęściej te świeżynki albo nie dorastają do pięt tym książkom do których są porównywane albo traktują o czymś zupełnie innym. I oto mam przed sobą najnowszą nowość (dzisiejsza premiera) wydawnictwa Znak - książkę Sabiny Berman "Dziewczyna, która pływała z delfinami", która jest reklamowana jako "Opowieść na miarę bestsellerowego Forresta Gumpa" i której okładka również do okładki owego F.G. nawiązuje (pamiętacie pewnie zdjęcie Toma Hanksa siedzącego na ławeczce na okładce książki o Gumpie).
Jak jest z tym porównaniem w wypadku tej konkretnie książki? Coś mi się wydaje, że specjaliści od marketingu każdą książkę w której bohater będzie obciążony jakimiś dysfunkcjami psychicznymi będą porównywać do rzeczonego Forresta Gumpa, nieważne na czym te dysfunkcje będą polegać. Moim skromnym zdaniem "Dziewczyna, która pływała z delfinami" to jedna z najpiękniejszych książek jakie zdarzyło mi się czytać, ale do Forresta jakoś specjalnie nie jest podobna...
Druga rzecz, która mi się niespecjalnie podoba to polski tytuł, który w żaden sposób nie oddaje treści książki, co więcej wprowadza w błąd - czytelnik po takim tytule może oczekiwać sielskiej opowieści o dziewczynie żyjącej w zgodzie z naturą i pluskającej się w oceanie ze stadem tych sympatycznych skądinąd ssaków. Tymczasem o delfinach jest w tej książce ledwie kilka krótkich wzmianek i to w kontekście ich zabijania przy okazji połowów tuńczyków. Nie znam języka hiszpańskiego, ale sprawdziłam, że w oryginalnym tytule o delfinach, ani też innych morskich stworzeniach, nie ma mowy. Jest za to coś nurkowaniu w sercu świata...
Ale dosyć tego przydługiego wstępu. Jak sugeruje tytuł tego tekstu książka, pomimo wspomnianych nieścisłości, zachwyciła mnie. Sabina Berman snuje przed naszymi oczami przepiękną opowieść o Karen Nieto - dziecku, dziewczynie i wreszcie kobiecie naznaczonej autyzmem. Osobie, którą testy psychologiczne w 90% plasują gdzieś pomiędzy debilem a idiotą ale równocześnie wskazują, że pod względem niektórych umiejętności znajduje się na samym szczycie populacji. Karen mówi o sobie, że nie potrafi kłamać i nie rozumie metafor - dla niej czarne jest czarne a białe jest białe i zawsze mówi to co myśli.
Poznajemy ją w wieku około 10 lat, kiedy jej ciotka Isabelle dziedziczy po siostrze przetwórnię tuńczyków i stary dom a wraz z nim dodatkowy i zupełnie niespodziewany bonus w postaci zdziczałej, mieszkającej w piwnicy i jedzącej piasek istoty. Isabelle postanawia zaopiekować się dziewczynką i w przeciągu kilku lat udaje się jej zmienić małą dzikuskę w myślącą, samodzielną młodą kobietę. Ciotka przygotowuje również Karen do objęcia w przyszłości rodzinnej firmy co jest tym trudniejsze, że coraz więcej organizacji ekologicznych protestuje przeciwko niehumanitarnym metodom pozyskiwania mięsa tuńczyka. Jak poradzi sobie z tym dziewczyna uważana przez większość swojego otoczenia za osobę upośledzoną? Czy istnieje możliwość pogodzenia praw zwierząt z potrzebami człowieka? I czy rzeczywiście dysfunkcje rozwojowe przekreślają możliwość normalnego życia?
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, całą historię poznajemy z punktu widzenia Karen. Śledzimy jej sposób myślenia i wartościowania, mamy możliwość spojrzenia na otaczający świat jej oczami. Książka niesie też bardzo ważne przesłanie dotyczące ingerencji człowieka w środowisko naturalne. Karen nie jest tylko obserwatorką, ona utożsamia się ze zwierzętami, niejako wchodzi w ich psychikę i współprzeżywa ich strach, ból i cierpienie. I to chyba budzi największe wrażenie w czytelniku (a przynajmniej we mnie wzbudziło największe emocje) - bo niestety rzadko, albo wcale, myślimy w takich kategoriach.
Serdecznie polecam tę książkę - to sprawnie napisana, piękna historia o dziewczynie, która chociaż "inna" tak naprawdę niewiele się od nas "normalnych" różni - chyba tylko większą wrażliwością i szczerością w działaniu. To wzruszająca a zarazem bardzo mądra opowieść o tym, że nie należy oceniać ludzi po pozorach i że czasem aby lepiej zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość trzeba na nią spojrzeć oczami autystycznej dziewczyny.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, całą historię poznajemy z punktu widzenia Karen. Śledzimy jej sposób myślenia i wartościowania, mamy możliwość spojrzenia na otaczający świat jej oczami. Książka niesie też bardzo ważne przesłanie dotyczące ingerencji człowieka w środowisko naturalne. Karen nie jest tylko obserwatorką, ona utożsamia się ze zwierzętami, niejako wchodzi w ich psychikę i współprzeżywa ich strach, ból i cierpienie. I to chyba budzi największe wrażenie w czytelniku (a przynajmniej we mnie wzbudziło największe emocje) - bo niestety rzadko, albo wcale, myślimy w takich kategoriach.
Serdecznie polecam tę książkę - to sprawnie napisana, piękna historia o dziewczynie, która chociaż "inna" tak naprawdę niewiele się od nas "normalnych" różni - chyba tylko większą wrażliwością i szczerością w działaniu. To wzruszająca a zarazem bardzo mądra opowieść o tym, że nie należy oceniać ludzi po pozorach i że czasem aby lepiej zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość trzeba na nią spojrzeć oczami autystycznej dziewczyny.
Książkę mam na liście, odkąd pojawiły się jej pierwsze recenzje :)
OdpowiedzUsuńA co do Twojego "przydługiego wstępu" to zgadzam się z Tobą w 100%. Jeszcze zanim przeczytałam jakąkolwiek recenzję, myślałam, że to własnie opowieść o dziewczynie, która żyje w zgodzie z naturą i pływa sobie z delfinami.
Okazuje się,że więcej tam tuńczyków niż delfinów :)
Pozdrawiam!
Nienawidzę porównań marketingowych umieszczanych na okładkach. W 99% mijają się z prawdą lub porównanie osadzone jest na nad wymiar nikłych lub ogólnych podstawach. W ogóle te porównania i blurby okładkowe omijam, jak mogę. Z tytułem jest trochę trudniejsza sprawa ;)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie lubię takie małe kłamstewka:)). Pewnie bym po nią nie sięgnęła, gdyby na okładce widniał napis z tuńczykiem w roli głównej:D. Książka natomiast zdecydowanie niezwykła i warta przeczytania:). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńEvita - nie to, żebym jakoś specjalnie czekała na te delfiny, ale jakoś szukałam uzasadnienia tytułu:)
OdpowiedzUsuńKsiążkowo - też staram się omijać te porównania, ale tu jest akurat dosyć ciężko, bo na pierwszej stronie okładki się znajdują...
Kasandra - co do książki to podzielam w pełni Twoje zdanie:)
Książka przepiękna !!!
OdpowiedzUsuńWszyscy się zachwycają, może więc i ja przeczytam?
OdpowiedzUsuńJuż czytałam trochę o tej książce i wpisuję ją na listę do przeczytania.
OdpowiedzUsuńStaram się do końca nie sugerować tym, co piszą na okładkach w kwestii porównania do innej książki. Zazwyczaj są one grubo przesadzone.
Oj, to i ja się skuszę i przekonam sama, czy rzeczywiście taka wspaniała ta książka.
OdpowiedzUsuńAnku, masz rację z tymi porównaniami,to drażniący chwyt marketingowy. Zgadzam się też, że czasem w tłumaczeniu "przekombinują" z tytułem. Np. "Ogród wiecznej wiosny" to w oryginale "La casa de los amores imposibles", czyli "Dom niemożliwych miłości".
OdpowiedzUsuńJak brzmi oryginalny tytuł książki Berman? Może jakoś wspólnie przetłumaczymy?
Toska - :O)
OdpowiedzUsuńPisanyinaczej, Balbina, Cyrysia - koniecznie przeczytajcie:)
Agnesto - oryginalnie tytuł wygląda tak "La mujer que buceo dentro del corazon del mundo".
Coś z sercem świata? ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkowo - mnie przy pomocy "tłumacza - google"
OdpowiedzUsuńwyszło "O kobiecie nurkującej w sercu świata"...
Też nie lubię porównań okładkowych - a w tym przypadku całkowicie, moim zdaniem, chybionym. Recenzja pokazuje właśnie o czym tak naprawdę jest ta pozycja.
OdpowiedzUsuńJest to pozycja po którą na pewno sięgnę. Rzeczywiście tłumaczenie ma się nijak do treści, a porównania do innej książki tanim chwytem marketingowym,nie raz się na tym przejechałam.
OdpowiedzUsuńBędę miała szczęście ją przeczytać i już się nie mogę doczekać kiedy będę miała ją w swoich łapkach ;)
OdpowiedzUsuńTo pierwsza recenzja owej książki którą mam okazję przeczytać. Faktycznie, tytuł mylący przywodzi na myśl sielskość i obcowanie z naturą. Na rynku ukazało się kilka książek o dzieciach z autyzmem, nie miałam okazji przeczytać żadnej z nich, chętnie to zmienię.
OdpowiedzUsuńTak, "O kobiecie nurkującej w sercu świata"/ "Kobieta, która nurkowała w sercu świata" - dokładne tłumaczenie tytułu bardziej by przyciągało, moim zdaniem, niż ta wersja z delfinami.
OdpowiedzUsuńHm... Czytałam wiele recenzji dotyczących tej książki, wszystkie zaznaczały, że podobieństwo do Forresta jest niezaprzeczalne. I na dodatek okładki, które są praktycznie identyczne... No nic, z jednej strony bardzo się cieszę, że "Dziewczyna, która pływała z delfinami" (szkoda, że polskie wydanie skopało tytuł...) nie jest jednak aż tak podobna do "Forresta Gumpa", ale z drugiej strony irytuje mnie to porównanie, skoro tak nie jest. W każdym razie książkę mam na oku, mam nadzieję, że wkrótce i ja będę miała przyjemność zapoznać się z nią bliżej i polubić postać Karen :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
już przeczytałam i też zrobiła na mnie duże wrażenie, ale przyznam że na początku tytuł mnie zmylił i myślałam że będzie to zupełnie inna historia
OdpowiedzUsuńKsiążka musi być niezwykła, bo czytałam już kilka recenzji i wszystkie są w podobnym tonie. Chętnie kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńjuż gdzieś czytałam dobrą opinię a Twoja opinia jest kolejną pochlebną. Wpisałam już tę książkę na swoją listę do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńTyle dobrego już o niej przeczytałam w recenzjach, że nie sposób na nią nie polować, mimo że zbiorowego szału na punkcie danej książki nie lubię. :)
OdpowiedzUsuń