Astrid Lindgren to szwedzka pisarka znana doskonale dzieciom na całym świecie - także i w Polsce. Któż z nas nie czytał w szkolnych latach "Dzieci z Bullerbyn", które były i nadal są jedną z najbardziej lubianych lektur szkolnych? Wiele osób zna Pippi Långstrump (nie wiedzieć czemu zmienioną u nas na Fizię Pończoszankę) i Emila ze Smalandii - głównie za sprawą seriali nakręconych na podstawie książek opisujących ich przygody, oraz Ronję, bohaterkę ostatniej z książek zmarłej przed jedenastu laty autorki. W książkach Astrid Lindgren młody czytelnik spotka sympatycznych bohaterów, przeżyje ekscytujące i wesołe przygody i generalnie będzie się świetnie bawił.
Na tle tych wesołych i pełnych humoru powieści zdecydowanie wyróżnia się książka "Bracia Lwie Serce", która światło dzienne ujrzała w 1973 roku. Bohaterami książki jest dwóch chłopców - 13-letni Jonathan i 10-letni Karol. Młodszy z chłopców jest śmiertelnie chory a starszy brat, który się nim opiekuje opowiada mu o pięknej krainie Nangijali, do której pójdzie po śmierci. Niestety los decyduje, że to Jonathan trafi tam pierwszy - chłopiec ginie w pożarze. Kilka miesięcy później dołącza do niego Karol. Początkowy zachwyt cudowną krainą musi ustąpić smutnej rzeczywistości - Nangijali grozi niebezpieczeństwo ze strony okrutnego Tengila, wśród mieszkańców ukrywa się zdrajca a Jonathan i Karol stają do walki o wolność, walki w której stawką jest również ich życie.
"Bracia Lwie Serce" to piękna opowieść o poświęceniu, przełamywaniu własnych ograniczeń, o strachu i samotności ale też o dorastaniu do własnych marzeń. Starszy z braci ma jasno wytyczone cele i niezłomne zasady - to prawdziwy rycerz bez skazy. Tymczasem Karol ma wątpliwości, boi się wielu rzeczy, jednak stara się dorównać Jonathanowi - i to on, nawet bardziej niż brat, zasługuje na przydomek "Lwiego Serca".
Powieść pomimo, że skierowana do dzieci podejmuje poważne tematy z którymi często nie radzą sobie dorośli - śmierć, przemijanie, ostateczne wybory przed którymi stają chłopcy to sprawy wymagające pewnej dojrzałości.
I sama nie wiem czy współcześni dziesięciolatkowie są przygotowani na tę lekturę...
"Bracia Lwie serce" to naprawdę cudowna książka, jedna z nielicznych przy których płakałam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą książkę Astrid Lindgren :) i płakałam przy niej jak bóbr, a czytałam ją mając dziesięć lat i myślę, że całkiem nieźle pojęłam jej sens i przesłanie. A dzisiejsi dziesięciolatkowie... myślę, że to zależy od konkretnego dziesięciolatka :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę dostałem w swe ręce mając 9 lat i do dziś pamiętam wrażenie, jakie na mnie wywarła. Głównie początek. Bo już wtedy wiedziałem, że fantasy to nie moja bajka i po tym, jak chłopcy trafiają do innego świata, mój entuzjazm nieco opadł. Tak czy inaczej, mam wspomnienia z nią związane na całe życie :) W moim wydaniu były też od czasu do ilustracje.
OdpowiedzUsuńJedna z ulubionych książek mojego dzieciństwa
OdpowiedzUsuńUwilbiam tę ksiązkę i zawsze nad nią płaczę.
OdpowiedzUsuńCzytałam tą książkę i muszę przyznać, że płakałam.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Braci lwie serce" chyba właśnie w wieku 10 lat i bardzo ją przeżywałam, łzy się lały strumieniami i nadal ją mam w pamięci. Niby bajka, książka dla dzieci, a jednak podejmuje trudne tematy. Nadal ją uwielbiam i jest jedną z moich ulubionych tej autorki, a czytałam wiele jej książek i chyba każda mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńCzytałam będąc dzieckiem i była to jedna z moich ulubionych lektur. Mam do dzisiaj w swojej domowej biblioteczce i czeka na swoje kolejne 5 minut :)
OdpowiedzUsuńaha, no tak. Ja też płakałam :)
OdpowiedzUsuńDokładnie to samo wydanie mamy w domowych zbiorach. Oprócz książki pamiętam też słuchowisko emitowane w Radio Dzieciom w Programie 1. To dopiero były emocje i wrażenia!(w sumie to jakby audiobook w odcinkach).
OdpowiedzUsuńParę lat temu przeczytałam ponownie "Braci..." i zrozumiałam, o czym to naprawdę jest...Dawniej skupiałam się na warstwie przygodowej, choć i nie bez wzruszeń.
A swoją drogą też czytam Lindgren do Trójki E-pik, Przygody Emila -odświeżam i poszerzam znajomość.
Cudna książeczka. Poszukuję jej dla syna, ale ciągle nie ma jej w bibliotece.
OdpowiedzUsuńJa od książek Lindgren zaczynałam swoją przygodę z samodzielnym czytaniem. Zaczęłam od "Pippi", tak mi się spodobała, że zapisałam się do biblioteki i stamtąd wypożyczałam kolejne jej książki. "Bracia Lwie Serce" to chyba pierwsza moja lektura, przy której się wzruszyłam.
OdpowiedzUsuńMam "Braci Lwie Serce" na swojej półce od wczesnego dzieciństwa. Nie pamiętam czasu, gdy tej książki tam nie było. Zresztą to samo tyczy się "Ronji, córki zbójnika"! Te książki to moje dzieciństwo, uwielbiane i czytane wielokrotnie:)))
OdpowiedzUsuńPiękna jest ta powieść i bardzo żałuję, że mój syn jest na nia jeszcze za mały
OdpowiedzUsuńKażde dziecko powinno przeczytać "Dzieci z Bullerbyn" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Witam, dobrze, że przypominasz tę piękną powieśc. Myślę jednak, że dziesięciolatkowie powinni ją przeczytac. Może nie sami i nie Ci dziesięciolatkowie, którzy dopiero zaczynają czytac. Ale jeśli mądrzy rodzicy zabierali swe pociechy w piękny świat lektur już wcześniej - to dla nich wspólnie będzie to "wspaniała i pełna doświadczeń podróż". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń