poniedziałek, 24 października 2011

Prawda ukryta w zakamarkach pamięci

Rozmaici psychologowie nie od dzisiaj i nie od wczoraj zastanawiają się nad fenomenem ludzkiej pamięci. Dlaczego jedne wydarzenia, pomimo, że miały miejsce już dosyć dawno temu, pamiętamy z fotograficzną wręcz dokładnością a inne, zdecydowanie bliższe czasowo, zapominamy? Czy nasze najwcześniejsze wspomnienia wynikają z nas samych czy są tylko projekcją tego co opowiadali nam rodzice lub inni świadkowie naszych dziecięcych poczynań? Jaki wpływ na nasze dorosłe życie mają traumatyczne przeżycia z wczesnego dzieciństwa? Nauka pewnie jeszcze długo, a być może nigdy, nie znajdzie jednoznacznej odpowiedzi na te pytania - osobiście sądzę, że takiej reguły po prostu nie ma, a wszystko zależy od konkretnej osoby.

Powieść "Letni domek" autorstwa brytyjskiej pisarki Marci Willett dotyka właśnie problemów pamięci i bolesnych przeżyć z dzieciństwa. Główny bohater Matt to trzydziestokilkulatek, wschodząca gwiazda literatury fantastycznej. Jego pierwsza powieść odniosła międzynarodowy sukces i wszyscy czekają na kolejny bestseller. Tymczasem Matt cierpi na kryzys twórczy na który nakłada się dodatkowo śmierć matki oraz powracające koszmary z dzieciństwa. Ojciec Matta był korespondentem wojennym w Afganistanie i zginął kiedy Matt miał pięć lat a jego siostra Imogene była jeszcze niemowlęciem. Ich matka nie radziła sobie zupełnie ze stratą męża i przypłaciła to alkoholizmem. Szczęściem w nieszczęściu dziećmi zaopiekowała się Lottie, przyjaciółka ojca z wydawnictwa. To właśnie ona i jej szwagier Milo sprawili, że Matt i Im mieli spokojne i w miarę normalne dzieciństwo. 
Matt od zawsze miał wrażenie jakiejś wewnętrznej pustki i poczucie straty czegoś ważnego, nie potrafił jednak określić co lub kogo utracił. Przeglądając po śmierci matki jej rzeczy natrafił na plik swoich fotografii - co dziwne, na żadnej nie było jego siostry, a i on sam nie pamiętał miejsc, ubrań ani zabawek ze zdjęć. Intuicja podpowiedziała mu, że może jeżeli zdoła rozwiązać tajemnicę fotografii to będzie mógł rozprawić się z nękającymi go demonami przeszłości. Matt zostawia swoje londyńskie mieszkanie, kupuje od Milo budynek zwany Letnim Domkiem i tam w otoczeniu najbliższych, na których zawsze mógł liczyć, oraz w scenerii swojego dzieciństwa odbywa podróż w przeszłość. 

Autorka nie skupiła się tylko na problemach Matta, chociaż jest on postacią pierwszoplanową. W czasie kiedy Matt rozgrzebuje swoje wspomnienia jego siostra Im, Lottie, Milo i jego syn Nick przeżywają lepsze i gorsze chwile, które też nie pozostają bez wpływu na Matta. A przeszłość coraz szerzej otwiera swoje wrota...

Biorąc do ręki "Letni domek" nie nastawiałam się na jakąś szczególnie ambitną lekturę. A kiedy przeczytałam co na temat książki ma do powiedzenia wydawca  doszłam do wniosku, że to kolejna lekka książka na jeden wieczór. I tu czekała mnie niespodzianka. Powieść Marci Willett zdecydowani nie jest popołudniowym, lekkim czytadłem, chociaż czyta się ją rzeczywiście szybko. Autorka uniknęła częstego błędu w tego typu literaturze i stworzyła postacie wielowymiarowe - nie ma bohaterów zdecydowanie pozytywnych ani zdecydowanie negatywnych. Wszyscy popełniają jakieś błędy, przeżywają rozterki, bywają samolubni, miewają zły humor ale też nie brak wśród nich przyjaźni i miłości, która jest w stanie powiązać ze sobą obcych ludzi - Matt i jego bliscy tworzą prawdziwą rodzinę, chociaż nie są połączeni więzami krwi.

Serdecznie polecam tę książkę. Ciekawe czy uda się wam odgadnąć zagadkę fotografii przed końcem lektury Mnie się niestety nie udało... Ale to chyba tylko i wyłącznie dobrze świadczy o autorce:)

10 komentarzy:

  1. Książkę przeczytałem i mile wspominam. To dobra lektura na jesienny wieczór.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie niestety ta książka nie przekonała, dla mnie było to lektura na jeden wieczór,miła i cieplutka.
    W książce drażniło mnie to, że wszyscy byli tacy mądrzy, tak ładnie mówili no i oczywiście zawsze wiedzieli co powiedzieć i jak na mój gust stanowczo za leniwie płynął czas, no ale to może tylko moje wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja mam to w swoich planach, całkiem bliskich ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czeka przy łóżku na swoją kolej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i Ty też Aniu nią kusisz:(?Ehhh

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja miałam przyjemność przeczytać pierwszy rozdział tej książki. Niby kilka stron ale skutecznie zachęciły mnie do poszukiwania tej pozycji na bibliotekowych półkach

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam w planach zakup i lekturę tej książki. Zachwyciła mnie okładka, a recenzje są raczej pozytywne i po ich lekturze utwierdzam się w przekonaniu, że chcę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Okładka z tajemnicą do odgadnięcia i ciekawa historia - świetna zachęta do przeczytania książki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam okazję wziąć udział w wybieraniu okładki (miły gest ze strony wydawnictwa, prawda?) i z pewnością przyjrzę jej się bliżej, kiedy wpadnie mi w łapki.

    OdpowiedzUsuń
  10. I ja chętnie poszukam - czasami mam potrzebę na taką nostalgiczną powieść - chociaż rzadko, ale mam. ;)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)