środa, 14 grudnia 2011

Świat może się zawalić w ciągu kilku sekund...

Chociaż najczęściej nie chcemy o tym pamiętać to nasze życie jest niezwykle kruche i ulotne. I może się zdarzyć, że w przeciągu kilku sekund wszystkie nasze plany i zamierzenia przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie.
Tej bolesnej prawdy doświadczyła Irena, główna bohaterka powieści Mariki Krajniewskiej "Zapach malin". Zdecydowana i przebojowa, potrafiła postawić wszystko na jedną kartę aby pokonać kolejny szczebelek korporacyjnej kariery, zostawiła za sobą smutne dzieciństwo spędzone w cieniu matki alkoholiczki oraz niezbyt udane małżeństwo - wszystko po to aby odnieść jak największy sukces zawodowy. I kiedy wydawało się, że wymarzony awans jest na dotknięcie ręki jej życie w jednej chwili legło w gruzach: wypadek samochodowy, ciężka operacja i diagnoza, która dla Ireny jest gorsza niż śmierć - jest sparaliżowana, dzięki rehabilitacji powinno się usprawnić jej ręce, ale nigdy już nie stanie na nogach...
Na szpitalnym łóżku Irena ma czas i możliwość zrobienia bilansu zysków i strat w swoim życiu, przechodzi huśtawkę nastrojów - od otępienia poprzez rozpacz aż do względnego uspokojenia, musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Niejako w tle przejść Ireny dzieje się historia pielęgniarki Zuzanny, która postanawia wraz z mężem zaadoptować trójkę dzieci - rodzeństwo z domu dziecka. Zuzanna i Staszek wychowali już własne dzieci, mają wnuki i mogliby w spokoju czekać na zasłużoną emeryturę. Postanawiają jednak zaprosić do swojego życia dzieciaki, które miały mniej szczęścia od ich własnych pociech.
Irena początkowo nie potrafi zrozumieć decyzji Zuzanny, jednak w miarę upływu czasu dociera do niej, że to właśnie ta pielęgniarka odnosi prawdziwy sukces - jej życie jest pełne miłości i poświęcenia dla innych, na których może liczyć w potrzebie. Tymczasem Irena odnosi sukces finansowy i zawodowy jednak w trudnych chwilach jest samotna.

Książka Mariki Krajniewskiej nie jest lekturą prostą i łatwą, chociaż niewielka objętość sprawiła, że przeczytałam ją w ciągu dwóch wieczorów. Ale po przeczytaniu dosyć długo nie potrafiłam ubrać w słowa moich odczuć - być może sprawił to fakt, że świetnie rozumiałam co działo się z Ireną (prawie trzy lata temu podobna diagnozę usłyszał mój mąż - na szczęście się nie sprawdziła). Być może sprawił to styl narracji zastosowany przez autorkę, krótkie, lapidarne zdania, bez ozdobników, niemal całkowity brak środków stylistycznych, oszczędność formy. Z pewnością wpływ miały fragmenty pamiętnika prababci Ireny z okresu oblężenia Leningradu - czasu w którym zamarły ludzkie uczucia a najważniejszą sprawą stało się przeżycie nawet kosztem innych ludzi.

Historia Ireny, jej prababki i Zuzanny bardzo mnie poruszyła, przyznaję, że kilkakrotnie wycisnęła mi łzy z oczu. Sprawiła, że sama zaczęłam się zastanawiać co w moim życiu jest najważniejsze. I mam taką nadzieję, ze bliżej mi do Zuzanny niż do Ireny, oraz, że nie będzie mi nigdy dane sprawdzić jak postępowałabym będąc na miejscu prababki tej ostatniej.

Uważam, ze książka powinna dalej wędrować, bo chociaż niełatwa w odbiorze stanowi świetny punkt wyjścia do zastanowienia się nad sobą i swoimi życiowymi priorytetami.

Książkę przeczytałam dzięki Akcji "Włóczykijka" 
oraz Wydawnictwu Papierowy Motyl


11 komentarzy:

  1. Zdecydowanie pozycja dla mnie, bo lubię podobne historie. Dopisuję do listy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka warta przeczytania jak widać po Twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpisuję ją a listę książek do przeczytania. Takie pozycje lubię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Choć trudna to bez wątpienia wspaniała i wartościowa lektura. Zacznę jej szukać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książkę czytałam i zrobiła na mnie niemałe wrażenie.
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się naprawdę poruszająca lektura, a taka zajmuje w moim sercu zawsze najlepsze miejsce. Na liscie życzeń również. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie przeczytałabym. Mądrze się zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
  8. CZytałam jakiś czas temu i byłam pod ogromny wrażeniem tej niepozornej książeczki...a Marika Krajniewska spodobała mi się też w "Papierowym motylu"-polecam! :) ja poluję na jej kolejne książki:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zainteresowała mnie ta pozycja, rozejrzę się za nią.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam tę książkę już jakiś czas temu i choć nie jest to lektura łatwa i przyjemna, to wspominam ją bardzo dobrze. Prawie się wzruszyłam na sam koniec. Mam też swój ulubiony cytat z tej publikacji.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jedna z książek, której niecierpliwie wyczekuje ;D

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)