poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Wakacyjne podróże: Sanditon z Charlottą Heywood

Jane Austen to jedna z moich najukochańszych autorek, chociaż, przyznaję to ze wstydem, aż do końca lat 90-tych ubiegłego wieku zupełnie mi nieznana, nawet ze słyszenia...
Przełomowym momentem w naszej (znaczy mojej i Jane) znajomości stała się emisja serialu BBC "Duma i uprzedzenie" z Colinem Firthem i Jennifer Ehle w rolach głównych. W najkrótszym możliwym czasie stałam sie właścicielką niemal wszystkich dzieł panny Austen i są to do dnia dzisiejszego jedne z najczęściej czytanych (po raz kolejny) książek z moich domowych zbiorów.

Napisałam, że mam niemal wszystkie dzieła Jane Austen, jako, że nie posiadam na swojej półce ostatniej, niedokończonej przez pisarkę powieści pt. "Sanditon". Autorka zdążyła napisać kilka rozdziałów, nakreślić portrety najważniejszych bohaterów i złożona przez postępującą chorobę nie była w stanie kontynuować pracy pisarskiej. Wiele lat później znalazła sie jednak osoba, która postanowiła ukończyć dzieło i tak oto możemy poznać losy Charlotty Heywood, niezwykle praktycznej i zrównoważonej angielskiej panny.

Na skutek nieznajomości geografii oraz wypadku drogowego (wywrócony powóz) państwo Parkerowie trafiają do domu państwa Heywoodów. Chcąc się wywdzięczyć za okazaną pomoc zapraszają córkę swoich gościnnych gospodarzy na kilka tygodni do siebie, do Sanditon. Pan Parker jest niezwykle entuzjastycznie nastawiony do rodzinnej miejscowości, a ponieważ leży ona nad morzem chce zmienić ją w elegancki kurort. Namawia sąsiadów do poczynienia pewnych inwestycji a poprzez rozmaite prywatne kontakty zabiega o jak największą liczbę wakacyjnych gości. Nie wszystko jednak idzie zgodnie z planem, goście co prawda przybywają, jednak nie w takiej liczbie aby pan Parker czuł się dogłębnie usatysfakcjonowany. Większość z przybyłych to ludzie młodzi, w samym Sanditon jest również kilkoro młodzieży nic więc dziwnego, że atmosfera robi się niezwykle sentymentalna i romansowa a towarzystwo zaczyna łączyć się w pary.
Charlotta przez dłuższy czas jest tylko obserwatorką, jednak i jej serce, całkowicie nierozsądnie, zabije dla pewnego młodzieńca...

Przy okazji takich książek, gdzie jest więcej niż jeden autor rodzi się pytanie o to czy powieść "trzyma poziom", czy widać w którym miejscu zmienia się autor. I tu, moim zdaniem, Marie Dobbs, która jest współautorką "Sanditon" całkiem nieźle dała sobie radę. Powieść napisana jest w duchu epoki, a konstrukcja postaci i ich perypetie nie odbiegają zbytnio od tego co znamy z innych powieści Jane Austen. Mieszkańcy i goście Sanditon to galeria różnorodnych typów -  wścibskich i złośliwych, okrutnych i wyrachowanych, naiwnych i zwyczajnie głupich, chorych z urojenia i zarozumiałych ale też wiernych w przyjaźni, pomysłowych, serdecznych i rozsądnych - jak to w życiu bywa. 
Powieść pokazuje też wiele szczegółów z życia codziennego w początkach XIX wieku, stosunek ludzi do wprowadzanych nowości - oświetlenie gazowe czy maszyny kąpielowe, budzące wiele kontrowersji. 

"Sanditon" to uroczy obrazek z życia średniozamożnego ziemiaństwa, w sam raz na letnie popołudnie i wieczór - jest romantyczna miłość, jest spora dawka ironicznego poczucia humoru, są pogmatwane relacje między głównymi bohaterami - dla wielbicieli Jane Austen pozycja obowiązkowa, ale i dla innych może ta książka być świetną lekturą.

9 komentarzy:

  1. również bardzo lubię panią Austen
    na półce mam kilka jej książek oraz ekranizacje większości tytułów
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również jestem fanką Jane Austen:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wstyd się przyznać, bo nie czytałam żadnej książki tej Pani, ale będę nadrabiać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tej ksiązki jeszcze nie czytałam, a mam wszzystkie pozostałe ( także ekranizacje na dvd), więc muszę koniecznie nadrobić:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też nie czytałam, ale brzmi ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też uwielbiam Jane Austen, moja przygoda z nią zaczęłam się jednak od innej ekranizacji - "Rozważna i romantyczna" z Emmą Thompson, Kate Winslet i oczywiście bezapelacyjnie najlepszym Alanem Rickmanem. Ale akurat "Sandition" nie zrobiło na mnie wrażenia - faktycznie, nie widać konkretnie kiedy zmieniła się autorka, ale pod koniec powieści wrażenie już czułam, że to nie Jane. Ale zgadzam się - dla wielbicieli pisarki pozycja obowiązkowa, zwłaszcza, że tak mało tego napisała.

    OdpowiedzUsuń
  7. No i teraz mi się ta książka marzy, bo również czytam i kolekcjonuję Austen :D Rozejrzę się za nią w październiku, na pewno :)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)